Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boże Ciało w dawnej Ustce. Stare fotografie i zapiski kronikarskie

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Boże Ciało w Ustce w różnych latach drugiej połowy XX wieku
Boże Ciało w Ustce w różnych latach drugiej połowy XX wieku Archiwum autorki
Kilkadziesiąt lat temu w Ustce procesja Bożego Ciała szła inną drogą. Władzy komunistycznej nie podobało się to, że w święcie uczestniczyli prawie wszyscy mieszkańcy miasteczka i że ołtarz urządzał sam kierownik banku. Tę i inne historie zanotował w Kronice parafialnej Ksiądz Wiktor Markiewicz, proboszcz parafii Najświętszego Zbawiciela w Ustce.

Boże Ciało to szczególne święto, gdy procesja z Najświętszym Sakramentem wychodzi na ulice miast. Ustka zachowała wspomnienia dzięki księdzu Wiktorowi Markiewiczowi (1908-1994), który w latach 1957-1977 był proboszczem parafii Najświętszego Zbawiciela. Ksiądz proboszcz w Kronice parafialnej z detalami opisywał wszystkie ważne wydarzenia z życia parafii, a szczególnie święta Bożego Ciała.

Oto zapis księdza kronikarza upamiętniający Boże Ciało w pierwszym roku po objęciu przez niego parafii:
„Dzieci w bieli było ok. 250. Szły chorągwie, feretrony, poduszki. Ustka dawno nie widziała takiego zejścia się ludzi. Było ze cztery tysiące. Ołtarze ustawiono przy krzyżu od strony ulicy Portowej, przy banku, przy ul. Kilińskiego i Placu Wolności, oraz na Placu Obrońców Stalingradu - naprzeciw szkoły. Procesja wróciła do kościoła, gdzie po „Te Deum” i błogosławieństwie jeszcze na pokrzepienie ducha zaśpiewaliśmy „Boże, coś Polskę” - odnotował w Kronice Parafialnej w 1957 roku ksiądz Wiktor Markiewicz.

Skrócona droga

Wtedy jeszcze procesja Bożego Ciała w Ustce szła starą trasą – ulicą Marynarki Polskiej aż do banku, gdzie stawiano ołtarz, i skręcała w ulicę Pawła Findera, obecną Kaszubską. Z czasem proboszcz na polecenie władz musiał zmienić trasę. Odtąd procesja zaczęła z ulicy Marynarki Polskiej kierować się w ulicę Czerwonych Kosynierów. Najpewniej dlatego, by nie przechodzić obok siedzib Prezydium Miejskiej Rady Narodowej i banku. Na przełomie lat 50. i 60. wymaganą zgodę na zorganizowanie Bożego Ciała na ulicach miasta ustecki magistrat wydawał w ostatniej chwili. Do końca nie było wiadomo, czy procesja wyruszy. Jednak wierni nigdy nie zawodzili. Jednym z nich był Józef Hoffmann (1902-1961) powstaniec wielkopolski i śląski, mieszkaniec powojennej Ustki, prześladowany przez bezpiekę. W latach 1953-1961 pełnił on funkcję kierownika Gminnej Kasy Spółdzielczej w Ustce (dzisiejszy Bank Spółdzielczy). Gdy po wojnie został skierowany nakazem pracy na Ziemie Odzyskane, został kierownikiem Komunalnej Kasy Oszczędności w Ustce. W 1953 roku przeszedł serię brutalnych przesłuchań przez funkcjonariuszy koszalińskiego UB i skazano go na podstawie sfałszowanych dowodów na 9 miesięcy więzienia. Natomiast uchwałą Rady Państwa z dnia 6 grudnia 1957 roku został odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym.

Ostatnia procesja powstańca

Józef Hoffmann był przyjacielem księdza Wiktora Markiewicza. Z kolei przyjaciółmi państwa Marii i Józefa Hoffmannów stali się także wakacyjni goście plebanii - pisarz Jerzy Zawieyski oraz dyrygent i organista Stefan Stuligrosz. Co ciekawe, sam Józef Hoffmann także często grywał na słynnych usteckich organach. Ks. prob. Wiktor Markiewicz w Kronice parafialnej tymi słowami pożegnał swojego przyjaciela, powstańca, człowieka o niesłychanej osobowości, szanującego innych ludzi, w chwili śmierci 58-letniego mężczyznę, wspominając również jego ostatnie Boże Ciało:

„Tegoroczna kolęda dobiega końca, jak również dobiega końca piękny żywot przyjaciela wszystkich proboszczów i księży, którzy w Ustce pracowali, znanego inteligencji i ludowi, przez wszystkich szanowanego pana Józefa Hoffmanna. Tak był blisko spraw i kłopotów każdego duchownego, zwłaszcza proboszczów, że powszechnie nazywano go dziekanem. Był głęboko wierzący i praktykujący. Nie wstydził się wiary, gotów byłby raczej życie oddać niż jej się zaprzeć. I oto nastąpił wypadek, który być może przyspieszył jego zejście.

Od kilku lat w Boże Ciało stawiano ołtarz w bramie Kasy Spółdzielczej. W ubiegłym roku pomimo ostrzeżeń nieoficjalnych, kierownik Kasy nie tylko, jak po inne lata, wyraził zgodę na postawienie ołtarza, ale sam brał w tym czynny udział. „Przestępstwo” to doszło do władz wojewódzkich, a nawet do Warszawy. Były nieprzyjemności. Gdyby nie poważna jego pozycja w bankowości i wielka osobowość, byłby zdjęty z kierownictwa, albo i w ogóle stracił pracę. Ten burzliwy przebieg trwający kilka miesięcy przyspieszył zawał serca. Pojednany z Bogiem 4 lutego zasnął w Panu, by po trudach życia odpocząć. Pięciu kapłanów oraz niezliczone rzesze wiernych, a nawet niewierzących oddało ś.p. panu Hoffmannowi ostatnią przysługę, biorąc udział w jego pogrzebie. Odszedł wierny syn Kościoła, przyjaciel wszystkich i serdeczny współbrat duchowieństwa. Świetlana jego postać, mądre pouczenia, rady nie schodzą z pamięci tych, co je otrzymali. Zza grobu będzie dalej apostołował”.

***

W Ustce fotografów nie brakowało. Po każdej procesji ich witryny zapełniały się setkami ponumerowanych zdjęć. Można było na nich wypatrzyć siebie i zamówić odbitki. Tak właśnie powiększały się rodzinne archiwa, a tym samym pamięć o latach, w których uczestnictwo w procesji Bożego Ciała mogło wiązać się z represjami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza