Bożena Grucza: Szefowa w papierniczym

Jak znalazła się pani w królestwie długopisów, zeszytów, papierów, linijek...

- Razem z mężem pracowaliśmy w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego. W roku 1990 ta firma przestała istnieć i nagle zostałam bez pracy. To było dla mnie ciężkie przeżycie. Gdy odchodziłam z zakładu, natknęłam się na ogłoszenie, że WPHW wyprzedaje asortyment. Zdecydowaliśmy więc z mężem, że odkupimy go i poprowadzimy sklep z materiałami biurowymi i szkolnymi, a wtedy jeszcze też z tapetami.

I nagle staliście się handlowcami...

- To był trudny czas, gdy po zaopatrzenie trzeba było jeździć po całej Polsce. Mąż jeździł, a ja sprzedawałam w sklepie. Przez pierwsze miesiące nasz młodszy syn chodził do całodziennego przedszkola, bo praca wymagała mnóstwa czasu. Potem zatrudniliśmy osobę do pomocy.

Jednak firma jest bardzo rodzinna.

- Prowadzę ją razem z mężem i synem. Dodatkowo zatrudniamy jeszcze trzy osoby. Oprócz sklepu prowadzimy też hurtownię papierniczą, więc pracy jest mnóstwo: i przy sprzedaży,
i zamówieniach, i transporcie, i przetargach.

Sklep Papirus mieści się w tym samym miejscu od lat. O artykułach papierniczych pani wie już chyba wszystko.

- Sklep biurowy mieścił się w kamienicy przy ul. Tuwima, jeszcze zanim my go przejęliśmy. My uczyliśmy się tej branży. Ona cały czas się zmienia, są różne nowości, zmienia się asortyment techniczny. Staramy się mieć wszystko, czego potrzebują klienci, i to się udaje, bo po materiały przyjeżdżają do nas studenci z Koszalina czy odbiorcy z Bytowa. Jednak cały czas się też uczymy. Prowadząc ten biznes muszę wiedzieć np. co to jest cyrkola, gdy klient poprosi o coś takiego, albo że naboi do piór nie można transportować zimą, więc trzeba zrobić zapasy wcześniej.

Markety są dla was konkurencją?

- Oczywiście. Kiedyś we wrześniu, gdy zaczynała się szkoła, był u nas gorący okres. Teraz zeszyty, kredki, długopisy można kupić w dyskontach. Mam jednak satysfakcję, gdy klienci u nas znajdują rzeczy, których nie mogli kupić nigdzie indziej w mieście.

W pracy otacza panią milion drobiazgów. Remanent w takim sklepie chyba nie jest łatwy?

- To rzeczywiście trudne zadanie i policzenie ołówków wydaje się być w nim najprostsze, bo trzeba np. policzyć arkusze kalki w otwartych opakowaniach.

Ma pani przy sobie coś do pisania?

- Ja tak, ale przyznam, że mój mąż często szuka długopisu.

Kobieta Przedsiębiorcza 2014

W naszym plebiscycie chcemy wyróżnić aktywne panie z regionu, które prowadzą działalność gospodarczą w prywatnej firmie, pracują w przedsiębiorstwie państwowym, samorządowym czy w organizacji społecznej. Takie, które są świetnymi menadżerami, fachowcami, a przede wszystkim wyjątkowymi ludźmi. Lista kandydatek i regulamin na www.gp24.pl/kobieta. Tam też można na bieżąco śledzić wyniki głosowania, które trwa do 9 marca.

Prawidłowo oddanym głosem w plebiscycie jest głos oddany:

- SMS-em w terminie od 14 lutego do 9 marca 2014 r., do godziny 24. By oddać głos za pośrednictwem SMS-a, należy przesłać na nr 71466 SMS o treści: GP.KP.xx, gdzie xx to numer kandydatki z listy, np. GP.KP.89. SMS nie może zawierać polskich znaków. Koszt SMS-a 1,23 zł z VAT. Jedna osoba może przesłać dowolną liczbę SMS-ów

- Na oryginalnym, wyciętym z gazety kuponie przesłanym lub dostarczonym do siedziby organizatora plebiscytu pod adresem: "Głos Pomorza", ul. H. Pobożnego 19, 76-200 Słupsk do 6 marca do godziny 18.