Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brali pieniądze za obietnice pracy w niemieckich gospodarstwach

Bogumiła Rzeczkowska
Jurgen Werner L. płakał, gdy sędzia uchylał mu areszt.
Jurgen Werner L. płakał, gdy sędzia uchylał mu areszt. Fot. Łukasz Capar
Wczoraj w Słupsku odbyła się pierwsza i zarazem ostatnia rozprawa małżeństwa L. Oskarżeni o oszustwa przy załatwianiu pracy za granicą dogadali się z prokuratorem. Pokrzywdzeni nie protestowali.

Na wczorajszy proces sąd wezwał część z 25 pokrzywdzonych, których Małgorzata i Jurgen Werner L., małżeństwo o polsko brzmiącym nazwisku, w 2001 roku werbowało do pracy w gospodarstwach rolnych w Niemczech. Mieszkańcy Słupska i okolic płacili im od 400 do 2 tysięcy zł. Okazało się, że tylko za obietnice.

Oszuści zarobili ponad 30 tysięcy złotych i uciekli. Byli ścigani Europejskim Nakazem Aresztowania. W lipcu zostali ujęci w Niemczech. Jurgen Werner L. dodatkowo odpowiada za wyłudzenie dwóch kredytów bankowych. Małżeństwo przyznało się, choć żona wcześniej broniła się, że naciągała ludzi, bo była posłuszna mężowi. Prokuratura zażądała po dwa lata więzienia, ale w zawieszeniu, dla żony - na trzy lata, dla męża - na pięć lat.

- Lepiej, żeby byli na wolności i spłacali pokrzywdzonych, niż żeby państwo miało dokładać do ich pobytu w zakładzie karnym - przemawiała wczoraj w czasie sprawy w słupskim sądzie prokurator Magdalena Kasperska.

Oskarżeni przystali na taką propozycję kary. Co ciekawe, postępowanie wykazało, że przed laty L. sami wpadli w pułapkę kredytową, bo pożyczali pieniądze od słupskiej mafii. Aby spłacić wierzycieli z półświatka, Jurgen Werner L. wyłudził kredyty bankowe. Dłużnik musiał oddać im też Toyotę Yaris. Jeden z wierzycieli - Robert D. straszył i terroryzował córkę małżeństwa L. Za to siedział w areszcie, a później został skazany.

Sędzia Krzysztof Obst odłożył wydanie wyroku do poniedziałku, a wczoraj uchylił oskarżonym tymczasowe aresztowanie.

- Złożyli wyjaśnienia, przyznali się, przeprosili pokrzywdzonych i wstępnie doszło do ugody. Jednak sąd oczekuje, że oboje się stawią na ogłoszenie wyroku - podkreślił sędzia, a pokrzywdzonych poinformował, że powództwa cywilne będą uwzględniane z odsetkami liczonymi od dnia, kiedy przekazali małżeństwu L. pieniądze.

Z tym może być jednak problem, bo oskarżeni twierdzą, że nie mają żadnego majątku, pracy, renty czy zapomogi. Wierzyciel zabrał im mieszkanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza