Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brzeg morski w Ustce, Łebie i Rowach zostanie zmieniony

Grzegorz Hilarecki
Port w Ustce.
Port w Ustce. Archiwum
15 marca słupski Urząd Morski podpisze umowę z konsorcjum, które już w tym sezonie zmieni brzeg morski w Ustce, Łebie i Rowach. Plaże będą inne niż nam znane. Pomysł krytykują jednak naukowcy.

To będzie największa unijna inwestycja w regionie słupskim, bo wydane zostanie ponad 120 milionów złotych (koszt projektu szacowano na ponad 160 mln). O kontrakt walczyły dwa konsorcja. Przetarg wygrało to, którego liderem jest Energopol Szczecin, a jest w nim słupskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Ogólnego. Przegrana firma z Gdańska złożyła protest.

- Już go wycofała. Zabrała nam tylko dwa tygodnie, a czas jest już dla nas bardzo ważny - mówi Adam Borodziuk, zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku. - Inwestycję musimy zakończyć i rozliczyć najpóźniej latem przyszłego roku.

Dlatego sprawa nabrała przyspieszenia (dokumenty przetargowe badają specjaliści z urzędu zamówień publicznych), ale już wiadomo, że 15 marca w Rowach ma zostać podpisana umowa z wykonawcą, który w tym sezonie wkroczy na nasze plaże.

Ostrogi na plaży

W sumie zostaną umocnione ponad cztery kilometry brzegu, ale newralgiczne, bo te najczęściej wybierane przez plażowiczów w Ustce, Łebie i Rowach. W ramach prac zbudowanych zostanie 16 ostróg brzegowych oraz cztery progi podwodne, w tym 1,4 km tzw. sztucznych raf. W Ustce dodatkowo przebudowany będzie niemal 500-metrowy odcinek opaski brzegowej.

- W praktyce wymienimy drewniane pale w miejscach, w których teraz są, na nowe. Na wschodnich plażach w Ustce takich nowych ostróg będzie osiem, w Łebie pięć. Natomiast w Rowach, gdzie dotąd nie było pali, powstaną trzy ostrogi - tłumaczy dyrektor Borodziuk.

Dla ochrony brzegu ważniejsze jednak będą sztuczne rafy i podwodne progi. One zmienią nasze plaże i spowodują, że będą na nich ograniczenia, choćby w korzystaniu ze skuterów wodnych. - 150 metrów od brzegu będą podwodne progi, one spowodują, że plaża będzie chroniona - tłumaczy zajmujący się ochroną brzegów dyrektor UM w Słupsku.

- Przykład mamy w Kołobrzegu, gdzie już tak brzeg zabezpieczyliśmy i po Ksawerym w tych miejscach straciliśmy od 0,5 metra do 1,5 metra plaży. Tam gdzie nie było takiej ochrony w Zachodniopomorskiem, morze wdarło się na wydmy nawet na kilkadziesiąt metrów. Ale coś za coś, plaża będzie szersza i chroniona, ale będą ograniczenia. W tej sprawie spotykałem się z mieszkańcami Ustki, radnymi.

Wszystko robiliśmy z otwartą przyłbicą. Wiemy, bo w Kołobrzegu mieliśmy protesty, ponieważ prace były dla niektórych głośne. Nie ma jednak innego sposobu, tylko tak możemy rozwiązać problem z naszymi plażami.

Krytyka naukowa

Co roku wiosenne czy jesienno-zimowe sztormy zabierają piasek z plaż w Ustce, Rowach i Łebie. Co roku więc plaże są odbudowywane, na co szły miliony. Ale teraz pieniędzy na to nie ma. Skoń-czył się program.

W dodatku naukowcy stwierdzili, że takie przesypywanie piasku nic nie daje. Bo poziom morza się podnosi i wszystko to, co zostaje przed sezonem odbudowane, po nim morze zabiera. - To normalna erozja brzegu - tłumaczy doktor Tomasz Łabuz z Uniwersytetu Szczecińskiego. - Stosowane od lat w Polsce metody tzw. ochrony brzegu nie są skuteczne, bo nie mogą być.

Doktor Łabuz jest głównym autorem raportu o ochronie brzegów morskich w Polsce. Raport ów można przeczytać na stronach ekologów WWF Polska. Naukowcy krytykują w nim sumy, jakie państwo wydawało od 2002 roku na ochronę brzegów morskich.

- W raporcie szczegółowo opisałem np. działania na plaży w Łebie. Generalnie byłem delikatny - tłumaczy szczeciński naukowiec.

W raporcie czytamy, że kubatura przerzucanego piasku na plaży wschodniej w Łebie jest z roku na rok większa, a i tak morze będzie go zabierać. Ze względu na falochron, w tym miejscu (podobnie w Ustce i Rowach) piasek musi być zabierany. W Łebie zaś odkłada się jego nadmiar po zachodniej stronie. Tak będzie teraz już zawsze. Naukowcy zanegowali sposób ochrony plaż i wydawane na to kwoty.

- Znam ten raport - mówi dyrektor Borodziuk. - Napsuł on nam krwi, bo przez to fundusze zostały nam zmniejszone. Ekolodzy chcieliby, byśmy w ogóle nic z brzegiem nie robili, wtedy przyroda byłaby wspaniale chroniona. Ale mielibyśmy zamiast plaż w naszych miejscowościach turystycznych klify. A chodzi o to, byśmy mieli plaże i ludzie mogli z nich korzystać.

Dyrektor Borodziuk tłumaczy, że mimo krytyki naukowca, któremu nie podobają się progi podwodne, to jedyny sposób, by plaża była, a co roku nie trzeba było tam narzucać nowych ton piasku. Będzie tylko trzeba uzupełniać co jakiś czas niewielkie ubytki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza