Burmistrz Ustki Jacek Graczyk obniżył im wynagrodzenia nawet o ponad 40 procent, a do tego niektórym nie wypłacił nagród rocznych, a innym mocno je ograniczył.
Zobacz także: Burmistrz Ustki ujawnia dokumenty
- Uporządkowałem - tak określa Jacek Graczyk obniżkę prezesowskich pensji. - Bo wszystko było na mojej głowie, a oni zarabiali więcej niż burmistrz. Zawsze mieli trzykrotność średniej krajowej, czyli po 14 i 13 tysięcy na rękę. Natomiast nagrody roczne to była trzykrotność ich pensji. Jedynie prezesowi Empecu nie dało się zmienić, bo nie zgodził się współudziałowiec, spółka Cofely, która ma 49 procent udziałów, a w tym wypadku decyzji nie podejmuje się zwykłą większością głosów. Burmistrz dodaje, że on sam zarabia 10,6 tys. zł, a prezesi po uporządkowaniu wynagrodzeń... - Po 10 tysięcy brutto - oznajmia.
Na pytanie, czy jest to sprawiedliwe, odpowiada: - Nie wiem, ale nie powinni więcej zarabiać. Nagrody za 2014 rok, ale tylko jednokrotność pensji, dostali prezesi Empecu, Zarządu Portu i ZGK. Nie dostał prezes Wodociągów z powodu polityki kształtowania cen, bo woda powinna być tańsza. A prezes UTBS między innymi za brak windykacji długów lokatorów, które przekraczają dwa miliony złotych.
Prezesom pospadały wysokie uposażenia
Burmistrz: - Spółki miejskie to nie jakieś wielkie koncerny. W wynagradzaniu prezesów trzeba zachować odpowiednie relacje.
Jacek Graczyk podczas lipcowych nadzwyczajnych zgromadzeń wspólników zdecydował, że prezesi spółek, które są własnością miasta, będą od 1 sierpnia zarabiali zdecydowanie mniej (piszemy o tym na str. 1.)
- Spółki miejskie to nie jakieś wielkie koncerny. W wynagradzaniu prezesów trzeba zachować odpowiednie relacje - argumentuje burmistrz. - Przy tak dużych zarobkach cała hierarchia płac w spółkach była postawiona wysoko, co powodowało koszty. Burmistrz zaznacza też, że przy wynagradzaniu trzeba wziąć pod uwagę odpowiedzialność, a większa jest przy zarządzaniu miastem. Natomiast spółki niczego nie produkują. Dostarczają nam wodę czy ciepło, co jest ich obowiązkiem.
Teraz będzie mniej
Z oświadczeń majątkowych wynika, że prezesi spółek niewielkiej Ustki nie musieli wiązać końca z końcem. Ireneusz Zagrodzki, prezes Empecu, w 2014 roku zarobił, a podajemy tylko jego wynagrodzenie w spółce, ponad 178 tys. zł. I ta kwota ocalała, bo na jej obniżkę nie zgodził się współudziałowiec - spółka Cofely.
Porządki burmistrza ominęły też Macieja Karasia, najmłodszego stażem, bo dopiero od dwóch lat prezesa Zarządu Portu Morskiego Ustka, który w ubiegłym roku zarobił ponad 124 tys. zł, ale w oświadczeniu tę pensję zsumował z wynagrodzeniem za pracę w radzie nadzorczej ZGK. Grzegorz Warsiński, prezes Wodociągów, dostał ponad 171 tys. zł. Grzegorz Nosewicz, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej - prawie 178,5 tys. zł. Edward Rokosz, prezes Usteckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego - prawie - 210,7 tys. zł. - Teraz zarobią rocznie 120 tysięcy - informuje burmistrz.
Za długi lokatorów
Dwaj prezesi: Warsiński i Rokosz w ogóle nie dostali rocznej nagrody. Reszta szefów spółek nie jak zwykle - trzykrotność pensji, lecz jednokrotność. W przypadku nagród zdecydowała ocena.
Wczoraj udało nam się skontaktować z Edwardem Rokoszem. Nie chciał komentować decyzji burmistrza. Jednak stwierdził, że spółka zarządza swoimi mieszkaniami, które wybudowała i prawie wszystkimi wspólnotami w Ustce. Natomiast zarządzanie mieniem komunalnym to tylko część działalności. Jednak właśnie za administrowanie i brak windykacji długów czynszowych prezes nie dostał nagrody. Dwumilionowe zadłużenie lokatorów rosło latami. Znaczna część dłużników zmarła. Żyjący dopiero teraz trafią do Krajowego Rejestru Długów.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?