Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Ustki wygrał proces w trybie wyborczym ze Stowarzyszeniem Jerzego Malka

Bogumiła Rzeczkowska
Po 9 godzinach trwania procesu sąd wydał wyrok: Stowarzyszenie Życzliwych Ustce związane z Jerzym Malkiem musi przeprosić Jana Olecha, burmistrza Ustki.
Po 9 godzinach trwania procesu sąd wydał wyrok: Stowarzyszenie Życzliwych Ustce związane z Jerzym Malkiem musi przeprosić Jana Olecha, burmistrza Ustki. Fot. Łukasz Capar
Stowarzyszenie Życzliwych Ustce musi przeprosić burmistrza Jana Olecha za to, że w ulotkach podało nieprawdziwe informacje na jego temat. Sąd Okręgowy w Słupsku wydał postanowienie w czwartek o godz. 22.15, po dziewięciu godzinach rozpatrywania sprawy w trybie wyborczym.

Kandydujący na następną kadencję Jan Olech zarzucił Stowarzyszeniu Życzliwych Ustce w trybie ordynacji wyborczej, że materiały rozpowszechniane przez Stowarzyszenie w czasie kampanii wyborczej zawierają kłamstwa.

Wywieszane w Ustce banery i roznoszone ulotki przez ludzi Jerzego Malka informują o tym, że Olech "wydymał" mieszkańców, knuł i oszukiwał oraz że jako gospodarz ma "pustą głowę". Burmistrz jest określany jako k' Olech i Jaś Fasola, peerelowski beton, który bierze "za nic" 15 tys. zł.

Z materiałów wynika, że Stowarzyszenie wyraźnie popiera kandydaturę Marka Biernackiego wystawionego przez Platformę Obywatelską. Jednak nie wszystkie te określenia stały się przedmiotem sporu sądowego. Olech jako wnioskodawca przedstawił Stowarzyszeniu sześć zarzutów. Dotyczyły one informacji o nim zawartych w ulotkach: oszukuje 4 lata, jest niezdolny do żadnych decyzji, pomaga tylko kolesiom, tylko obiecuje, bierze za nic 15 tys. zł oraz uszczuplił miasto na 10 mln zł.

Proces rozpoczął się w czwartek o godz. 13. Sędzia Tamara Kulczewska-Miszczak nie zgodziła się z wnioskiem Stowarzyszenia, by odstąpić od trybu wyborczego. W sprawie zeznawał m.in. Jerzy Malek, członek Stowarzyszenia. Burmistrzowi dostało się od przedsiębiorcy, głównie za brak planów zagospodarowania przestrzennego, m.in. terenów należących do Malka. - Torpeduje nowatorskie rozwiązania na korzyść przestarzałych technologii. Forsuje droższe i gorsze koncepcje od tych, jakie my przedstawialiśmy - mówił o burmistrzu. - Proponując swój udział finansowy w przedsięwzięciach, nie oczekiwałem żadnych profitów dla siebie, czy moich spółek. Jednak jeśli powstanie coś dobrego dla miasta, to i ja skorzystam, i moje tereny.

Na koniec sąd wysłuchał Jana Olecha i Jolantę Biedrzycką, szefową SŻU, żeby ustalić, czy rzeczywiście na plakatach znajdują się kłamstwa.
- Przyznaję, że nie zdołałem wypełnić programu wyborczego, ale na pewno nie oszukiwałem nikogo - mówił burmistrz, wskazując na brak środków lub uzależnienie swoich decyzji od woli radnych.

W pewnych momentach pytania zadawane burmistrzowi przez prawników Malka na temat obietnic sprzed 4 lat i całej kadencji były tak szczegółowe, że aż sędzia zauważyła: - To nie jest posiedzenie w sprawie udzielenia absolutorium burmistrzowi.

Prawnicy Stowarzyszenia twierdzili, że nie opowiada się ono za żadnym kandydatem, a jedynie korzysta z prawa do krytyki osoby pełniącej funkcję publiczną. Pełnomocnik burmistrza dowodził, że materiałów na ulotkach nie można traktować jako ocen czy komentarzy, lecz w kategoriach prawda - fałsz. I z tym zgodził się sąd, ale tylko w dwóch przypadkach, resztę zarzutów oddalając.

W postanowieniu sędzia Tamara Kulczewska-Miszczak zakazała Stowarzyszeniu rozpowszechniania informacji w ulotkach i na plakatach, że Jan Olech bierze za nic 15 tys. zł oraz że uszczuplil miasto na 10 mln zł. Orzekła przepadek plakatów i ulotek.

Nakazała umieszczenie sprostowania oraz przeproszenia Jana Olecha w Glosie Pomorza i portalu gp24.pl w ciągu 24 godzin od uprawomocnienia się postanowienia. Przeprosiny mają zawierać treść, że Stowarzyszenie naruszyło dobra osobiste burmistrza. Życzliwi zapłacą też 5 tys. zł na cel społeczny.

- To nie był zbieg okoliczności, czy przypadek, że ukazały się te materiały. Są związane z terminem wyborów i odnoszą się do kampanii wyborczej - stwierdziła sędzia w postanowieniu, podkreślając że kampania prowadzona przez Stowarzyszenie ma charakter negatywny.

Sąd uznał, że w ulotkach znajdują się dwie informacje, a te jako materiał wyborczy muszą zostać sprawdzone, czy są prawdziwe.
- Sformułowania, że burmistrz "oszukuje", czy "tylko obiecuje" to kwestia oceny, nie podlegają kontroli w kategorii prawda czy fałsz i nie mogą być rozpatrywane w trybie wyborczym - uzasadniała sędzia. - Natomiast sformułowania, że "bierze za nic 15 tysięcy złotych" i że "uszczuplił miasto na 10 milionów złotych nie są ocenami, ale informacjami. Obie są nieprawdziwe.

Proces dowiódł, że Olech zarabia brutto ponad 9 tys. zł. - Nieprawda, że bierze za nic, i że 15 tysięcy. Jest zatrudniony jako burmistrz, a za pracę należy się wynagrodzenie. Pracownik nie odpowiada za rezultat, ale za staranność działań - uzasadniała sędzia.

Natomiast uszczuplenie miasta o 10 mln zł nie miało miejsca, bo Stowarzyszenie na tyle wyliczyło kwotę, którą Malek dałby miastu na inwestycje, jeśli burmistrz zgodziłby się na jego koncepcje, współpracowałby z nim i przyjął oferty. Jednak te pieniądze do kasy miejskiej nigdy nie trafiły. - Uszczuplić oznacza zabrać, a nie można zabrać czegoś, czego nie ma - mówiła sędzia.

Po ogłoszeniu postanowienia Jerzy Malek stwierdził, że Stowarzyszenie nie będzie się odwoływać. - Wydaje mi się, że to i tak korzystny dla nas wynik - ocenił biznesmen. - No, może trochę przesadziliśmy z tym, że za nic bierze 15 tysięcy złotych, ale to w przenośni było powiedziane. Ulotki nadal będą, ale już bez tych sum i uszczupleń. W drugiej turze uaktywnimy się, żeby pomóc któremuś z kandydatów.

- Szkoda, że do tego musiało dojść - skomentował sprawę Jan Olech. - Mnie to nie satysfakcjonuje, a wniesienie tej sprawy to była konieczność.
Zapytany, czy wytoczy proces o naruszenie dóbr osobistych za te określenia na ulotkach, którymi sąd w trybie wyborczym się nie zajmował, odpowiedział: - Zobaczymy.

Jednak po wyjściu z gmachu sądu panowie Olech i Malek podali sobie ręce. Tymczasem kampania wciąż trwa. Malek musi zrezygnować tylko z części ulotek, a przeprosiny umieścić po uprawomocnieniu się postanowienia. Czas mija dopiero w piątek po godz. 22, jeśli rzeczywiście nie będzie odwołania.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza