Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Być albo nie być Słupska. Krystyna Danilecka-Wojewódzka: -Powiększenie miasta albo degradacja

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
Środowe spotkanie w słupskim ratuszu.
Środowe spotkanie w słupskim ratuszu. Krzysztof Piotrkowski
Albo Słupsk się powiększy albo za kilka lat nastąpi brak rozwoju i degradacja całego regionu. Wszyscy na tym stracą - przekonywała prezydent Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka podczas środowego spotkania w ratuszu. Władze miasta zorganizowały je, by jak podkreślono, dać odpór rzeczowymi argumentami, wojennej retoryce władz gminy Słupsk. Szczególnie odpowiedzieć na wysłany we wtorek list otwarty wójt Barbary Dykier do prezydent miasta, który dotknął i oburzył Krystynę Danilecką-Wojewódzką.

Władze Słupska zorganizowały w środę spotkanie z dziennikarzami, zaprosili na nie urzędników i Elżbietę Rokitę, prezesa Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Słupsku. Przedstawiono analizy i mapy oraz fakty, jak to nazwała Krystyna Danilecka-Wojewódzka, które miały pokazać, że nie ma innej drogi, jak powiększenie Słupska o sołectwa gminy Słupsk.

- O zmianę granic miasta wystąpiliśmy nie z chęci skłócenia, względów ambicjonalnych. Tylko z tego powodu, że analiza dokumentów wyraźnie wskazuje, że bez decyzji o rozszerzeniu granic administracyjnych Słupska za kilka lat miasto Słupsk jako największy ośrodek w regionie, którego rozwój promieniuje na rozwój okolicznych sołectw, bo tak to działa, przestanie się rozwijać. Miasto na prawach powiatu, które ma obowiązki zdrowotne, administracyjne, edukacyjne, komunalne, transportowe, będzie bardzo, bardzo ograniczone. A brak rozwoju i ograniczenie Słupska to degradacja całego regionu. To są główne przyczyny tej decyzji - zaczęła spotkanie pani prezydent. - Pewne przekłamania, które słychać było na "Marszu Przyjaźni" (poniedziałkowa demonstracja na placu Zwycięstwa w obronie gminy - dop. gh), w którym wojenna retoryka zaczęła dominować musimy na nie odpowiedzieć tak jak na list otwarty pani wójt.

Dziennikarzom zaprezentowano przygotowane przez słupskich urzędników mapy, udowadniające, że miasto nie ma już terenów pod inwestycje, zakończyły się też w granicach Słupska już w praktyce tereny pod budownictwo mieszkaniowe. A to wszystko w nadmiarze ma gmina i to przy granicy miasta.

od 16 lat

Paweł Krzemień, urzędnik ratusza odpowiedzialny za rewitalizację miasta, przedstawił też analizę działań władz gminy Słupsk. Zaprezentował miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego w graniczących z miastem sołectwach. Udowadniając, że wskazują one iż władze gminy uchwaliły je tak, by wyciągnąć jak najwięcej mieszkańców z miasta. Nie dając nic w zamian. Pierwszy przykład to tereny przy obwodnicy.

- Zobaczcie państwo jak gmina fajnie wciska tren inwestycyjny, ten obszar tuż przy granicy miasta, licząc, że infrastruktura miejska obsłuży jej teren i mieszkańców. Tu trzeba powiedzieć o naszej odmowie podłączenia drogi gminnej do ulicy Gdyńskiej. To nie trudne ćwiczenie intelektualne, by pomyśleć, jak ci ludzie i firmy będą komunikować się ze Słupskiem. Jak znajdą się na Gdyńskiej, z której się nie teleportują - mówił urzędnik. - To nie będzie funkcjonować. Nie ma cudów. Ale znowu rozwiązanie tego problemu będzie spoczywać na barkach miasta.

Demonstracja w Słupsku. Mieszkańcy gminy Słupsk nie chcą prz...

Jest więcej przykładów takich problemów na ulicach miasta, np. na ulicy Kaszubskiej.A tu niebawem pojawią się w dwóch miejscach światła, tak by można było ze słupskich ulic osiedlowych dostać się na główną drogę. To spotęguje korki. Zapytano dziennikarzy, na ile mieszkańców rozpisano plan w Siemianicach? Okazuje się, że na 40 tysięcy mieszkańców. Rodzi się więc kolejne pytanie: Jak oni dostaliby się do miasta?

Ale czy ring, na który Słupsk dostał pieniądze i będzie budowany tego nie rozwiąże? - zapytaliśmy władze miasta.

- Znowu miejska inwestycja tylko z wielomilionowym wkładem własnym miasta - podkreśliła Krystyna Danilecka-Wojewódzka - A będą korzystać wszyscy, też mieszkańcy gminy!

Podkreślono, że gdyby sołectwo Siemianice i Niewierowo znalazły się w granicach miasta szybko można by przez odpowiednie połączenia drogowe zlikwidować problemy.

- Ale teraz nie możemy tego robić, bo z pieniędzy słupszczan i tak za dużo wydaje miasto na korzystających z tego mieszkańców okolicznych sołectw - zauważył urzędnik.

Przykłady możliwych rozwiązań dla mieszkańców Bierkowa, czy Włynkówka też podawano.

Kolejnym problemem miasta jest dopłata do oświaty. Tylko ze szkół średnich w Słupsku korzystają też uczniowie z okolicy i stanowią oni 60 procent uczniów. Za tymi uczniami idzie subwencja, ale do niej władze miasta z pieniędzy słupszczan dokładają 9 mln zł.

- Dla łatwiejszego rachunku weźmy, że 50 procent to mieszkańcy gminy. Mamy na to 4,5 mln co roku z kasy miasta, a ZIM ma co roku tylko 2 mln na łatanie dziur w drogach mieście. Widać więc, że coś z tym trzeba zrobić. By koszty utrzymania dotyczyły wszystkich korzystających z miasta - zakończył Paweł Krzemień.

Inny przykład to przedszkola, te utrzymuje sam samorząd i...co roku, gdy trwa nabór do słupskich przedszkoli rośnie o kilkadziesiąt osób liczba dzieci, które czasowo są meldowane w mieście, ale bez rodziców. Jasne jest, że to dzieci mieszkańców gminy, którzy pracują w mieście. Ale nie dokładają się do utrzymania miejskiej infrastruktury.

- Na takim myśleniu wkrótce wszyscy stracimy. Przecież myśmy nie włączyli programu egoizm tutaj. Powiedzieliśmy: zacznijmy myśleć o całym regionie - dodała prezydent Słupska.

Trwa głosowanie...

Czy jesteś za przyłączeniem miejscowości z Gminy Słupsk do miasta?

We wtorkowym liście do władz miasta pani wójt Dykier napisała o "pustych i niezgodnych z prawem obietnicach" władz Słupska wobec mieszkańców sołectw, które miasto chce zobaczyć w swoich granicach. Na to ostro odpowiedziała pani prezydent, a merytorycznie prezeska słupskiej spółki Elżbieta Rokita. Przekonywała ona dziennikarzy, że prawnie dopuszczalne jest by mieszkańcy Bierkowa nie płacili za śmieci po przyłączeniu do miasta. Co prawda formalnie będą mieć stawkę, jak każdy inny słupszczanin, ale opłaci ją z zysku PGK.

Na koniec pani prezydent powiedziała, że droga którą teraz miasto wybrało jest najlepszą i jedyną, która przyniesie korzyści mieszkańcom Słupska zarówno tym starym jak i nowym.

- Przypomnę, że to pierwszy raz w historii rada miejska zadecydowała, bo to był jej wniosek i jej uchwała o rozpoczęciu procedury powiększenia miasta. W roku 2008 i 2015, gdy były pierwsze próby to były to inicjatywy prezydenta. Dla mnie, że od trzech lat radni o tym mówią i że podjęli jednomyślną uchwałę o poszerzeniu granic jest zadaniem do wykonania. Oni określi ten obszar, który się tak dynamicznie rozwinął, właśnie za sprawą korzystania z miasta. I to jest ten kierunek - powiedziała pani prezydent na koniec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza