Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Było ciężko, ale...

(suw)
Koszykówka - I liga mężczyzn. AZS ZAGAZ Koszalin - Start Lublin 79:73

Było to bardzo wyrównane i stojące na niezłym poziomie spotkanie. Początek meczu należał do gospodarzy, którzy w 5 minucie po rzucie Brahima Konare prowadzili 11:5. Pięć punktów dla gości (2 i 3) rzucił w tym czasie Przemysław Łuszczewski, który nadal popisywał się dobrą skutecznością i w 8 minucie po dwóch kolejnych "trójkach" wyprowadził on swój zespół na prowadzenie 12:11. Wydawało się, że ten zawodnik będzie nadal dręczył koszalinian. Gospodarze jednak szybko zareagowali, odcięli go zupełnie od rzutów. Jego rolę przejęli jednak inni gracze i na kilkanaście sekund przed zakończeniem pierwszej kwarty goście wygrywali już nawet 19:13. W drugiej kwarcie, którą celną "trójką" otworzył Tomasz Dąbrowski koszalinianom wiodło się już znacznie lepiej. Za to walczący pod obiema "deskami" Piotr Miś złapał w sumie cztery faule i trener posadził go na ławce rezerwowych. Goście tym sposobem stracili na jakiś czas wysokiego wartościowego gracza. Koszalinian na ponowne prowadzenie wyprowadził Krzysztof Wiechowski trafiając dwa rzuty wolne (14 min - 22:21). Były to jednak jedyne punkty tego zawodnika w sobotnim spotkaniu. W 18 minucie miejscowi wygrywali już 32:25, ale dobra gra Samo Plevnika i jego dwa celne rzuty zza linii 6,25 m w końcówce tej części gry pozwoliły koszalinianom schodzić na przerwę z jednopunktowym zapasem. W trzeciej kwarcie gospodarze mieli już znaczną przewagę, a goście stracili w jej ostatnich minutach dwóch wysokich graczy. Najpierw piąte przewinienie popełnił Miś (29 min), a za chwilę kontuzji doznał Paweł Kosior i już nie pojawił się na parkiecie. Od tego momentu wydawało się, że koszalinianie łatwo wygrają, bo czwartą kwartę rozpoczęli od celnego rzutu Mirosława Rajkowskiego, osiągając najwyższą przewagę w meczu (54:43). Tymczasem ambitnie grający lublinianie, mimo kolejnej straty, tym razem Samo Plevnika (trzy minuty przed końcem otrzymał przewinienie techniczne za dyskusje z sędzią i był to jego piąty faul), gonili gospodarzy i po rzucie Arkadiusza Pelczara na minutę i 24 sekundy przed końcem było już tylko 68:66 dla AZS ZAGAZ. W końcowych fragmentach meczu miejscowi zachowali jednak więcej zimnej krwi zanotowali sukces.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza