Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były prezes PGK domaga się 600 tyś. zł (wideo)

Bogumiła Rzeczkowska bogumiła.rzeczkowska@gp24pl
Prezes PGK Mariusz Chmiel zeznał, że spółka Andrzejowi G. zawsze szła na rękę: - W 2013 roku na jego wniosek rozłożyłem na raty kwotę, którą wydał niezgodnie z przepisami prawa na studia czy szkolenie - zeznał świadek.
Prezes PGK Mariusz Chmiel zeznał, że spółka Andrzejowi G. zawsze szła na rękę: - W 2013 roku na jego wniosek rozłożyłem na raty kwotę, którą wydał niezgodnie z przepisami prawa na studia czy szkolenie - zeznał świadek. Krzysztof Piotrkowski
Wczoraj przed słupskim sądem rejonowym w sprawie logo PGK okazało się, że były prezes domaga się od spółki ponad 600 tys. zł .

Wczoraj odbyła się kolejna rozprawa przeciwko Andrzejowi G., byłemu prezesowi Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, a w przeszłości wiceprezydentowi Słupska. Prokuratura oskarża go o złamanie przepisów Prawa Własności Przemysłowej. Według aktu oskarżenia, Andrzej G., choć nie był do tego uprawniony, złożył w Urzędzie Patentowym RP wniosek o rejestrację logo PGK. Wskazał, że jest jego twórcą.

W czasie postępowania ustalono, że PGK w 2008 roku, kiedy jego prezesem był Andrzej G., zleciło opracowanie logo wydawnictwu w Słupsku. Faktura, wystawiona przez wykonawcę zlecenia, a zatwierdzona przez Andrzeja G., została zapłacona 28 listopada 2008 roku. 14 listopada 2012 roku Andrzej G. nie był już prezesem PGK, ale nadal tam pracował. Wtedy właśnie złożył bez wiedzy spółki do Urzędu Patentowego wniosek o rejestrację logo, przypisując sobie autorstwo cudzego projektu.

Wczoraj oskarżonego nie było w sądzie. Na poprzedniej rozprawie nie przyznał się, stwierdzając, że logo zaprojektował osobiście. Innego zdania są przedstawiciele spółki. Wczoraj jej prezes Mariusz Chmiel zeznał, że PGK powiadomiło prokuraturę po tym, gdy w październiku 2014 roku były prezes zażądał zaprzestania lub 300 tys. zł za używanie logo.

- Odpowiedziałem, że znak jest własnością PGK - mówił Mariusz Chmiel. - Zaproponowałem, by pan G. złożył wniosek do Urzędu Patentowego o wykreślenie prawa własności. Nie zrobił tego. W lipcu 2015 roku poprosił o spotkanie i zaproponował ugodę - że skłonny jest zrzec się prawa do znaku za złotówkę. Zapytałem, kto mu doradza, bo wcześniej żądał 300 tysięcy, a teraz złotówki. Przyznał, że działał pod wpływem doradców, a teraz tego żałuje i chce wyjść z twarzą. Dzień później zrozumiałem sens tej propozycji, bo media doniosły, że panu G. prokuratura przedstawiła zarzut.

Obecny prezes PGK zeznał też, że w służbowym laptopie, którego wcześniej używał Andrzej G., przypadkowo znalazł korespondencję dotyczącą logo z pracownikiem, który zajmował się grafiką. Mariusz Chmiel mówił też o tym, że Andrzej G. wielokrotnie występował z innymi roszczeniami wobec spółki.

- W 2012 roku odszedł za porozumieniem stron - kontynuował świadek. - Później stwierdził, że wycofuje się z oświadczenia woli, bo podjął decyzję pod wpływem błędu. Sprawa trafiła do sądu. Nie doszło do ugody. Pan G. domaga się 540 tysięcy zaległego wynagrodzenia, 44 tysiące odprawy i jeszcze 50 tysięcy złotych. Razem ponad 600 tysięcy!

Najczęściej czytane na gp24.pl:

 

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza