Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były trener Kerber i Domachowskiej: "Nie rozumiem ludzi, którzy nie doceniają tegorocznych dokonań Świątek i Hurkacza" [ROZMOWA]

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
fot. karolina misztal / polska press/dziennik baltycki
- Iga i Hubert mają za sobą najlepsze sezony w swoich karierach i myślę, że wiedzą co robić, by kolejne były jeszcze lepsze - mówi były trener Marty Domachowskiej i Angelique Kerber Paweł Ostrowski.

Powoli zbliża się koniec tenisowego sezonu. Jaki on był w wykonaniu Igi Świątek i Huberta Hurkacza?
Najlepszy w ich dotychczasowych karierach, co zresztą widać po rankingach. Hubert został właśnie pierwszym po Wojciechu Fibaku Polakiem w TOP-10 listy ATP. Iga co prawda właśnie z damskiej dziesiątki wypadła [jest jedenasta - red.], ale wcześniej była czwarta. Do tej pory w TOP-5 rankingu WTA mieliśmy tylko Agnieszkę Radwańską. Jest się z czego cieszyć i przyznam, że zupełnie nie rozumiem narzekań co poniektórych „ekspertów”, którym przeszkadza, że nie wygrała turnieju Wielkiego Szlema.

Przed Roland Garros były podstawy do optymizmu.
To prawda, były. Też bym chciał, żeby Iga co roku wygrywała jakiegoś Szlema, a najlepiej kilka, ale przy obecnej - bardzo wyrównanej stawce - to nie jest proste.

Są tacy, którzy odwrotnie - mówią o kryzysie w kobiecym tenisie. Dowodem ma być skład finału tegorocznego US Open.
Tego też nie rozumiem. Dla mnie to sygnał, że jest wprost przeciwnie, skoro dwie nastolatki potrafią wspiąć się na taki poziom. Tenis w damskim wykonaniu coraz bardziej przypomina ten w męskim. Dziewczyny coraz mocniej uderzają, ale nie jest to już taka chaotyczna nawalanka jak kiedyś. One to robią z głową. Potrafią coraz więcej i praktycznie co roku pojawiają się nowe kandydatki na gwiazdy. Iga zresztą wpisała się w ten trend, a w tym sezonie to potwierdziła. Wygrała dwa turnieje, w tym jeden bardzo prestiżowy - w Rzymie. Oba w fantastycznym stylu. W Wielkich Szlemach dochodziła co najmniej do czwartej rundy, zagrała w finale debla na Roland Garros. Jest się z czego cieszyć. Podobnie jak z wyników Hurkacza. Super się to ułożyło, bo oboje są już na takim poziomie, że mają w swoim zasięgu całą światową czołówkę. Oboje wiedzą również, ile jeszcze pracy ich czeka. Widzą swoje braki.

Jakie to braki?
Na pewno oboje muszą jeszcze popracować nad serwisem. Ustabilizować to zagranie. Iga i Hubert świetnie serwują, ale zdarzają im się momenty, gdy przestają nagle trafiać podaniem. Muszą wtedy kombinować jak zrekompensować sobie tę chwilową słabość. Na miejscu Hurkacza popracowałbym również nad wolejem, bo w grze z głębi kortu jest bardzo dobry. Passing shoty ma niesamowite, a bekhend po linii po prostu gigantyczny. Dobrze jest jednak mieć jakiś plan B gdy trafi się na rywala, którego nie da się ugryźć zza końcowej linii. Hurkaczowi czasem brakuje decyzyjności w przejmowaniu inicjatywy. Mówiąc po ludzku - czasem jest zbyt pasywny w kluczowych momentach. Przyciśnie rywala, ma okazję do skończenia wymiany, ale zamiast tego zagrywa bezpiecznie i to się na nim potem mści. Tak było chociażby w meczu z Grigorem Dimitrowem w Indian Wells. To dotyczy również Igi - oboje miewali w tym roku problemy z dopinaniem meczów.

Świątek słynie z tego, że zazwyczaj dyktuje warunki na korcie.
To prawda, ale ona też miała swoje chwile zawahania i kilka ważnych meczów jej uciekło. To jednak przyjdzie z czasem, bo oboje są przecież jeszcze bardzo młodzi.

Hurkacz ma już 24 lata
W przypadku Huberta od dawna było wiadomo, że to nie jest typ, który nagle wystrzeli w górę jak meteor. On do wszystkiego dochodzi spokojną i systematyczną pracą. Cierpliwości. Podobnie zresztą jest z Igą, w jej przypadku trochę mylący był ten wygrany Garros. Okoliczności były nietypowe - Covid, lockdowny, przerwy w sezonie. Ktoś mógł pomyśleć, że wyskoczyła jak diabeł z pudełka, a przecież każdy kto śledzi jej karierę wiedział od dawna, że stać ją na wielkie rzeczy.

Wygrała i super. Za to w tym roku musiała mierzyć się z presją, bo po Paryżu każda rywalka spinała się na nią dwa razy mocniej niż kiedyś. Tak to już jest, że czasem łatwiej wbić się na szczyt, niż się na nim utrzymać. Świątek dała radę i chwała jej za to. Chyba każdy kibic mógłby w tym momencie przytoczyć całą listę zawodniczek, które długo nie potrafiły odnaleźć się po spektakularnym sukcesie. Albo takich, które zostawały gwiazdami w bardzo młodym wieku, a potem gubiły się sportowo i życiowo. Idze to na szczęście nie grozi, wystarczy spojrzeć, jak fajnie zarządza swoim wizerunkiem. Te wpisy w social mediach do Rafy Nadala, Andy’ego Murraya, a nawet Bila Gatesa. Akcje charytatywne. Dawno nie mieliśmy w polskim tenisie - a może nawet w całym polskim sporcie - tak pozytywnej jednostki. I jeszcze jedno jest ważne - dobrze, że oni mają siebie.

To znaczy?
Że jest ich dwoje, bo dzięki temu presja rozkłada się na dwie osoby. Taka Radwańska przez większość czasu musiała sama dźwigać na barkach oczekiwania mediów i kibiców. A te są w naszym kraju niebotyczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza