W połowie grudnia ub.r. mieszkanka Gostkowa wyszła na spacer w pobliżu swojego domu z dwoma psami. Na polu spuściła większego ze smyczy, mniejszy w ogóle jej nie miał.
- Psy pobiegły w stronę stawu. Po chwili usłyszałam strzały. Podbiegłam do mniejszego. Był ranny w nogę. Drugiego psa nie było. Nagle od strony lasu wyjechał terenowy nissan i szybko oddalił się - mówi Priadka-Pałasz.
Policja uznała, że myśliwy mógł strzelać do czworonogów. Mieszkanka Gostkowa zaskarżyła postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia. Sąd wytknął policji wiele braków.
Jego zdaniem nie uwzględniono tego, że psy były pod opieką i miały obroże.
Nie sprawdzono też łowieckich rewirów. W tym obrębie są dwa, a myśliwy, który strzelał, miał pozwolenie na odstrzał tylko na jeden.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?