To nieco zadziwiająca informacja w kontekście ich nieudolnej i nieprofesjonalnej interwencji, która miała miejsce kilka dni temu w okolicy Rekowa, a którą obejrzała cała Polska na filmie nagranym przez rodzinę zatrzymanego.
Przypomnijmy, że chodzi o wydarzenia z ubiegłego tygodnia. W Udorpiu policjanci z ruchu drogowego zatrzymali do kontroli audi, którego kierowca przekroczył prędkość o 19 km/h. Mężczyzna zwolnił i zatrzymał się, ale w innym miejscu, niż wskazali mu mundurowi.
Kiedy policjanci wydali mu polecenie do zatrzymania pojazdu w bezpiecznym miejscu, ten stwierdził, że są przebierańcami, gwałtownie ruszył i zaczął uciekać. Mundurowi natychmiast ruszyli za nim w pościg. W okolicach Rekowa kierowca audi skręcił w boczną drogę i po chwili zatrzymał się.
Co działo się dalej, doskonale widać na filmie. Słabsi fizycznie policjantka i policjant przez kilka minut próbują przewrócić mężczyznę na ziemię i zakuć go w kajdanki. Nie udaje im się. Mężczyzna nie jest agresywny, ale zapiera się. Funkcjonariusze dosłownie skaczą wokół niego (zatrzymywany mężczyzna w pewnym momencie śmieje się z tego). Dochodzi do użycia gazu, też nieprofesjonalnie, bo policjanci sami na tym cierpią. W końcu para funkcjonariuszy obezwładnia mężczyznę. Tego na nagraniu już nie widać.
- Przyznaję, że część interwencji nie była do końca profesjonalna, ale w końcowym efekcie skuteczna - tak Michał Gawroński, rzecznik prasowy bytowskiej policji, ocenił filmik.
Dodajmy, że 48-latek poddał się dobrowolnie karze za znieważenie policjantów (5 tys. zł grzywny). Zapłacił też tysiąc złotych mandatu.
Po zamieszczeniu filmu w sieci komendant powiatowy policji w Bytowie nakazał wszczęcie postępowania, które ma wyjaśnić, czy interweniujący policjanci zachowali się zgodnie z procedurą i przepisami. Analizowany będzie "proces decyzyjny" funkcjonariuszy, taktyka i technika interwencji, przestrzeganie zasad i przepisów m.in. pod kątem użycia gazu. Ma też zostać prześwietlony wcześniejszy proces szkoleniowy policjantki i policjanta. Oboje są z ruchu drogowego. Policjantka ma siedem lat służby, a policjant zaledwie rok.
My już teraz pytamy rzecznika o szkolenie tych policjantów z technik obezwładniania.
- Każda osoba, która przychodzi do policji, musi przejść szkolenie podstawowe, gdzie są m.in. techniki interwencji. Tak policjantka, jak i policjant takie szkolenie przeszli. Chodzi o podstawowe ciosy, dźwignie, użycie pałki czy gazu. Później jest miesięczna tzw. adaptacja zawodowa, a więc praca w prewencji. Funkcjonariusze ruchu drogowego przechodzą też specjalistyczne szkolenie, którego elementem są techniki interwencji. Policjantka zaliczyła taki kurs. Policjant go jeszcze nie odbył - mówi Gawroński.
Dodaje, że dodatkowo bytowscy policjanci byli szkoleni przez miejscowego instruktora taktyki i techniki interwencji, a we wrześniu tego roku wzięli udział w szkoleniu zorganizowanym przez wydział ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku w zakresie podejmowania interwencji i obezwładniania kierujących.
Dowiedzieliśmy się, że ćwiczenia praktyczne przeprowadzał z nimi antyterrorysta. To zaskakująca informacja, patrząc na nieporadność i nieprofesjonalizm interweniujących funkcjonriuszy. Czy po kursach i szkoleniach te "umiejętności" są później weryfikowane? - Nie ma egzaminów sprawdzających pod tym kątem - przyznaje Gawroński. - Każdy policjant musi zaliczyć raz w roku test sprawnościowy. To bieg, brzuszki, rzut piłką lekarską i tzw. koperta.
Policjanci, z którymi rozmawialiśmy, mówią, że ta interwencja miała "pecha", bo w patrolu była słaba fizycznie kobieta i niedoświadczony funkcjonariusz.
- Na szkoleniach wszystko ładnie wychodzi, bo to szkolenia. W życiu jest inaczej. Jest stres, konieczność natychmiastowej reakcji itd. - mówi policjant z dużym stażem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?