Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

C3, czyli premiera z chrabąszczem

(wir)
Słupskie modelki wyprowadzają Citroëna C3 zza kurtyny
Słupskie modelki wyprowadzają Citroëna C3 zza kurtyny Fot: Ireneusz Wojtkiewicz
Piękny plakat z rojem nowych modeli C3, lecących nad polem czerwonych tulipanów, okazał się nie tylko wytworem wyobraźni artysty grafika. Autentyczne chrabąszcze zrobiły nalot na gości słupskiego autosalonu Citroëna

Od piątkowego wieczoru zaczęły się tutaj "dni otwarte" poświęcone prezentacji nowego modelu, który dość długo otoczony był atmosferą dyskrecji producenta. Zjechała dosyć duża grupa ciekawskich. Na parkingu przed salonem dominowały citroëny, w tym prawie dziesięć modeli C5 - eleganckich aut klasy średniej. Ten widok cieszył gospodarza - Grzegorza Goebela, autoryzowanego dilera Citroëna. Bo ma powody, by uważać, że ta marka w regionie słupskim dobrze się przyjęła, chociaż jej oficjalne przedstawicielstwo działa dopiero półtora roku.
Gospodarze nie tracili czasu na mowy powitalne. Zza kurtyny wytoczyło się niebieskie C3, popychane przez urocze modelki. - Ooo! - rozeszło się po salonie, a potem już mało co było widać, bo wokół auta zrobiła się ciżba. Słychać było wiele głosów zachwytu sylwetką samochodu, mającego w swym wizerunku coś z... chrabąszcza. Paniom zdaje się najbardziej do gustu przypadało wnętrze - lubiły posiedzieć w środku i poprzymierzać się. Mówiły prawie zgodnie, że ten samochód "ma w sobie coś". To coś to właśnie oryginalna sylwetka oraz wnętrze tworzące dobry klimat i poprawiające nastrój. Szukanie minusów, głównie przez panów, nie przyniosło nic godnego uwagi.
Ile pań zdołało namówić swoich mężów, by kupili im C3, tego nie wiemy. Ale na pewno takie rozmowy się toczyły przy stole ze smacznym poczęstunkiem, przygotowanym przez szefową restauracji "Cechowa" Marię Kowalewską. Zresztą "Cechowa" musiała tu być, wszak gospodarz i jego kilku gości - konkurentów z innych marek - wywodzą się ze słupskiego rzemiosła i stanowią dziś starszyznę cechową.
Nieproszonymi, lecz mile przyjętymi gośćmi byli jeż (przygarnięty z ulicy koło salonu, gdzie groziło mu niebezpieczeństwo) oraz chrabąszcze. Te sympatyczne owady nadleciały skądś całą chmarą i zaczęły lądować na gościach Citroëna. Wszyscy uznali to za dobry znak. Następne dni minionego weekendu to potwierdziły; na prezentację C3 przybyło wielu potencjalnych klientów Citroëna. Większość odbyła próbne przejażdżki, podczas których nowe auto pokonywało co dnia około 200 kilometrów. To "ujeżdżanie" jeszcze potrwa, zanim nadejdzie nasza kolejka i będziemy mogli przetestować C3.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza