Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała prawda o wirusie AH1N1. Wszystko stanęło, czyli Meksyk "świńskiej grypy" oczami słupszczanina

Damian Kosik (współwłaściciel P.U.T. "Euro-Tours" i pilot wyjazdu do Meksyku)
Zdjęcie z lotniska w Mexico City zrobione zaraz przed wejściem na pokład samolotu do Londynu.
Zdjęcie z lotniska w Mexico City zrobione zaraz przed wejściem na pokład samolotu do Londynu. Fot. Damian Kosik
Piszę w sprawie grupy z Pomorza, która przebywała w Meksyku. W czwartek (30.04.) wróciliśmy cali, zdrowi i szczęśliwi. To, co media w Polsce zrobiły przez ostatnie dni w sprawie świńskiej grypy, właśnie teraz da się odczuć jak wróciliśmy do kraju...

Tak się zaczyna list, który otrzymaliśmy od naszego internauty, Damiana Kosika.
Paranoja? Panika? "Świńska grypa" ostatnimi dniami "rządzi" w mediach na całym świecie. Wiemy jak to wygląda według lekarzy, specjalistów, służb na lotniskach...
Ale gdyby tak ktoś z nas znalazł się w środku tego wszystkiego? W Meksyku, na wycieczce, i tam się nagle dowiadujesz, że tak naprawdę znalazłeś się w epicentrum wirusa, nowej mutacji groźnej grypy... - przeczytaj jak to wygląda naprawdę

List internauty Damiana Kosika

Grupa 48 osób przebywała w Meksyku w dniach 15.04. - 29.04.2009. W dniu, w którym wylatywaliśmy z kraju żadnej grypy jeszcze nie było.

Przez pierwsze 3 dni przebywaliśmy w Mexico City (15.04. - 18.04.2009) i miasto wyglądało normalnie, tzn. korki, otwarte sklepy, nocne życie tętniło i "widać" było te 27 mln mieszkańców na ulicach.

W następnych dniach grupa miała w programie zwiedzanie innych części Meksyku od Acapulco po Jukatan. Gdy już byliśmy na Jukatanie to zaczęły z Polski do turystów przypływać informacje o grypie, i to takie informacje, czy żyjemy? żebyśmy uciekali z Meksyku itp.

Gdyby nie smsy i telefony z Polski to nic by nikt nie wiedział. Gdy przeglądałem internet to informacje z Polski były przerażające. Gdy jechaliśmy przez kolejne miejscowości to na ulicach: np Meridy i Oaxaca (400 km od Mexico City) widzieliśmy jak niektórzy chodzą w maskach.

Ale życie "biegło" tam normalnie...

Kupiłem ludziom maski i przez ostatnie dwa dni też w nich chodziliśmy.

29.04.- jak już wyjeżdżaliśmy z ostatniego hotelu na lotnisko w Mexico City to po drodze mijaliśmy jeszcze słynną miejscowość Puebla (130 km od Mexico City) i tam tez życie toczyło się normalnie. Na 10 mieszkańców może z 4 miało maski na twarzy

Natomiast gdy o godz. 17:30 wjeżdżaliśmy do Mexico City wszystko stanęło: szkoły, restauracje, kina, kościoły - wszystko pozamykane, banki otwarte z drzwiami na ulice, aby się wietrzyło, wiele osób nie chodzi do pracy - ulica stanęła.

Większość tych, którzy wychodzili na zewnątrz byli w maskach. Życie w Meksyku toczy się na ulicy: zakupy, jedzenie, cały ten galimatias codzienny, to wszystko wtedy "umarło".

Było to źródło dochodów wielkiej liczby mieszkańców stolicy. Obecnie nie robią nic - jak długo wytrzymają bez źródła utrzymania, miesiąc, dwa ? Trudno sobie to wyobrazić w kraju, gdzie większość żyje z dnia na dzień, i nikt prawie nie posiada żadnych oszczędności.

Od ludzi z Mexico City, z którymi rozmawiałem na lotnisku dowiedziałem się, że biznes spadł o więcej niż 50 proc, nie ma kupujących.

Fakt jest taki, że to jedynie miasto Meksyk (Mexico City) tak wygląda obecnie, reszta kraju jest jeszcze w miarę spokojna, ale co się będzie działo dalej, tego nikt nie wie...

Na lotnisku już było bardzo dużo ludzi. Każdy z obsługi lotniska był ubrany w maskę. Naszych turystów prosiłem oto, żeby cały czas też chodzili w maskach, dla bezpieczeństwa.

Lotnisko tez normalnie funkcjonowało jak co dzień, oprócz tego, że każdy z nas musiał wypełnić deklarację z kilkoma pytaniami typu: czy masz gorączkę powyżej 39 stopni, czy masz zaczerwienione oczy, czy masz silny kaszel i katar, itp?

I taką deklarację zabierały służby celne przy odprawie paszportowej.

W samolocie na 500 osób lecących z Mexico City do Londynu może z 20 osób nie miało masek. Atmosfera była spokojna, bez żadnej paniki. Lot wyglądał tak samo gdy lecieliśmy w tamtą stronę.

Na lotnisku w Heathrow w Londynie przy wysiadaniu rozdawali ulotki (po ang.) na temat świńskiej grypy.

Żadnych badań,żadnych specjalnych kontroli. Wszystkie procedury takie same jak zawsze.

Potem czekaliśmy 2 godziny na samolot z Londynu do Berlina. I przy wsiadaniu jeden Polak, który też miał lecieć tym samolotem, spytał jednego z uczestników wycieczki czy lecimy z Meksyku (dużo osób miało Sombrero pozakładane na głowie). Turysta odpowiedział, że "tak". Nasz Rodak na to: cyt.: "kur... ale mam pecha, to ja na pewno nie wsiądę do tego samolotu" i zrezygnował z lotu.

Efekt naszych mediów.

Na lotnisku w Berlinie też wszystko normalnie funkcjonowało. Paszporty, odbiór bagażu i do autokaru.

Gdy tylko wsiadłem do autokaru zaczęły się rozdzwaniać telefony z TVP i Stacji Sanepidu ze Słupska i Szczecina. Z pytaniami czy wszyscy zdrowi, czy możemy po przekroczeniu granicy w Kołbaskowie zatrzymać się bo panie pielęgniarki chcą nas obejrzeć i udzielić porad.

Dojechaliśmy do Kołbaskowa i oczywiście czekała na nas TVP i panie z sanepidu. Weszły do autokaru spytały czy wszystko jest OK, chciały rozdać ulotki.

Odpowiedziałem, że już mamy bo kierowcy przywieźli je na lotnisko do Berlina, a wcześniej dostałem wzór ulotki e-mailem gdy jeszcze byliśmy w Meksyku. Powiedziałem im, że ludzie się z tym już zapoznali, panie wyszły z autobusu. Ale za dwie minuty wróciły się z prośbą czy mogą rozdać ulotki, bo kamera chce nagrać.

Wyglądało to wszystko jak na pokaz.

Przed wylotem docierały do nas informacje z Polski, że czeka nas specjalna kontrola w Londynie i Berlinie oraz kwarantanna.

Ludzie, normalnie gdy jechaliśmy na lotnisko w Mexico City, to już zaczeli powstrzymywać się nawet od zwykłego delikatnego kaszlu (który mieli z powodu klimatyzacji jeśli już)

Bali, że ich zatrzymają.

Dochodziły do nas informacje z Polski, że obsługa samolotu będzie obserwować ludzi, a podejrzanych będzie do izolatki przenosić.

To wszystko okazało się WIELKĄ NIEPRAWDĄ!

Tak właśnie wygląda ta cała sprawa ze "świńską grypą" dla zwykłego turysty, który znalazł się w samym środku tych wydarzeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza