Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Centrum miasta nie dla samochodów nauki jazdy

Daniel Klusek
Krzysztof Piotrkowski
Nasza czytelniczka proponuje, by samochody nauki nie wjeżdżały do centrum miasta. Przynajmniej w godzinach szczytu. - Gdy ma się przed sobą kilka „elek”, to najkrótszy nawet odcinek pokonuje się bardzo długo - mówi kobieta.

Beata jest kierowcą od niemal 30 lat. Jak twierdzi, zmotoryzowanym coraz trudniej jeździ się po mieście, bo wśród użytkowników dróg dużo jest aut szkół nauki jazdy.

- Nie mam nic przeciwko kursantom. Sama też jeździłam „elką” podczas swojej nauki. Co prawda było to bardzo dawno temu i samochodów na ulicach było znacznie mniej - mówi kobieta. - Teraz jednak ruch jest większy, więcej jest szkół nauki jazdy, a co za tym idzie, również kursantów. To wszystko powoduje, że gdy głównymi ulicami jedzie w bliskiej odległości kilka „elek”, tworzą się korki.

Zdaniem czytelniczki, najgorzej jest w centrum miasta i w godzinach szczytu.

- Wiele razy byłam świadkiem sytuacji, gdy na krótkim odcinku było nawet pięć samochodów nauki jazdy.Zdarzało się, że jedna zmiana świateł nie wystarczyła na to, żeby pokonać dane skrzyżowanie, bo samochody kursantom gasły - twierdzi słupska kierowca. - Ci, którzy się uczą, nie mogą przeszkadzać innym użytkownikom ruchu. Niech się uczą tam, gdzie ruch jest mniejszy, albo wtedy, gdy mogą mieć niemal całą ulicę dla siebie.

Zbigniew Wiczkowski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, twierdzi, że wyrzucenie kursantów poza centrum to zły pomysł.

- Nauka jazdy polega również na tym, by przyszły kierowca znalazł się w możliwie jak największej liczbie sytuacji drogowych - mówi Zbigniew Wiczkowski. - Im więcej doświadczenia zdobędzie podczas kursu, tym lepszym kierowcą potem będzie.

Jego zdaniem auta z tabliczką „L” poprawiają bezpieczeństwo innych kierowców. 
- Auta prowadzone przez kursantów są naturalnymi spowalniaczami ruchu - mówi dyrektor słupskiego WORD. - Z moich obserwacji wynika, że największe zagęszczenie „elek” jest w sobotnie poranki, kiedy z kolei ruch samochodowy jest stosunkowo niewielki, w porównaniu z godzinami szczytu w dni powszednie.
Miejscy urzędnicy zapewniają, że przyszli kierowcy mogą się bez obaw uczyć jeździć także w ścisłym centrum.

- „Elek” jest w mieście sporo, jednak nie planujemy wprowadzać takich rozwiązań komunikacyjnych, które miałyby ich liczbę ograniczyć - mówi Robert Linkiewicz, dyrektor Wydziału Polityki Transportowej w Urzędzie Miejskim w Słupsku. - Kursanci powodują, że inni kierowcy jeżdżą wolniej, a przecież na wielu ulicach i tak są ograniczenia prędkości do 30, a nawet do 20 kilometrów na godzinę. Jadąc za „elką”, kierowcy z doświadczeniem mogą też sobie przypominać podstawowe przepisy, na przykład dotyczące sygnalizowania chęci zmiany pasa ruchu czy jazdy prawym pasem, z czym czasem mają problemy.

Zobacz także: Wjechał w budynek w Runowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza