– Dużo pomogła akcja zachęcająca do jedzenia naszych jabłek. Klienci przychodzą i pytają się właśnie o nie. Rozpoczął się rok szkolny, przychodzą rodzice, którzy kupują jabłka dzieciom – mówi pani Bogumiła, właścicielka stoiska na targowisku przy ul. Wolności.
Feliks Karnicki, który wraz z żoną Ewą prowadzi winnicę i sad w Głobinie koło Słupska przyznaje, że niedawno zgłosił się do niego pewien bank z pytaniem, czy byłby w stanie zaopatrywać go w siedem skrzynek jabłek tygodniowo.
– Na razie skończyło się na rozmowach, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Akcja „Jedz polskie jabłka” z pewnością dużo pomaga, mam tylko nadzieję, że nie jest to krótkotrwałe – stwierdza sadownik.
Mężczyzna prowadzi czterohektarowe gospodarstwo sadownicze, więc nie dotknął go problem rosyjskiego embarga, jak to jest w przypadku stuhektarowych gigantów sadowniczych (tych w naszych okolicach brak). W jego proekologiczne jabłka zaopatrują się m.in. szkoły czy przedszkola. Za kilogram bierze od 1,50 do 2 zł.
W hurtowniach jabłka są droższe – po 1,80, a nwet 2,50 zł za kilogram. Od hurtowników owoce biorą głównie drobni przedsiębiorcy, którzy sprzedają je po 3 złote.
Handlowcy ze słupskich targowisk i osiedlowych warzywniaków przyznają, że nie mogą konkurować z ceną jabłek sprzedawanych w dyskontach.
– Gdy ludzie zobaczą, że w Lidlu jabłka kosztują mniej niż złotówkę, myślą, że wprowadzamy astronomiczne marże. My naprawdę nie mamy przebitki 100 czy 200 procent – stwierdza pan Michał, który sprzedaje owoce na jednym ze słupskich targowisk.
Jabłka kupuje za 2 lub 2,20 zł. Siłą rzeczy nie sprzeda ich dwa razy taniej. Podobnie jest z panią Bogumiłą, która kupuje jabłka od hurtowników nawet po 2,50 zł. Kobieta tłumaczy, że każdy z pośredników, aby choć trochę zarobić, musi nałożyć marżę 20 procent.
– Najczęściej jest to 50 groszy i to wcale nie jest dużo – zapewnia i wyjaśnia, że drobny handlowiec musi opłacać koszty za dzierżawę stoiska, prąd, opłacić pracownika.
Do tej cenowej konkurencji odniósł się w jednej z konferencji prasowych minister rolnictwa Marek Sawicki. Stwierdził, że kupowanie jabłek w sieciach handlowych poniżej 1,50 złote jest współpracą z prezydentem Rosji i szkodzeniem polskiemu rolnictwu, przedsiębiorczości i przetwórstwu. Wystąpił także do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, by ten skłonił sieci handlowe do zaprzestania stosowania cen dumpingowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?