Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą odwołania dyrektorki szkoły

Zbigniew Marecki [email protected]
Zastraszanie, nękanie i łamanie prawa zarzucają nauczyciele Gimnazjum w Dębnicy Kaszubskiej dyrektorce szkoły.
Zastraszanie, nękanie i łamanie prawa zarzucają nauczyciele Gimnazjum w Dębnicy Kaszubskiej dyrektorce szkoły. Archiwum
Zastraszanie, nękanie i łamanie prawa zarzucają nauczyciele Gimnazjum w Dębnicy Kaszubskiej dyrektorce szkoły. Popierają ich rodzice.

Skargi na dyrektor Beatę Spierewkę-Tyrkinhejm trafiły do kuratorium oświaty, urzędu marszał­kow­skiego, Rzecz­nika Praw Dziecka, związków zawodowych oraz władz gminy.

- W szkole panuje mobbing. Część ofiar pani dyrek­tor leczy się psychiatrycznie - opowiada Ewelina Jankow­ska, która przez dwa i pół roku była zastępczynią pani dyrektor, a teraz jest na zwolnieniu lekarskim. Zrezygnowała ze stanowiska, bo dłużej już nie była w stanie znieść napięcia.

- Pani dyrektor miała zwyczaj wydzwaniać do mnie o każdej porze. Otrzymywałam od niej olbrzymią liczbę telefonów. Pisała także e-maile, w których wyrażała się bar­dzo źle o innych nauczycielach. Wtrącała się we wszyst­ko, z dnia na dzień zmieniając plan zajęć, przydzielając nauczycielom inne klasy albo próbując decydować, jak mają uczyć - dodaje Jankowska.

Ona i dwoje nauczycieli języka niemieckiego napisali skargi do władz gminy oraz oświatowych. Według nich pani dyrektor łamie prawo oświatowe, m.in. poprzez antydatowanie protokołów i zmienianie zapisów w protokołach posiedzeń rady pedagogicznej, samodzielne zmie­nianie ocen uczniom czy powierzanie prowadze­nia lekcji nauczycielom bez kompetencji do nauczania danego przedmiotu. Większość zarzutów dotyczy jednak stosunku dyrektorki do nauczycieli. Podwładni zarzucają jej, że świadomie skłóca ich ze sobą, obniża ich autorytet, wystawia na śmiesz­ność, a nawet poniża w oczach rodziców uczniów.

- Moja żona była tak zniszczona psychicznie, że musiała się leczyć i miała kłopot z wychodzeniem z domu, a gdy na początku czerwca chciałem o tym wszystkim porozmawiać z panem wój­tem, usłyszałem, że do niego nie dotarły żadne niepokojące sygnały. Wiem, że z obawy o pracę część nauczycieli woli milczeć i się nie narażać, ale tę trudną do wytrzymania sytuację w szkole trzeba przerwać - uważa Ziemowit Krencewicz, mąż nauczycielki języka niemieckiego.

To samo w swojej skardze sugeruje Jacek Heidenreich, drugi nauczyciel języka niemieckiego, który w wyniku narastającego napięcia najpierw poszedł na urlop dla podratowania zdrowia, a po jego zakończeniu obawiał się wrócić do szkoły.

Z kolei Halina Wichrow­ska, szefowa rady rodziców, podnosi to, że z panią dyrektor bardzo trudno się porozumieć w sprawie zmiany nauczyciela, zbyt częstych zmian planów nauczania lub pilnowania dzieci w świetlicy przez ochroniarza. - Doszło nawet do tego, że podczas oceniania jakości pracy szkoły przez kuratorium pani dyrektor na rozmowę z kontrolerami zaprosiła swojego szwagra i dwóch pracowni­ków gimnazjum, a nie człon­ków rady rodziców - mówi Wichrowska.

Swoje żale rodzice przedstawili w piśmie do kuratorium oświaty, ale ponieważ ich zdaniem odpowiedź była spreparowana, poskarżyli się Rzecznikowi Praw Dziecka.

Tymczasem pisemne skar­gi trafiły do wójta Eugeniusza Dańczaka, który przekazał je Komisji Oświaty i Komisji Rewizyjnej Rady Gminy. - Debatowaliśmy nad nimi. Na-sza wspólna opinia będzie znana w przyszłym tygodniu - powiedziała nam w piątek Elżbieta Fryckowska, szefowa komisji oświaty.
- Szkoła co prawda niedawno była kontrolowana i otrzymała dobrą ocenę, ale liczba skarg świadczy, że jest problem i trzeba się z nim zmierzyć - mówi natomiast wójt Dańczak.

- Tak się złożyło, że przed kilku dniami pani dyrektor obroniła doktorat, więc nie wypadało napierać, ale teraz mam otrzymać od niej pisemne wyjaśnienia. Przeanalizuję problem z komisją rewizyjną, a potem wyciągniemy wnioski albo i konsekwencje.

Jak się dowiedzieliśmy, w środę ma się odbyć nadzwyczajna sesja rady gminy, m.in. w sprawie konfliktu w gimnazjum. Tymczasem dyrektorka postanowiła w tym samym czasie zorganizować szkoleniową radę pedagogiczną. - Chodzi o to, abyś­my nie mogli uczestniczyć w sesji - sugerują nauczyciele.
Dyrektor Beata Spierewka-Tyrkinhejm uznała w piątek, że na spotkanie z "Głosem" będzie miała czas dopiero w ten czwar­tek. Nie zgodziła się na wcześniejszą rozmowę telefoniczną ani na zadanie pytań drogą elektroniczną, bo w weekend nie ma dostępu do internetu.

Przypomnijmy: Beata Spierewka-Tyrkinhejm została dyrektorem gimnazjum w 2010 roku po wygraniu konkursu. Była jedyną kandydatką, bo jej poprzednik Sławomir Miluski nie otrzymał w wymaganym terminie oceny swojej pracy od władz gminy i z powodów formalnych nie mógł przystąpić do konkursu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza