Za życia i po śmierci wielki prowokator, twórca artystycznego zamieszania, zmuszający maluczkich do myślenia, do gigantycznego wysiłku intelektualnego. Po śmierci - nieśmiertelny i wciąż równie mocno prowokujący.
Grupa młodych słupszczan postanowiła tchnąć witkacowskiego ducha w umierające mentalnie miasto. Młodzi przedsiębiorcy, animatorzy kulturalni, streetworkerzy, architekci, pracownicy Centrum Inicjatyw Obywatelskich wzorem skandalisty chcą porządnie zamieszać w głowach i w sercach. W szalonych i niespokojnych głowach narodził się pomysł, który zaowocował napisaniem projektu w ramach europejskiego programu "Młodzież w działaniu". Okazało się, że projekt "Młodzi z Witkacym" zyskał aprobatę, a młodzi ludzie prawie pięć tysięcy euro na wprowadzenie w czyn swoich pomysłów.
I naprawdę nie dzieje się nic
- Obserwowałem to, co dzieje się w mieście i doszedłem do przykrego wniosku, że młodzi ludzie nie mają wielkiego wyboru, z której strony nie spojrzeć - wszechogarniająca nuda i marazm - mówi Łukasz Gągała, inicjator całej akcji. - Na początku były luźne rozmowy w gronie znajomych, plany kreślone w głowach i nie wprowadzane w czyn. W którymś momencie padło hasło, że może by jednak coś wspólnie zrobić?
Każdy z nich miał wcześniejsze doświadczenia wyniesione z najróżniejszych przedsięwzięć związanych z kulturą i sztuką. Kilkoro posiada wykształcenie artystyczne oraz doświadczenie w prowadzeniu warsztatów. Inni nigdy jeszcze nie uczestniczyli w podobnych projektach.
- Jesteśmy miłośnikami Słupska i chcemy aktywnie uczestniczyć w kreowaniu przestrzeni miejskiej - mówi dalej Łukasz Gągała. - Cechuje nas ambicja i kreatywność. Jesteśmy przekonani, że siła, jaką daje nam grupa, pozwoli w pełni wykorzystać zdolności i umiejętności każdego z nas, oraz uczyć się od siebie nawzajem.
Cel: przestrzeń niekomercyjna
Głównym celem projektu jest pokazanie słupskiej młodzieży, że inwencja, samodzielność i zaangażowanie mogą zmienić rzeczywistość - zarówno tą otaczającą , ale też tę indywidualną, tkwiącą głęboko w ludziach.
- Chcemy, aby przestrzeń nas otaczająca była bardziej ciekawa, inspirująca, a nie mono-pastelowa, w kółka lub w kwadraty, albo totalnie komercyjna - mówi Tatiana Skumiał, autorka projektu uzupełniającego "Witkacoformy" - Zależy nam również na tym, aby instytucje publiczne przekonały się, że współpracy z młodzieżą nie należy się bać, że właściwym kierunkiem jest wspieranie młodych osób, robienie miejsca dla ich indywidualności.
Słupsk miastem charakterystycznym
Rola grupy rozpoczęła się od samej inicjatywy stworzenia projektu. Członkowie grupy mają przypisane określone role mające na celu sprawną koordynację całego projektu. Każdy odpowiedzialny jest za "swoje poletko". - Już same przygotowania związane z projektem, wizyty w urzędach, spotkania z ludźmi, były znakomitą szkołą i nauką komunikacji interpersonalnej i zdolności organizacyjnych
- mówi Gągała.
- Zaangażowane są różne instytucje: spółdzielnia mieszkaniowa, ośrodek kultury, organizacje pozarządowe, rola grupy w dużej mierze polega na koordynacji. Naszym marzeniem jest uczynienie ze Słupska miasta charakterystycznego, posiadającego swoją tożsamość. Chcemy zacząć od Witkacego, zanurzyć miasto w Witkacym, bo na niego mamy już pomysł. W przyszłości być może zaprosimy innego artystę.
- Dobrym patentem na rozwój społeczeństw lokalnych jest wykorzystanie zasobów naturalnych danej miejscowości - mówi Małgorzata Burjan, animator kultury. - Mogę śmiało powiedzieć, że kolekcja Witkacego jest takim lokalnym zasobem naturalnym. Grzechem byłoby niesięganie do niej. Moim zdaniem projekt ma potężną energię, każdego dnia swoje poparcie lub wręcz chęć przyłączenia się sygnalizuje mnóstwo ludzi. O czym świadczy chyba najlepiej spory ruch na niedawno otworzonej stronie na facebooku. Każdego dnia pojawia się mnóstwo wpisów z poparciem.
Projekt zakłada również organizację najróżniejszych warsztatów - malarskich, teatralnych, dekupażu oraz serię spotkań częściowo poświęconych twórczości Witkacego, a częściowo dotyczących bolączek i problemów, z jakimi zmagają się młodzi słupszczanie.
Czarny goni rudą
Efektem wymiernym projektu mają być trzy murale - jeden stworzony przez artystów ulicznych na ścianie jednego z bloków w okolicy ul. Dominikańskiej, dwa namalowane na specjalnej winylowej siatce. Powstanie również mini park witkacowski, zlokalizowany na osiedlu Niepodległości.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że wybór tej konkretnej reprodukcji może różnych ludzi drażnić - mówi Łukasz Gągała. - Bez wątpienia podniosą się różne głosy. Nie o to nam chodzi. Po pierwsze jesteśmy ograniczeni doborem prac, które mają znaleźć się na muralach, ograniczają nas kolory i wymiary.
Po drugie, nie rozumiem, dlaczego ludzie na tej konkretnej reprodukcji widzą diabła? Dla mnie po prostu czarny goni rudą. Ale oczywiście bierzemy pod uwagę głosy przeciwników, dlatego we wrześniu każdy z mieszkańców rejonów, w których mają pojawić się reprodukcje, dostanie projekt wizualizacji, każdy z mieszkańców będzie mógł się w ramach konsultacji społecznych wypowiedzieć. Całą akcję planujemy na wrzesień.
Wielkim finałem będzie piknik w nowym parku, na razie nie mamy sztywnych planów i wytycznych, jak ma wyglądać. Pracujemy i tworzymy trochę tak jak sam Witkacy - na zasadzie improwizacji, zaskoczenia ostatecznym wynikiem, jak czysta forma, to czysta forma. - Jak Witkacy, to może być - skwitował zapytany o wzbudzającą w niektórych kontrowersje reprodukcję ksiądz Jan Giriatowicz.
- Wolałbym oczywiście, żeby namalowano jakiś obraz z aniołem - powiedział duchowny. - Diabeł może być, niech ludzie wiedzą, że szatan istnieje, ale może dodać anioła, który pokonuje zło?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?