Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą przejścia dla pieszych na skrzyżowaniu Norwida-Frąckowskiego

Redakcja
Zdaniem czytelnika, na ulicy Frąckowskiego, tuż przy skrzyżowaniu z ul. Norwida, powinno zostać wyznaczone przejście dla pieszych. Drogowcy przekonują, że nie ma takiej potrzeby.
Zdaniem czytelnika, na ulicy Frąckowskiego, tuż przy skrzyżowaniu z ul. Norwida, powinno zostać wyznaczone przejście dla pieszych. Drogowcy przekonują, że nie ma takiej potrzeby. Krzysztof Piotrkowski
- Kierowcy trąbią na nas, gdy przechodzimy przez jezdnię - mówi czytelnik z ul. Frąckowskiego w Słupsku.

Pan Jan mieszka przy ul. Małcużyńskiego na słupskim osiedlu Niepodległości. Twierdzi, że na jego ulicy, w pobliżu skrzyżowania z ul. Norwida, na przejściu dla pieszych powinny pojawić się pasy.

- Przejście niby jest wyznaczone, bo chodniki po obu stronach jezdni są obniżone. Ale nie ma znaków pionowych i poziomych - twierdzi pan Jan. - Przez to kierowcy, którzy wjeżdżają z ulicy Norwida w ulicę Frąckowskiego, nie spodziewają się, że tędy mogą przechodzić piesi. A gdy już ich zobaczą, zdarza się, że krzyczą na nich, a nawet wyzywają. Kilka dni temu, gdy przechodziłem przez jezdnię, z ulicy Norwida skręcał samochód. Kierowca musiał się zatrzymać i powiedział, że następnym razem mnie potrąci, bo wszedłem mu pod koła, a tu nie ma przejścia dla pieszych - opowiada nasz czytelnik. - Administracja drogi powinna wreszcie oznakować to przejście, żeby piesi wiedzieli, że są tam bezpieczni, a kierowcy musieli na nas uważać.

Podobny problem kilka tygodni temu na naszych łamach poruszyła pani Bogusława, nasza czytelniczka z ul. Braci Gierymskich. Tam, przy wylocie w ul. Koszalińską, również nie ma wyznaczonego przejścia dla pieszych.

- Oczywiście piesi przechodzą w tym miejscu na drugą stronę ulicy, przejeżdżają też tędy rowerzyści. Nie zważamy na to, że tam nie ma przejścia, bo przecież nikt nie będzie szedł kilkadziesiąt metrów do najbliższych pasów i potem drugie tyle wracał, żeby pójść prosto ulicą Koszalińską. Zdarza się jednak, że kierowcy, którzy skręcają z ulicy Koszalińskiej w Braci Gierymskich, przejeżdżają między przechodzącymi przez jezdnię pieszymi i trąbią na nich - opowiadała czytelniczka.

Sebastian Michałowski, miejski inżynier ruchu, zapewnia, że mieszkańcy okolic ul. Koszalińskiej i Norwida nie mają powodów do niepokoju.

- Jeśli małe, osiedlowe drogi dochodzą do drogi głównej, w tym wypadku do ulicy Koszalińskiej, nie ma potrzeby wyznaczania na nich przejść dla pieszych. Jeśli nie ma tam pasów, to oznacza, że piesi mogą przechodzić na drugą stronę ulicy w dowolnym miejscu - tłumaczy Sebastian Michałowski. - Gdyby na ulicach Braci Gierymskich, Frąckowskiego i im podobnych wyznaczono przejścia dla pieszych, to by oznaczało, że na drugą stronę ulicy mogą oni przechodzić tylko w tym miejscu i w żadnym innym w promieniu stu metrów. Gdyby to zrobili, popełniliby wykroczenie. A to by im utrudniło poruszanie się, a nie ułatwiło.

Zobacz także: Rewolucja transportowa w Słupsku. Czas start

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza