Gdy do pani Anieli, 82-letniej słupszczanki, zadzwonił telefon, mężczyzna po drugiej jego stronie przedstawił się jako jej syn.
- Mama nie ma syna, ale przez chwilę myślała, że to jest mój mąż - mówi pani Bogusława, córka pani Anieli. - Zastanowiło ją, dlaczego ma on zmieniony głos. Mężczyzna powiedział, że ma zapalenie węzłów chłonnych i wysoką temperaturę. Właśnie spowodował wypadek. Aby nie musiał ponosić odpowiedzialności karnej, potrzebne są pieniądze.
Mężczyzna zapytał, ile kobieta ma pieniędzy i w jakiej walucie. Mówił, że siedzi z poszkodowanymi w szpitalu i że oddaje słuchawkę policjantowi, który stoi obok.
- "Policjant" zaczął wypytywać mamę o wiek, adres zamieszkania i zgromadzone w mieszkaniu pieniądze. Gdy usłyszał, że nie ma ich dużo, powiedział, żeby szybko poszła wypłacić je z banku i mu przekazała. Oczywiście ja o niczym nie mogłam się dowiedzieć - mówi pani Bogusława.
Wówczas starsza pani wiedziała już, że ma do czynienia z oszustami. Szybko zadzwoniła do córki, ta natychmiast poinformowała swojego męża, rzekomego sprawcę wypadku.
- Wróciliśmy do domu i czekaliśmy na oszustów. Chyba się wystraszyli, bo już więcej nie zadzwonili - mówi pani Bogusława. - Proszę, niech "Głos Pomorza" poinformuje wszystkich, że w mieście grasują oszuści podający się za policjanta i bliską osobę, której trzeba pomóc finansowo.
Od naszych czytelników z ul. Gdyńskiej w Słupsku dostaliśmy podobne zgłoszenie. Tym razem oszuści mieli się podawać za policjanta i sędziego.
- Wchodzili do domów bez pytania i mówili, że poszukują osoby, która mieszka na stancji. Jeden z sąsiadów stracił w ten sposób zegarek, kilku innych bardzo się wystraszyło tej wizyty - pisze czytelniczka w e-mailu do redakcji.
Policja przestrzega przed oszustami, który są coraz bardziej perfidni.
- Znamy sygnał z ulicy Gdyńskiej, podobne spotyka się też w całej Polsce. Oszuści coraz częściej chcą się uwiarygodnić, podając się za policjanta lub prawnika: sędziego, prokuratora czy adwokata - mówi Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji. - Oszuści podający się za policjantów radzą też, by dać wskazanej osobie pieniądze, a wówczas funkcjonariusze zaczają się na nią i złapią. Oczywiście prawdziwi policjanci tak nie postępują.
Apeluje, aby nie udzielać nikomu informacji o naszych danych wrażliwych, czyli adresie zamieszkania, liczbie domowników, kwocie pieniędzy, jakie trzymamy przy sobie i czasie, kiedy jesteśmy sami w mieszkaniu. W takich sytuacjach zawsze powinniśmy kontaktować się z policją pod bezpłatnym numerem tel. 997.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?