Przypomnijmy: dramatyczne ogłoszenia zawisły w Słupsku przed dwoma tygodniami. Okazało się, że przez dwa miesiące kobieta praktycznie nie miała środków do życia. Gdy o tym napisaliśmy, z pomocą zaofiarowały się setki osób, także polscy emigranci z Anglii, Irlandii, Niemiec, Austrii, Holandii i USA.
Bardzo dużo darów mieszkańcy Słupska przekazywali bezpośrednio do redakcji.
Jak powiedziała nam pani Monika, kilka dni temu w jej mieszkaniu pojawił się osobiście poseł Maks Kraczkowski, który wcześniej obiecał, że przez pół roku będzie ją wspomagał kwotą 500 zł miesięcznie oraz zaprosił na wakacje do domu swoich rodziców pod Warszawą. Dotrzymał słowa.
Za pierwszą wpłatę Monika kupiła swojemu synkowi nowy wózek. Wczoraj prawie 250 złotych przekazał nam Hubert Walczak z salonu kominkowego Aurora, który w miniony weekend zorganizował w swojej firmie festyn i na pomoc dla Moniki i jej synka przeznaczył dochód ze sprzedaży kiełbasek.
Właścicielka sklepu spożywczego przy ul. Pobożnego w Słupsku oddała jej natomiast cały swój dzienny utarg.
Rozgłos i akcja pomocy zirytowały natomiast żonę świeżo "upieczonego" bezrobotnego spod Bytowa, wychowującą w bardzo trudnych warunkach materialnych, ale wraz z mężem, dwoje małych dzieci.
- Mimo że jest nam bardzo ciężko, bo mąż właśnie niedawno stracił i tak mało płatną pracę, to nigdy w życiu nie ogłaszałabym, że chcę oddać dziecko. A ona nie tylko, że dała takie ogłoszenie, to jeszcze teraz dostaje z tego tytułu pomoc - powiedziała mieszkanka okolic Bytowa.
Skontaktowaliśmy obie panie. W piątek odbyły rozmowę. Monika zadeklarowała, że podzieli się częścią otrzymanej przez siebie pomocy, zwłaszcza ubrankami dla dzieci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?