Na spotkanie tłumnie przybyli przedstawiciele słupskiego środowiska teatralnego, głównie OT Rondo, dziennikarze oraz rodzina i przyjaciele bohaterów wieczoru. Dyrektor NT Dominik Nowak moderował dyskusję i raczył widownię dykteryjkami o pracy na scenie, Anna Czerny-Marecka opowiadała o kulisach powstania swojego debiutu książkowego, a Jerzy Karnicki sypał anegdotami jak z rękawa. Opowieści 68-letniego aktora („28-letniego z 40-letnim doświadczeniem”, jak dodawał z kamienną twarzą sam artysta), znanego z wielu wyrazistych kreacji aktorskich, m.in. roli Senatora w „Dziadach” (reż. Stanisław Miedziewski) i Lejzora Wolfa w musicalu „Skrzypek na dachu” (reż. Zbigniew Macias), co rusz wywoływały wybuchy śmiechu. Karnicki dzielił się swoimi sukcesami i wpadkami na deskach teatru; wspominał swój egzamin aktorski przed Aleksandrem Bardinim i próby ratowania słupskiego teatru przed likwidacją na początku lat 90.; barwnie opisywał swoich mentorów; dzielił się inspiracjami literackimi oraz ujawnił talent kucharski. Opowiedział też o tym, jakim wyzwaniem było granie trzeźwego, gdy jako Bachus przez kilka lat zadawał szyku w Zielonej Górze, co w książce określa jako „najlepszą fuchę w moim życiu.”
– Nie dość, że dobrze płacili, to jeszcze robiłem rzeczy, które lubię. Miałem bezpośredni kontakt z ludźmi, widzami, co jest dla mnie ważne w pracy aktorskiej. Byłem najważniejszą osobą w mieście. Restauratorzy, sklepikarze prosili, żebym wszedł do ich lokali, i częstowali winem. A w umowie miałem zapisane w punkcie pierwszym, że nie mogę odmawiać alkoholu, a w drugim, że nie mogę być w stanie wskazującym. Sławek wymyślał różne scenariusze, jak mam się pojawić na scenie po raz pierwszy. Raz ze spadochronem skakałem, oczywiście tak naprawdę nie ja, tylko mój dubler – skoczył za przyczepę, a ja zza niej wyszedłem. Innym razem jako pomnik zostałem odsłonięty, a jeszcze innym łódką przypłynąłem. Miałem w obowiązku co najmniej dwie godziny spacerować w przebraniu po mieście, z orszakiem. Dobry hotel, jedzenie, samochód do dyspozycji. A przy tym ciekawa przygoda i dużo improwizacji, z czym chyba dobrze sobie radziłem. Żyć nie umierać – wspomina w książce Karnicki.
Biografia Jerzego Karnickiego pełna jest podobnych anegdot. Jej autorka, Anna Czerny-Marecka, podkreślała podczas spotkania w NT, jak trudno było jej zdecydować, co powinno znaleźć się w książce. Postanowiła jednak skupić się na tych opowieściach, które najtrafniej ukazują barwną osobowość Karnickiego.
– To tak naprawdę ukryty wywiad-rzeka. Zdecydowanie najprzyjemniejszym etapem pracy nad książką były kilkugodzinne spotkania z Jerzym. Włączałam dyktafon, zadawałam pytanie, takie na poważnie. Jerzy zaczynał odpowiadać równie poważnie, ale zaraz potem przechodził w anegdotę, potem kolejną i tak się zapętlało. Jego bogate życie, nie tylko artystyczne, to też historia teatru i przemian w Słupsku – opowiadała Anna Czerny-Marecka.
Książka „Chłopak z ulicy Teatralnej. Jerzy Karnicki – człowiek sceny” jest podzielona na sześć rozdziałów, opisujących m.in. to, jak Karnicki „zadebiutował jako aktor i nie został ortopedą” oraz to, „co wspólnego ma praca nad rolą z detektywistycznym śledztwem”; zawiera też dwa aneksy z życiorysem twórczym słupskiego aktora oraz listą spektakli z jego udziałem i przez niego wyreżyserowanych. Została wydana w ograniczonym nakładzie 200 egzemplarzy. Książkę można nabyć w kasie Nowego Teatru w cenie 20 zł od poniedziałku do piątku w godz. 8-15 oraz dwie godziny przed spektaklem.
Niedzielne spotkanie było transmitowane na żywo w Internecie, a na stronie YouTube dostępne jest nagranie: https://www.youtube.com/watch?v=U6NjDKccmFQ.
Książka powstała w ramach stypendium Marszałka Województwa Pomorskiego.
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?