Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciągle jestem na chodzie. Mam tyle pomysłów, że aż się boję rano budzić

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Rozmawiamy z Robertem Korzeniowskim, trzykrotnym mistrzem świata w chodzie sportowym, który w Dolinie Charlotty współorganizuje imprezę Charlotta Trail.

Zdobył pan już wszystkie mistrzowskie tytuły możliwe do zdobycia, był pan już wszędzie, na każdym kontynencie, zobaczył pan już wszystko, co było do zobaczenia. To nie lepiej by było leżeć teraz na słonecznej plaży, popijając drinka? Chce się panu tak jeszcze chodzić?

To nie jest moja natura! Ja cały czas jestem na chodzie. Druga sprawa, że to wszystko nie miałoby sensu, gdybyśmy tworzyli sobie tylko takie fakty statystyczne, historyczne. I co, ja bym sobie tak oglądał to moje hasło na wikipedii i innym pokazywał, co zrobiłem? Mam takie poczucie, że cały czas mam coś ważnego do zrobienia. Kiedyś sam zdobywałem medale, dzisiaj chcę pomagać innym je zdobywać. Dlatego uważam, że takie imprezy sportowe, w których każdy zdobywa medal i każdy wygrywa, to coś kapitalnego. Marzyłem o tym, kiedy sam byłem sportowcem wyczynowym, kiedy Polska się jeszcze nie ruszała. Kiedy Polska dziwiła się, że ktoś biegnie przez park. Dziś już nikt się nie dziwi i sam się do tego przyczyniałem lata temu, kiedy pracowałem w Telewizji Polskiej i robiliśmy akcję „Polska biega”.

A czym się pan na co dzień zajmuje?

Jestem menadżerem sportowym w grupie Luxmed (od red. - to największa sieć prywatnych poradni medycznych). Jestem też współwłaścicielem klubu lekkoaltetycz-nego RK Athletics i to są moje główne zadania na co dzień. Poza tym działam charytatywnie, jestem ambasadorem UNICEF-u i członkiem rady Fundacji Ronalda McDonalda, która pomaga chorym dzieciakom. To sporo czasu zajmuje. Ale nie wiem, co jeszcze mi do głowy przyjdzie. Ja się boję budzić rano. Bo mi przychodzi taki pomysł, że potem jestem już niewolnikiem, zakładnikiem tej myśli przez kolejne miesiące czy lata. Ale to jest bardzo przyjemne i mam zamiar to realizować.

Starcza panu czasu na promowanie weekendowych imprez biegowych?

Staram się to dobrze poukładać, choć nie jest to proste. Ale uważam, że siadanie na plaży, wspominanie dobrych czasów i patrzenie na to, jak marnuje się mój potencjał, nie miałoby najmniejszego sensu. Moim obowiązkiem do końca życia będzie dawać napęd innym.

Czy ten rok jest dla pana jakiś szczególny? W lipcu będzie pan świętował 50. urodziny.

Tak, tak... Ten rok jest taki specjalny, rocznicowy dla mnie. Tydzień temu zdobyłem Kilimandżaro z grupą kolegów. Średnia wieku była tam 49,9, ale daliśmy radę (od red. - Kilimandżaro to najwyższa góra Afryki, wys. 5 895 m).

Gratuluję.

Dziękuję. Zszedłem z Kilimandżaro i zaraz pobiegłem Półmaraton Warszawski (od red. - odbył się w niedzielę, 25 marca) w supertempie, jak dla mnie. Jestem zachwycony.

W jakim czasie?

1 h 38 minut. I czekają mnie kolejne wyzwania. Będę biegł Bieg Rzeźnika w tym roku, tu oczywiście zabawa w Charlotcie i promowanie fitness walkingu. A pod koniec roku z całą pewnością pobiegnę jeszcze w maratonie w Kankun. Meksyk zawsze był dla mnie specjalnym krajem, do którego często wracałem, ścigałem się, wygrywałem. Dlatego chciałbym, aby ten jubileusz mój był tym skwitowany. A po drodze jeszcze Bieg Niepodległości. Będę świętował razem z Polską 100-lecie odzyskania niepodległości i tę swoją połówkę. Mamy taką wspólną rocznicę.

Ale jak to jest. Zawsze pan chodził, a teraz pan biega. Chodzenie się panu znudziło?

Nie, to nie tak. Ja chodziłem i cały czas chodzę z moimi kolegami biegaczami. Im to trochę przeszkadzało, że ja chodzę w tym tempie, co oni biegną i poprosili, żebym ja z nimi jednak biegał, bo to trochę obciachowo wygląda. Po czym stwierdzili, że skoro ja się tak bardzo bronię przed tym bieganiem, bo ja się długo broniłem, żeby nie biegać, szczególnie w zawodach, ale poprosili mnie, abym był kierownikiem wyjazdu na maraton do Paryża. Namawiali, abym ich przygotował, pomógl. Skoro miałem być kierownikiem wyjazdu, to już się zapisałem na samo bieganie w tym Paryżu.

I z jakim wynikiem ukończył pan maraton?

Wtedy było to 2 h 47 minut. To był niezły wynik, ale później go poprawiłem. Dzisiaj mam życiówkę 2 h 41 minut z Londynu. Kolekcjonuję sobie te fajne maratony. Przede wszystkim odkryłem, że to jest taka turystyka sportowa, wspólna rywalizacja, ale i zabawa. Chodowi dalej jestem wierny. Prowadzę zajęcia fitness walkingowe w moim klubie.

Co jest zdrowsze, chodzenie czy bieganie?

Oczywiście że chodzenie. Z całą pewnoscią. Dlatego teraz dużą uwagę poświęcam propagowaniu chodzenia. Obserwuję dużo koleżanek, które mają obiekcje co do biegania, niektóre są po kontuzjach. Chcą sport uprawiać, a bieganie nie daje im komfortu i satysfakcji. Chodzenie jest coraz modniejsze. Miliony Amerykanów dzisiaj chodzi i dobrze im z tym.

W Polsce cały czas trwa moda na bieganie. Czasami ta moda śmieszy. Niektórzy zaczynają bieganie od zakupu drogich butów, gadżeciarskich zegarków, po czym w pełnym oprzyrządowaniu wstawiają selfi na Facebooka, biegną kilometr i dochodzą do wniosku, że przereklamowane to bieganie. Zmęczyłam się, nic nie schudłam, wszystko mnie boli.

Właśnie dzisiaj widziałem dziewczynę obwieszoną wszystkimi rodzajami takich aktywatorów, która po prostu biegła źle. I nie ma prawa, żeby nie bolały jej kolana.

I co, zwrócił jej pan na to uwagę?

Nie, nie będę jej tej radości odbierał, poza tym kontakt byłby utrudniony, miała słuchawki w uszach. Ja uczę, ale w szerszym kontekście. Mówię ludziom, że trzeba biegać mądrze, może z trenerem, poradzić się. Przecież często wcale nie chodzi o bicie rekordów, ale żeby fajnie sukienka na tobie leżała. I wtedy zachęcam do chodzenia.

Skoro ten sport nie taki zdrowy, bo często kończy się kontuzjami, to może dać sobie z nim spokój?

Zawsze człowiek będzie zdrowszy jak się rusza, niż jak się nie rusza. Czasami sport jest źle dobrany lub niewłaściwie prowadzony. Ja, szczególnie tym, którzy debiutują w aktywności albo tym, którzy mają cel urodowy, sylwetkowy, zdrowotny, zalecam chodzenie i nikt nie będzie tego żałował. Dzisiaj jest dobry czas na to, aby włączyć ludzi do masowego chodzenia, by fitness walkingowe maszerowanie stało się dostępne dla każdego. By ludzie, którzy z różnych powodów zniechęcili się do biegania albo nie chcą bić rekordów, mogli uczestniczyć w ogólnodostępnych imprezach, takich jak Chartollta Trail, którą organizujemy 28 kwietnia.

Zapisy Charlotta Trail

Impreza sportowa Charlotta Trail odbędzie 28 kwietnia. Zawodnicy mają do wyboru dwa dystanse. Bieg crossowy odbędzie się na dystansie 12 km, fitness walking na dystansie 6 km.
Grupę biegaczy poprowadzi Henryk Szost, aktualny rekordzista Polski w maratonie. Grupę chodziarzy poprowadzi Robert Korzeniowski.
Zapisać się można, wypełniając formularz na stronie www.charlotta.trail.pl Wpisowe do 15 kwietnia - 85 zł, potem 100 zł. Grupy powyżej 10 osób - 65 zł. W celu skorzystania z promocji należy pisać na adres: [email protected]. W pakiecie jest medal z grawerowanym autografem Korzeniowskiego, oryginalna koszulka Adidas, posiłek regeneracyjny, napoje. Na zwycięzców czekają pakiety pobytowe w Dolinie Charlotty.
Zdobywcy miejsc I-III w klasyfikacji generalnej kobiet i mężczyzn otrzymają puchary, upominki od sponsorów oraz nagrody: I miejsce - 3-dniowy pakiet pobytowy „Relaks w SPA” w Dolinie Charlotty, II miejsce - 3-dniowy pakiet pobytowy z masażem relaksacyjnym w Dolinie Charlotty, III miejsce - 2-dniowy pakiet pobytowy w Dolinie Charlotty.

ZOBACZ TAKŻE: Robert Korzeniowski promuje imprezę biegową w Dolinie Charlotty - Charlotta Trial

Pobiegnij z mistrzami w Dolinie Charlotty. Robert Korzeniowski zaprasza na Charlotta Trail

Pobiegnij z mistrzami w Dolinie Charlotty. Robert Korzeniows...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza