Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężki trening czyni mistrza, nie chuligana

Łukasz Capar
Adam Kuba Jakubowski (z prawej) i Marek Rudziewicz.
Adam Kuba Jakubowski (z prawej) i Marek Rudziewicz. Łukasz Capar
Rozmowa z Adamem Kubą Jakubowskim, trenerem Marka Rudziewicza, w Szkole Sportów Walki K1 Kuba Team Ustka.

- Często zdarza się taki talent jak Marek?

- To kwestia pracy. Marek nie boi się tytanicznego wysiłku. To nawet nie jest kwestia talentu. Każdy z chłopaków, których szkolę, pracuje bardzo ciężko. Takie są u mnie treningi. Ludzie, którzy zajmują się sztukami walki w Słupsku i okolicy, wiedzą, że nie przychodzą do mnie trenować ci, którzy boją się ciężkich zajęć. W tych, co zostają trzeba odkryć wojownika. Czas nie jest ważny.

- To twoja droga do nich?

- Tak. W każdego trzeba włożyć serce. Bo inaczej nic z tego nie będzie. Przecież jak Marek przyszedł na zajęcia, to nie różnił się niczym od innych chłopaków. On jest dojrzały psychicznie, a to jest w ringu ważne. Słucha tego, co mówię i wie, co ma zrobić. Dzięki temu dostał szansę walki, a potem pas
.
- Marek mówi o wzajemnej mobilizacji kolegów z sekcji.

- Jesteśmy jak rodzina. Wszyscy pomagamy temu, który ma walczyć. Atmosfera jest taka, że wiara przenosi góry.

- Czy w tej atmosferze zrodził się jego sukces?

- Zawodnicy nie patrzą na to, że ktoś jest gorszy, że źle wygląda albo ma więcej pieniędzy. Nie ma zazdrości, nie ma nienawiści. Wszyscy dążymy do tego, aby nasza sekcja miała jak najwięcej takich pasów, jak ten co zdobył Marek. Nasz klub jest dosyć młody i szukaliśmy okazji, aby się pokazać. Dlatego walczylismy nawet w stylu muay-thai.

- 34 lata trenujesz już sporty walki. Jak tłumaczysz swoim zawodnikom, by umiejętności, których nabiorą w trakcie treningów, nie wykorzystywali poza salą i zawodami?

- Jestem przewrażliwiony na tym punkcie. U mnie walka ogranicza się do sali. Chłopcy wiedzą o tym. Gdyby nadużyli mojego zaufania, może się to skończyć wyrzuceniem z klubu.

- Ludzie patrzą na K 1 przez pryzmat agresji, jaka towarzyszy temu sportowi. Ty, jako trener, musisz torpedować wszystkie próby takich zachowań. Musisz panować nad tym...

- Przy naszym ciężkim treningu potencjalny chuligan już po pierwszym treningu wie, jaki jest malutki. Najczęściej sam odchodzi. On, który był pierwszym kozakiem na ulicy, u mnie na zajęciach jest nikim. Ja mu to dam odczuć. I to szybciutko. Znam się na takich charakterach. Raz, dwa dam mu to odczuć, że nic nie potrafi. Mógł przez kilka lat lać ludzi na ulicy, a na treningu będzie nikim.

- Jeśli przyjdzie na kolejny trening, to wiesz, że będzie z kogoś takiego sportowiec?

- Powoli otwiera im się inna perspektywa. Mam w sekcji dzieci z rodzin patologicznych i one patrzą inaczej na świat. Widzą, że można żyć w inny sposób, którego do tej pory nie znały. To jest furtka, może nieduża, ale jest. Ja szkolę w Ustce za darmo dzieci z domów dziecka. Ludzie przychodzą prywatnie i dają nawet pieniądze na sprzęt dla tych dzieci...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza