Czujność przecież mogły uśpić anomalia atmosferyczne, np. majówkowe temperatury w lutym albo ponad 30-stopniowy skwar pod koniec wiosny, a przecież od dawna nadmorski region klimatolodzy uważają za surowy. Zatem trzymajmy się tak ciepło jak wytrawni cykliści, czy np. uczestnicy niedawnej masy krytycznej. Dali przykład temu, że na rower nie ma złej pogody, jeśli się korzysta z odpowiedniego ubioru.
Oprócz właściwego przyodziewku zdrowiu służy także regularna jazda rowerem, o czym więcej w ramce obok. A więc krótkie gatki w odstawkę, na wypady sportowo – rekreacyjne polecane są długie spodnie, takie niby rajtuzy z wkładką chroniącą przed przemoczeniem od deszczu oraz tzw. pampersami, zabezpieczającymi krocze przed otarciami. Komu szybko marzną kolana, powinien skorzystać z elastycznych opasek ocieplających. Kurtka również spełniająca te same warunki ochrony przed wilgocią co spodnie, ale wydłużona z tyłu w celu ochrony ciała przynajmniej do poziomu siodełka.
Sandały i inne mocno przewiewne obuwie czas także odstawić. Wskazane pełne obuwie sportowe, najlepiej rowerowe, przy czym zaopatrzone na drogę w nieprzemakalne ochraniacze na wypadek deszczu czy jazdy po rozlewiskach. Rękawice już raczej pełne 5-palcowe, ale jeszcze nie grube. Nakrycie głowy w zależności co kto preferuje. To albo cienka czapka pod kask, abo grubsza, zachodząca na uszy, gdy jeździmy bez kasku. Co do ochrony szyi i twarzy, to sam ciekaw jestem jak się spisuje modny ostatnio szalik, maska i kominiarka w jednym. Wygląda zachęcająco.
Ceny takiej specjalistycznej odzieży rowerowej wahają się od kilkudziesięciu do kilkuset, a nawet powyżej tysiąca złotych – w zależności od marki. Z mniejszym wydatkiem mogą się liczyć rowerzyści jeżdżący rowerami na co dzień - do pracy, szkoły, na zakupy. Mogą się ubierać na rower jak chodzą na co dzień, ale też muszą się liczyć z kaprysami aury, które mogą zaszkodzić zdrowiu. Tak więc ciepła czapka na uszy, szalik i rękawice powinny być wyposażeniem dyżurnym. Na wypadek deszczu i możliwości schowania się przed nim warto mieć przy sobie jakąś pelerynkę czy coś w rodzaju ponczo, ale raczej nie parasol. Widziałem ostatnio w centrum Słupska starszego cyklistę na składaku i pod parasolem. A że lało i mocno wiało przypominał raczej ucznia kitesurfingu niż zwykłego użytkownika drogi. Poza tym dobrze mieć i używać w razie potrzeby, np. podczas przejazdów przez ruchliwe części miasta oraz na drogach pozamiejskich bez ścieżek rowerowych, kamizelki odblaskowe. Podczas wspomnianej masy krytycznej było dość „kanarkowo”, dzięki czemu rowerzyści byli dobrze widoczni.
Widuje się coraz więcej pasażerów – szkrabów przewożonych przez dorosłych na specjalnych fotelikach. Jeśli są zamontowane z tyłu, to mali pasażerowie korzystają z osłony osoby kierującej rowerem. Trzeba jednak pamiętać, iż te dzieciaki przewozi się przypięte paskami bezpieczeństwa, a więc podróżują będąc w bezruchu, co przecież nie rozgrzewa ciała. Poza tym często parkujemy przed marketami w miejscach niezadaszonych. Dobrze mieć jakąś nieprzemakalną osłonę na siodełko czy suchą ściereczkę, bo siadanie na mokrym nie jest przyjemne ani zdrowe.
Kto używa gąbczastych wykładzin kierownicy powinien też liczyć się z tym, że gromadzą one wodę opadową, które w chłodne dni zdrowiu także nie służy. Wjeżdżamy tu już w obszar jesiennego wyposażenia rowerów, kiedy dni są coraz krótsze. Kto do tej pory nie używał błotników, niech je lepiej założy. Tylko suche, opadłe liście przyjemnie chrzęszczą pod kołami, a mokre dają po twarzy. Do świateł jeszcze powrócimy, a póki co nie zapominajmy o ich posiadaniu i włączaniu.
Warto pamiętać i stosować
Jest kilka takich prawd o ścisłym związku jazdy na rowerze ze zdrowiem, które jeszcze ćwierć wieku temu spisałem ze specjalistycznych pism, popularyzujących zdrowy styl życia. Wciąż często przypominają, co warto mieć na uwadze i stosować. Na przykład regularna jazda na rowerze wzmacnia mięsień sercowy, obniża ciśnienie krwi, spala nadmiar tłuszczu, wzmacnia mięśnie ud, pośladków, brzucha, redukuje stres i napięcia. Jazda na rowerze jest dla człowieka prawdopodobnie
najbardziej skuteczną formą poruszania się – lepszą niż pływanie, bieganie czy nawet chodzenie. Przypomnijmy jeszcze opinię doktora Zbigniewa Rusina, swego czasu dyrektora Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej i prezesa Polskiego Związku Kolarskiego: Właśnie rower umożliwia nie tylko ruch na świeżym powietrzu, ale oszczędza nasze stawy. Podczas jazdy na rowerze mamy trzy punkty oparcia – pedały, siodełko, kierownica, a więc mięśnie pracują, a stawy są odciążone.