Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej rodziców odmawia szczepienia dzieci. Lekarze alarmują: wraca gruźlica i krztusiec, a pneumokoki to śmiertelne zagrożenie

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
zdjęcie poglądowe
zdjęcie poglądowe Archiwum PolskaPress
Rośnie liczba rodziców, którzy odmawiają obowiązkowych szczepień dzieci na choroby takie jak odra, różyczka czy gruźlica. W 2020 roku było to ponad 4400 odmów, a w 2022 już jest o 1400 więcej. A rok jeszcze się nie skończył. Lekarze alarmują: zakaźne choroby mogą być śmiertelne dla dziecka.

W województwie pomorskim liczba osób uchylających się od obowiązku szczepień rośnie znacząco z roku na rok. W 2020 roku były to 4 423 odmowy, w 2021 - 5026, natomiast w 2022 na koniec sierpnia wynosiła już 5 852, czyli ponad 800 więcej niż w całym poprzednim roku.
- Rodzice uchylają się zarówno całościowo od wszystkich szczepień, jak również od szczepień przeciw wybranym chorobom. Część z nich zaprzestaje też kontynuacji rozpoczętego już programu szczepień. Z jakich powodów, tego nam nie tłumaczą - mówi Zbigniew Zawadzki, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku.

Poinformowanie o obowiązku poddania dziecka szczepieniom ochronnym leży w gestii lekarza rodzinnego. Jednak lekarze przyznają, że coraz częściej w swojej praktyce trafiają na rodziców, których przekonać nie można. Wtedy zawiadamiają sanepid. W pierwszym etapie inspektorzy sanitarni wysyłają wezwania do wykonania obowiązku zaszczepienia dziecka, zawierające wzmiankę o prawnych konsekwencjach odmowy szczepień oraz podstawowe dane dotyczące korzyści wynikających ze szczepień i informacje o możliwych działaniach niepożądanych. Bywa, że takie postępowanie przynosi efekty, tyle że w przypadku rodziców „zapominalskich”. Problemem jest rosnąca grupa osób przeciwnych szczepieniom. Co, jeśli rodzic zaszczepić nie chce?

- Konsekwencją niezaszczepienia dziecka bez istniejących przesłanek do odroczenia szczepienia jest wszczęcie postępowania egzekucyjnego, zakończonego nałożeniem grzywny w celu przymuszenia do wykonania szczepienia - mówi Zawadzki.

Maksymalna wysokość grzywny to 10 tysięcy złotych. Oprócz kary pieniężnej rodzice mogą zostać też oskarżeni o umyślne naruszenie dobra dziecka, co skutkuje postępowaniem o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Według stanu na koniec sierpnia tego roku do Wojewody Pomorskiego zostały wysłane 352 tytuły wykonawcze w sprawie uchylania się od szczepień obowiązkowych. Na koniec 2021 roku ich liczba wynosiła 225.

Lekarze nie mają wątpliwości: jeżeli przestaniemy szczepić dzieci, groźne choroby powrócą.
- W całym roku 2021 mieliśmy 15 odmów szczepień, co stanowi jeden procent dzieci urodzonych u nas w szpitalu w Słupsku. Patrząc na rok 2022, do końca września już mamy dwa procent odmów, czyli rzeczywiście jest to tendencja wzrostowa. W skali wszystkich urodzeń to jest niewielka liczba, bo jest to 20 odmów na 994 urodzenia, ale na pewno wzrost jest niepokojący - mówi Magdalena Kukulska, neonatolog w Oddziale Neonatologicznym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku.
Dlaczego rodzice nie chcą szczepić dzieci?
- W 99 procentach przypadków jako powód podają, że chcą zaszczepić w późniejszym terminie. Ten termin nie jest przez nich doprecyzowany. Tłumaczą, że chcą zobaczyć, czy dziecko będzie zdrowe i jaką będzie miało odporność. Widać, że są to nieracjonalne obawy spowodowane przez strach i informacje krążące w forach komputerowych. Nie ma to nic wspólnego z wiedzą medyczną, ani tym bardziej bezpieczeństwem dziecka. Rodzice postanawiają szczepienia odroczyć, a w rzeczywistości do tych szczepień nie dochodzi w ogóle. Są pojedyncze przypadki, kiedy merytoryczną rozmową można przekonać rodziców, że odroczenie szczepienia niczego nie zmieni i nie ma z tego żadnych korzyści. Wręcz przeciwnie - mówi dr Kukulska i ostrzega:
- Szczepienia wykonywane w pierwszej dobie życia to są szczepienia, które chronią m.in. przed gruźlicą i krztuścem. A to są te choroby, których liczba w ostatnich latach wyraźnie wzrosła i to ich z całego kalendarza szczepień realnie najbardziej się boimy. Noworodek, który zachoruje na gruźlicę ma 60-70-procentowe prawdopodobieństwo zgonu z powodu gruźlicy, dlatego opóźnienie tego szczepienia jest dla niego bardzo niebezpieczne. Niestety, mało jest rodziców, z którymi daje się podjąć taką racjonalną, merytoryczną rozmowę. 99 procent są to przestraszeni opowieściami internetowymi ludzie, którzy nie potrafią się odnieść do tych rzeczowych argumentów, bo takich nie ma.

Pani doktor podkreśla:
- Przeciwwskazań do zaszczepienie dziecka jest bardzo niewiele. Wszystkie za każdym razem wykluczamy. Każde dziecko jest badane przed szczepieniem. Ci rodzice nie chcą jednak przyjmować żadnych rzeczowych argumentów, a liczba chorób zakaźnych spowodowanych faktem, że coraz mniej dzieci się szczepi, rośnie. Mi jest żal tych rodziców, bo oni nie wiedzą, jak dużym zagrożeniem i jak wielkim nieszczęściem jest zachorowanie dziecka na tę chorobę, na którą rodzic nie zaszczepił. Ryzyko, że dziecko zachoruje na inwazyjną postać krztuśca albo na ciężką postać gruźlicy jest dużo większe niż to że będzie miało ciężkie objawy niepożądane po szczepieniu. Rodzice boją się złej rzeczy. Nie boją się tego, co stanowi dla nich prawdziwe zagrożenie tylko wyimaginowanych powikłań. Naprawdę, noworodek dużo gorzej zniesie gruźlicę, niż ewentualne powikłania po szczepieniu na nią. Tego jednak tym rodzicom wytłumaczyć się nie da. Może jedna osoba rocznie daje się nawrócić. Jak już złapię nic porozumienia z mamą, to nie jest w stanie tego przekazać partnerowi, który mówi: nie, jej płacą firmy farmaceutyczne i dlatego namawia - nie ukrywa dr Kukulska.

Groźne zakaźne choroby wracają. - Pilnowanie kalendarza szczepień jest ważne. Choroby zakaźne największe zagrożenie stanowią dla dzieci, które rodzą się przed czasem lub z obciążeniem. Szczepienia są teraz bardzo dobrej jakości i z górnej półki. Od zeszłego roku dzieci są obowiązkowo szczepione na rotawirusy, a od 4 lat na pneumokoki. Biegunki rotawirusowe wiążą się często ze znacznym odwodnieniem, w przebiegu którego często konieczna jest hospitalizacja i nawadnianie dożylne. Jest to choroba, która jest plagą egipska u dzieci chodzących do żłobka czy przedszkola. Pneumokoki z kolei to bardzo ciężkie zapalenia płuc, posocznice, zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych mogące doprowadzić do najcięższych powikłań łącznie ze zgonem. Zabezpieczenie dzieci przed pneumokokami to priorytet w pediatrii. Obecne szczepionki to mercedesy wśród szczepionek. Prawdopodobieństwo, że wydarzy się coś złego jest znikome, niemal jak wygrana szóstki w toto lotka. Obawy rodziców są naprawdę niczym nieuzasadnione - przekonuje dr Magdalena Kukulska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza