Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cuda cenowe: klienci płaczą, bo w sklepach drogo, a rolnicy płaczą sprzedając ziemniaki po 30 gr za kilogram i jajka po 15 gr za sztukę

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Wedle GUS, żywność zdrożała w ostatnich miesiącach ponad dwa razy bardziej od reszty towarów. Rolnicy nijak tego jednak nie odczuli.
Wedle GUS, żywność zdrożała w ostatnich miesiącach ponad dwa razy bardziej od reszty towarów. Rolnicy nijak tego jednak nie odczuli.
Jajka po 15 groszy za sztukę, litr mleka za 1 zł, ziemniaki po 30 groszy za kilo, wieprzowina po 4 zł za kilo, a wołowina po 7. Gdzie takie ceny? U płaczącego polskiego rolnika. Tymczasem w sklepach klient - też coraz częściej zapłakany - widzi: jajka po 60 gr lub nawet złotówce, mleko po 3 złote, ziemniaki po 2,50 zł, wieprzowinę po 15-20 zł, wołowinę po 40-70 zł za kilo. Wedle GUS, żywność zdrożała w ostatnich miesiącach ponad dwa razy bardziej od reszty towarów. Rolnicy nijak tego jednak nie odczuli.

FLESZ - Co kupowali Polacy w 2020 roku?

- Mamy dość sprzedawania świń za 3,50 zł za kilogram, mamy dość sprzedawania ziemniaków po 20 groszy za kilogram. Warzyw nie mamy gdzie sprzedać. Leży gastronomia, szkoły pozamykane i nie mamy komu sprzedawać. Domagamy się męskiej rozmowy z premierem –

krzyczeli producenci rolni, którzy trzy tygodnie temu zablokowali rondo łączące autostrady A1 i A2 w podłódzkim Strykowie.

Michał Kołodziejczak, lider Agro Unii (której działacze miesiąc wcześniej podrzucili martwą świnię oraz jajka i kapustę nieopodal domu wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego), tłumaczył, że przejeżdża tędy codziennie mnóstwo ciężarówek dowożących towar do punktów dystrybucji sieci handlowych. – A my jesteśmy całkowicie odcięci od rynków zbytu. Miasto musi wiedzieć, że my oddajemy kilogram świni za cenę jednego schabowego. Czy to jest normalne? Jesteśmy tutaj, bo po prostu już nie mamy z czego dokładać, nie mamy pieniędzy – krzyczał Kołodziejczak.

Jak to możliwe, że klient popularnego sklepu płaci za podstawowy koszyk zakupów rekordowo dużo, a rolnik dostaje z tego tylko ułamek i płacze, że nie ma za co żyć?

Biedronka ziemniaczana

Od czasu zeszłorocznych zbiorów zbóż, owoców i warzyw najbardziej załamani są producenci ziemniaków. O ile ceny skupu zbóż – mimo rekordowych zbiorów - w całym 2020 roku wzrosły o ok. jedną piątą, o tyle ceny ziemniaków pikowały i w ciągu całego roku obniżyły się o prawie… 58 procent. Wprawdzie 20 groszy za kilo, o których mówił Kołodziejczyk, zdarza się dziś rzadko, ale 30 gr to już częsty przypadek.

Jak wynika z danych krakowskiego Urzędu Statystycznego, w grudniu 2020 r. za 100 kg ziemniaków małopolski rolnik dostawał średnio 47,5 zł (czyli 47 gr za kilo), na początku lutego (wedle notowań portalu wiescirolnicze.pl) było to między 45 a 53 gr za kg; latem i jesienią cena na giełdzie w Rybitwach nie przekraczała 30 gr za kg, dzisiaj oscyluje między 30 a 40 groszy. A tymczasem w popularnych krakowskich dyskontach za kilo ziemniaków trzeba dziś dać 2,49 zł, a nawet ponad 3 zł (w „megapromocjach” - 1,5 zł).

Podobnie jest z cebulą – na Rybitwach rolnicy sprzedają ją po 70-90 groszy za kilo, a w marketach kosztuje nawet… 6 zł za kg, czyli więcej od brazylijskich pomarańczy, zaś w gazetkowej promocji – 3 zł za kg.

Jaja z jajkami, czyli kto podkłada świnie wieprzowinie.

Od dłuższego czasu z powodu rekordowo niskich cen, „wyniszczających gospodarstwa”, lamentują też hodowcy trzody chlewnej, i to nie tylko w Polsce, ale wręcz całej Europie. Wedle krakowskiego Urzędu Statystycznego, w grudniu 2020 roku ceny żywca wieprzowego spadły w Małopolsce o 37,6 proc. w stosunku do grudnia 2019 i wyniosły 4,11 zł za kg. W styczniu jeszcze się obniżyły.

Na początku lutego (wedle danych zebranych przez portal cenyrolicze.pl) polskie ubojnie i zakłady mięsne płaciły rolnikowi za kilo tucznika od 3,30 do maksymalnie 4 zł w wadze żywej. Według GUS, o 9 procent staniał także drób – do 3,20 zł za kg. O 20 proc. (nawet do 15 gr za sztukę) staniały jajka.

Jak to się ma do cen w sklepach? Znowu – nijak. Średnia cena najpodlejszego mięsa wieprzowego mocno przebija 10 zł, w przypadku schabu jest to już ok. 17 zł, kilo parówek to wydatek rzędu 18 zł, kilogram kurczaka – 8,50 zł.

Niskie ceny w skupach to z jednej strony efekt obfitych zeszłorocznych zbiorów kluczowych płodów rolnych i relatywnie dużego pogłowia świń, bydła i drobiu, a z drugiej – wielomiesięcznego zamknięcia gastronomii, hoteli czy stołówek w biurowcach. Mimo rekordowego eksportu polskiej żywności na Zachód (oraz do Azji), jej podaż na krajowym rynku pozostaje wysoka, co dusi ceny zarówno w skupie, jak i w handlu hurtowym – wiele produktów jest w hurcie o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent tańsze niż przed rokiem (dotyczy to np. jabłek).

Te ceny frustrują polskich rolników nie tylko dlatego, że coś, co sprzedają po 20 groszy za kilo, widzą w wiejskim sklepie po 3 zł za kilo, ale też z tego powodu, że bardzo szybko rosną koszty funkcjonowania gospodarstw. Zdrożały pasze, dużo więcej trzeba zapłacić za energię i paliwo. Utrzymanie rodziny też wymaga większych środków niż rok temu. A nie ma skąd wziąć.

Biedronki i inne sklepy pod naporem nowych podatków i opłat oraz rosnących płac

Podnoszące ceny detaliczne sklepy tłumaczą, że również ich koszty niesamowicie wzrosły. Za część tego wzrostu odpowiada pandemia, przez którą ruch w większości placówek jest mniejszy, a zarazem – trzeba zapewnić klientom i personelowi bezpieczeństwo w trudnych warunkach, co wymaga regularnych zakupów maseczek, rękawic i środków dezynfekcyjnych. Dużo więcej trzeba też zapłacić pracownikom: podwyżki wynagrodzeń w małopolskim handlu wyniosły w pandemii ok. 10 procent, a średnia pensja zbliża się już do 5 tys. zł, gdy sześć lat temu ledwie przekraczała 3 tys. zł brutto.

Wzrost pozostałych kosztów to już robota rządu, który – za pośrednictwem kontrolowanych przez siebie spółek energetycznych – winduje ceny prądu, a zarazem – wbrew obietnicy niepodnoszenia podatków - wprowadza kolejne daniny i opłaty, z podatkiem handlowym i cukrowym na czele. Eksperci od początku ostrzegali, że te podatki zostaną przez sklepy przerzucone przede wszystkim na klientów, a także na dostawców, czyli – w przypadku żywności – bezpośrednio lub pośrednio polskich rolników. I – jak widać – właśnie tak się dzieje.

Największy wpływ na poziom cen w sklepach ma polityka cenowa wielkich sieci, z Biedronką, Lidlem i polskim Dino na czele, a właśnie one zostały przez rząd PiS obciążone najwyższym podatkiem od handlu detalicznego. Paradoks polega na tym, że większość wyborców partii rządzącej robi zakupy właśnie w Biedronkach i Dino – i to oni ponoszą dziś koszty nowego podatku, płacąc za żywność jak za zboże…

Polski chleb w cenie brazylijskich pomarańczy

A propos: rekordowy wzrost cen obejmuje także pieczywo. Jego cena w coraz mniejszym stopniu zależy od kosztu zakupu zbóż: dziś udział surowca w końcowej cenie chleba czy bułki, zależnie od gatunku i rodzaju, wynosi od kilku do kilkunastu procent. O wiele większy wpływ na cenę pieczywa mają stawki za energię i podatki oraz wynagrodzenia pracowników. A te w ostatnim czasie mocno wzrosły – i dlatego od początku rządów PiS ceny pieczywa poszybowały. Średni wzrost wynosi… 50 procent. W 2016 r. statystyczny bochenek chleba pszenno-żytniego można było kupić za mniej niż 4 złote, teraz kosztuje już 6 zł. Popularne bułki zdrożały jeszcze bardziej, bo nawet o 100 procent.

Wzrost cen w parze z postępującymi stale zmianami preferencji żywieniowych Polaków („nie samym chlebem Polak żyje”) sprawia, że spożycie produktów zbożowych nad Wisłą szybko maleje. W przypadku chleba spadek ten jest wręcz szokujący: w chwili wejścia Polski do Unii Europejskiej (2004) przeciętny Polak zjadał rocznie 6 kg chleba, dzisiaj jest to zdecydowanie poniżej 3 kg.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza