Dlaczego? Otóż po czwartkowym, przegranym dla Czarnych Panter meczu kilku niezadowolonych sympatyków basketu skandowało, żeby podopieczni Gaspera Okorna udali się, jak najszybciej do szatni. Koszykarze zostali obrażeni przez własnych kibiców.
Po tej sytuacji zawodnicy przed wczorajszym pojedynkiem założyli sobie, że nie podejdą do kibiców. Jak założyli tak zrobili. Po zakończeniu spotkania szybko stanęli w kółku na parkiecie, sami sobie gratulowali i zaraz potem w biegu udali się do rękawa prowadzącego do szatni.
Kibice wyli oburzeni. Tym bardziej, że nie każdy wiedział o czwartkowym zajściu.
Wracający z Kołobrzegu fani postanowili, że będą czekać na swoich zawodników pod halą Gryfią by tam wyjaśnić całe zamieszanie.
Po godzinie na parkingu przed basenem pojawił się autokar z koszykarzami w środku. Do kibiców wyszli kapitan Marcin Sroka, Paweł Leończyk oraz Mateo Kedzo. Przez następne 60 minut trwała ostra dyskusja o sytuacji po spotkaniu.
Wszystko jednak ma się wyjaśnić w poniedziałek, gdzie spotkają się przedstawiciele klubu kibica i zarządu. W rozmowie mają uczestniczyć także dwaj zawodnicy.
Komentarz Ryszarda Grajczaka, jednego z członków klubu kibica:
- Nie ma mowy o wojnie. Rzeczywiście w chwilę po zakończeniu meczu, widząc zachowanie naszych zawodników, którzy manifestacyjnie uciekli do szatni, podjęliśmy decyzję o zaniechaniu prowadzenia dopingu.
Jednak wraz z upływającym czasem i po rozmowach z zawodnikami oraz pracownikami klubu, emocje opadają, a wraz z tym świadomość nadrzędnego celu, jakim jest dobro klubu.
Przed meczami z Kotwicą spotkamy się z koszykarzami w celu oczyszczenia atmosfery, wyjaśnimy wątpliwości, powiemy, co obu stronom ,,leży na wątrobie", a w środowym i każdym następnym meczu wesprzemy drużynę głośnym dopingiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?