Po zwycięstwie w stolicy słupszczanie kończą pierwszą rundę rozgrywek na pozycji lidera z bilansem 10:1.
Po trudnym i wyczerpującym spotkaniu koszykarze Energi Czarnych byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Wszystko za sprawą ich ostatniej, spektakularnej akcji. Wtedy, przy stanie 80:78, Zbigniew Białek z autu, spod swojego kosza dalekim przerzutem przez całe boisko, bardzo ryzykownym w sytuacji, gdy do końca było 17 sekund, uruchomił Pawła Leończyka. Ten miał kłopoty z opanowaniem piłki, ale zdołał wbić ją do kosza.
- To była taka sytuacja, że wszyscy zrywaliśmy boki ze śmiechu, że to wyszło. Basket to jednak podejmowanie decyzji. Zbyszek tak zrobił i udało się, mieliśmy punkty i nic nie powiesz. Ale zaplanowane było inaczej - śmiał się po wyjściu z szatni Mantas Cesnauskis.
Śmiali się na konferencji Leończyk i Dainius Adomaitis, trener. - Podjął decyzję i udało się. Ale to nie było zaplanowane. Mam nadzieję, że jednak w kolejnych spotkaniach poradzimy sobie już bez takich podań - skomentował Adomaitis. Leończyk potwierdzał, a "banan" nie znikał z jego twarzy.
Ta sytuacja pokazała, że szczęścia Enerdze Czarnym w tym meczu znów nie zabrakło. Ale i tak gracze pomogli mu olbrzymią pracą i nieustępliwą postawą na parkiecie. Bo najpierw zaczęli, jakby już myślami byli przy wigilijnych stołach. Polonia weszła w mecz twardo, dobrze w obronie, a że słupszczanie byli nieskoncentrowani i nieskuteczni, szybko objęła prowadzenie 13:4. W pierwszej kwarcie słupszczanie ani razu nie trafili za trzy punkty. Udało im się to jednak zrobić w drugiej odsłonie. Po rzutach Białka i Cesnauskisa, a przede wszystkim Roszyka, odrobili straty i schodzili na przerwę, prowadząc 35:34. Słabo jednak grali podkoszowi Amerykanie, dobrze za to szło Jerelowi Blassingame'owi.
Popisowy wsad Bennermana rozgrzał publiczność, ale to nie był jeszcze koniec meczu.
Trzecia i czwarta kwarta przebiegały podobnie. Energa Czarni doskakiwała na kilka punktów, a gdy już wydawało się, że kontroluje mecz, następował zryw Polonii, przede wszystkim Darnella Hinsona i Hardinga Nany. Byli nie do zatrzymania. Przewaga słupszczan malała do 2-3 punktów i mecz zaczynał się praktycznie od nowa.
Rozmowa z Mantasem Cesnauskisem, wypowiedzi trenerów i zawodników po meczu oraz wyjeździe koszykarzy na święta - czytaj w dzisiejszym papierowym wydaniu "Głosu Pomorza".
Goście przytomnie zagrali w końcówce, gdy faulowali gospodarzy, a ci nie trafiali osobistych. W takich momentach wychodziła dojrzałość lidera, kiedy kilku graczy brało odpowiedzialność za wynik. Jak nie szło duetowi Oakes - Davis (a obaj rozegrali słabe zawody), to 10 zbiórek miał Krzysztof Roszyk. A Leończyk, przy tym jak Dainius Adomaitis obniżył skład, zagrał jako center i w kluczowych akcjach zdobywał punkty. Polonia obok dwóch wspomnianych graczy nie miała innych możliwości, by zaskoczyć słupszczan w najważniejszych momentach.
Polonia Warszawa - Energa Czarni Słupsk 78:82 (18:10, 16:25, 21:27, 23:20).
Polonia Warszawa: Hinson 30 (6), Nana 23 (2), Wichniarz 7 (1), Easley 6, Palmer 5, Kwiatkowski 4 (1), Nowakowski 3, Bojko 0, Czujkowski 0.
Energa Czarni Słupsk: Cesnauskis 18 (3), Blassingame 14, Białek 13 (3), Bennerman 11 (1), Roszyk 10 (1), Leończyk 10, Davis 4, Szawarski 2, Oakes 0, Pabian 0.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?