Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarni wystawieni na próbę

(res)
Kudriawcew i Kikerpill na ławce rezerwowych.
Kudriawcew i Kikerpill na ławce rezerwowych.
- Mam najsilniejszy zespół od czasu, gdy jestem szkoleniowcem Energi Czarnych - nie ukrywał przed rozpoczęciem sezonu Igor Griszczuk.

Będą wzmocnienia

Będą wzmocnienia

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, klub już w minionym tygodniu prowadził zaawansowane rozmowy z nowym skrzydłowym.

Na papierze tak to wyglądało, gorzej, że sportowa rzeczywistość zadrwiła sobie z trenera. Paradoksalnie, gdy miał najsłabszych zawodników, dwa lata temu, wywalczył brązowy medal. Teraz, po cichu, w klubie liczy się na podobne osiągnięcie, chociaż głośno działacze raczej mówią o budżetach i o miejscu w środku tabeli. Chociaż nic tak dobrze jak stagnacja nie zabija postępu.

To jednak pech spowodował, że Czarni w ciągu tygodnia po kontuzjach stracili trzech zawodników, a gdy wcześniej odpadł Cywiński, to zaczyna wyglądać to mizernie. Słupski zespół miał już nauki z poprzedniego sezonu, gdy dysponował szeroką kadrą. Pozwolono odejść Darrellowi Tuckerowi i Hubertowi Radke.

Polepszyła się atmosfera. Skład był wąski, ale zawodnicy nie musieli rywalizować między sobą o minuty i na parkiecie mogli zająć się walką z przeciwnikiem. Ryzyko opłacało się, przez dwa lata szczęście dopisywało. Jednak to nie reguła i prawidłowość.

Teraz, gdy ten skład mógł zawojować ligę, co udowodniły minimalne przegrane z najlepszymi zespołami, nagle posypał się, jak domek z kart. A wszyscy źle znoszą porażki. Barometrem sytuacji w drużynie jest po raz kolejny "iskrzenie" pomiędzy Omarem Barlettem a szkoleniowcem.

Zawodnik wygląda na zmęczonego współpracą (za błędy, które popełnia w obronie i pod koszem przeciwnika, Griszczuk zdejmuje go z boiska). Wiadomo, że klub będzie szukał nowego zawodnika. Po to by wzmocnić pozycje podkoszowe. Także by Tarmo Kikerpill poczuł konkurencję. Daleko mu do formy sprzed dwóch lat.

- Prezes Twardowski wróci z Hiszpanii i będziemy myśleć - mówił po spotkaniu Griszczuk. Nie wiadomo, czy klub nie będzie musiał tego robić szerzej, bo jeśli w końcu Barlett się uprze, to może być różnie. Chyba że tradycyjnie wszystko rozejdzie się po kościach.
Tak słabo grających w obronie słupszczan nie widzieliśmy dawno. Rozpaczliwe wypada Ed Scott, o swej miernej grze Przemysław Frasunkiewicz mówi powyżej, a o tym jak brakuje w defensywie Aleksandra Kudriawcewa, wszyscy mogli przekonać się w sobotę na meczu. Łatwe punkty Sroki, Wilsona czy Kadziulisa kruszyły nie tylko mury twierdzy Gryfia, burzy mit o wąskim składzie.

- W tym roku liga to piekło - powtarzał na jej początku Griszczuk. Może więc czas przestać w niej grać metodami sprawdzonymi w poprzednich sezonach? Czarni zbudowali pewną markę i wartość marketingową, kilka porażek na pewno jej nie zniweczy, ale może czas na jej wzmocnienie?

Przegrane z najlepszymi zespołami w Polsce wizerunku nie zburzą, ze Stalą, mającą aspiracje też, ale za kilka dni słupszczanom przyjdzie grać z Kotwicą Kołobrzeg. - Może więc ja wyjdę na boisko. Jeszcze nie mam brzucha, to trochę pogram
- mówił załamany Griszczuk.

Pod koniec meczu patrzył bezradnie na ławkę i jego wzrok spoczął na Andreju Krivonosie, swoim asystencie ze sztabu szkoleniowego. Jeszcze w zeszłym sezonie zdobywał on mistrzostwo Białorusi. Byłoby ich już dwóch. Ale na Kotwicę, to wciąż za mało.

Mantas Cesnauskis

Kontuzja

Według wstępnych pomeczowych prognoz, Mantas Cesnauskis, słupski rozgrywający, zerwał ścięgna w stopie. Może to spowodować trzy - cztery tygodnie przerwy. Taka jest wstępna diagnoza. - Więcej będzie wiadomo w poniedziałek, po kolejnych badaniach - mówił po spotkaniu smutny zawodnik.

Bez przenosin

Jednym z pomysłów na pozbieranie składu i wyleczenie się z kontuzji jest próba przeniesienia następnego spotkania Energi Czarnych Słupsk z Kotwicą Kołobrzeg. Mecz miałby odbyć się w Kołobrzegu w sobotę, 10 listopada. Ze względu na kontuzje 4 graczy Czarni mogliby prosić Polską Ligę Koszykówki o ewentualne rozpatrzenie podania o przeniesienie spotkania.

- Bardzo rzadko takie prośby są spełniane - mówi Janusz Wierzbowski, prezes PLK. - Zdarzyło się tak w dwóch albo trzech przypadkach w historii ligi. Znam sytuację panującą w słupskim klubie, ale pozostawiamy to tylko i wyłącznie w gestii zespołu. To klub odpowiada za swoją kadrę - dodaje.

- Oczywiście, gdyby Kotwica zgodziła się i kluby dogadały się co do terminu, to ewentualnie moglibyśmy wydać zgodę, ale pociągnęłoby to za sobą lawinę podań od innych klubów. Dlatego nie wchodzi to w rachubę - kończy Wierzbowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza