Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy plakaty SLD usuwano świadomie? To bada policja

Zbigniew Marecki [email protected]
Sprawa zaczęła się w nocy 25 października.
Sprawa zaczęła się w nocy 25 października. archiwum
Policja sprawdza, czy w Słupsku doszło do świadomego usuwa­nia plakatów antyreferendalnych SLD z miejskich przystanków autobusowych.

Sprawa zaczęła się w nocy 25 października, gdy Wojciech Szulc, dyrektor gabinetu prezydenta w Urzędzie Miejskim w Słupsku, wezwał policję po tym, jak spostrzegł, że pracownicy firmy Ład zrywali z przystanku przy ul. Dmowskiego antyreferendalne plakaty SLD.

- Wszczęliśmy dochodzenie w związku z artykułem 67 Kodeksu wykroczeń, który przewiduje, że kto umyślnie uszkadza lub usuwa ogłoszenie wystawione publicznie przez instytucję państwową, samorządową albo organizację społeczną lub też w inny sposób umyślnie uniemożliwia zaznajomienie się z takim ogłoszeniem, podlega karze aresztu albo grzywny - mówi Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji.

Paragraf 2 tego artykułu przewiduje, że sprawca podlega grzywnie do tysiąca złotych albo karze nagany.

Tymczasem miejski radny Jan Lange z PO, współwłaściciel firmy Ład, która sprząta miejskie przystanki, przyznaje, że jej pracownicy działali zgodnie z jego wskazówkami.

- Zgodnie z umową z Zarządem Infrastruktury Miejskiej w Słupsku mamy usuwać z przystanków wszystkie zawieszone na nich materiały, jeśli nie otrzymamy zastrzeżenia, czego nie należy usuwać. W tym wypadku takiego zastrzeżenia nie było - tłumaczy Lange.

Jednocześnie dodaje, że po interwencji policji akcja oczyszczania przystanków z plakatów została wstrzymana.

Z kolei Paweł Szewczyk, szef SLD w Słupsku, jest zdziwiony wyjaśnieniami radnego Lange.

- Pan Lange ma już duże doświadczenie samorządowe. Powinien wiedzieć, że oznaczonych plakatów, jeśli nie stwarzają zagrożenia, nie należy zrywać. Poza tym mógł zapytać w ZIM-ie, jak należy w tej sytuacji postępować. Jest mi przykro, ale mam nadzieję, że odpowiednie organy wyjaśnią tę sprawę - uważa Szewczyk, który dodaje, że antyreferendalne plakaty SLD były usuwane z przystanków w ciągu kilku nocy z rzędu

Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora ZIM, potwierdza, że w umowie z firmą Ład jest zapis o ciągłym oczyszczaniu elementów przeszklenia i oblachowania wiat przystankowych z plakatów, ogłoszeń i folderów reklamowych.

- Opisana sytuacja była specyficzna, gdyż dotyczyła kampanii referendalnej. Wiadomym było, że wnioski przez zainteresowane strony składane były na bieżąco, a zgody wydawane w pilnym trybie wyborczym - dodaje Grzybiński. - Były to wnioski Platformy Obywatelskiej jak i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dlaczego były zrywane wyłącznie plakaty jednej ze stron? Działania naszego podwykonawcy oceniamy negatywnie, szczególnie w kontekście trwającej kampanii referendalnej. Jesteśmy do dyspozycji przez całą dobę i jeżeli wykonawca miał wątpliwości, powinien bezwzględnie z nami uzgodnić tryb postępowania, a nie podejmować samowolne działania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza