Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy pseudokibice są współwinni śmierci dwóch osób w tragicznym wypadku na ul. Szczecińskiej?

Marcin Barnowski [email protected]
Zniszczony radiowóz na ul. Szczecińskiej
Zniszczony radiowóz na ul. Szczecińskiej Fot. Archiwum
Jak za wykroczenie odpowiedzą pseudokibice, którzy wszczęli awanturę w sobotę w Bolesławicach, i którą chcieli zażegnać słupscy policjanci. W zderzeniu jadącego na akcję radiowozu z taksówką zginęły dwie osoby.
Wypadek radiowozu i taksówki na Szczecinskiej

Wypadek radiowozu i taksówki na Szczecińskiej

Jak ustaliliśmy, byli to pseudokibice Orkanu Rumia. W liczbie około 60, wracali z meczu, który ich klub rozgrywał w sobotę w Trzebiatowie. Ich przejazd monitorował policyjny radiowóz.

Autokar z Rumi zatrzymał się około godziny 21.20 w Bolesławicach pod Słupskiem, niedaleko stacji paliw. Włączył światła awaryjne. Grupa kibiców weszła do sklepu, gdzie doszło do sporu z personelem. klienci wzięli dwie zgrzewki piwa i inne towary, za które nie chcieli zapłacić. Zaraz za nimi weszli tam policjanci z radiowozu, który monitorował przejazd autokaru.

Jak podaje rzecznik, mężczyźni na widok interweniujących policjantów zaczęli zachowywać się agresywnie. M.in. wyszli na drogę krajową nr 6 i zapowiedzieli, że będą maszerować do dworca PKP. Jak powiedział nam Wojciech Bugiel, policjanci uznali, że zaistniało zagrożenie życia i zdrowia tych osób, a także utrudnienia w ruchu. Dlatego poprosili dyżurnego o posiłki.

Jak poinformował rzecznik, nastąpiło to dokładnie o godz. 21.23. Trzy minuty później do taksówki Jana Zaremby na postoju przy ul. Braci Gierymskich wsiadła klientka. Po kolejnych czterech minutach taksówka wyjechała wprost pod radiowóz pędzący na sygnale do Bolesławic. W wyniku zderzenia zginęli taksówkarz i jego pasażerka, a dwaj policjanci zostali ranni. Pierwszej pomocy udzielała załoga radiowozu, który pędził za nimi.

Gdy doszło do dramatu na Szczecińskiej, działania policji w Bolesławicach nadal trwały. W wyniku wypadku prowadziło je 10 funkcjonariuszy, a nie 14, ilu zostało wezwanych. Jak informuje rzecznik Bugiel, chuligani na widok kolejnych funkcjonariuszy uspokoili się, przestali blokować szóstkę i uregulowali rachunek w sklepie. - Gdy personel sklepu powiedział, że wszystko jest ok. policjanci zakończyli interwencję. Była ok. 21.45.

Wczoraj na nasze pytanie, czy kibice poniosą jakąkolwiek odpowiedzialność za zakłócenie porządku publicznego, którego ubocznym skutkiem była śmierć dwóch osób, rzecznik KMP odpowiedział, iż wszczęto czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie. W grę wchodzą dwa zarzuty: stworzenia zagrożenia w ruchu drogowym albo tamowania lub utrudniania ruchu na drodze publicznej lub w strefie zamieszkania. Grozi za to kara grzywny do pięciu tys. zł. Gdyby udowodniono, że sprawcy byli nietrzeźwi, także do 30 dni aresztu.

Problem w tym, że nie wiadomo, komu konkretnie postawić ewentualne zarzuty. Policjanci w Bolesławicach nie wylegitymowali ani jednego awanturnika. - Nie było po temu warunków - tłumaczy W. Bugiel. - Ale znamy numery rejestracyjne autokaru. Personalia kibiców, którzy nim jechali, znane są natomiast policji w Wejherowie.

To jednak może być za mało, bo zarzuty muszą być przypisane konkretnie do każdego obwinionego indywidualnie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza