Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy znajdą się chętni na reaktywację Górki Narciarza?

Krzysztof Tomasik
Górka Narciarza zarasta i przyciąga teraz już tylko fanatycznych rowerzystów.
Górka Narciarza zarasta i przyciąga teraz już tylko fanatycznych rowerzystów. Krzysztof Tomasik
Około 20 lat temu na obrzeżach Słupska działał wyciąg narciarski i był specjalnie urządzony stok, na którym młodzież uczyła się zjazdów. Zaintrygowało nas, dlaczego nikt dotychczas jeszcze nie reaktywował słynnej niegdyś Górki Narciarza.

Owa górka to jedno ze wzgórz w lesie przy drodze ze Słupska do Krępy. Jak ustaliliśmy, w połowie lat 80. zagospodarowała je grupa słupskich społeczników, pasjonatów narciarstwa.

Zbudowali m.in. wyciąg. W zimowe, śnieżne dni z górki masowo korzystała młodzież. Wielu mieszkańców Słupska tu właśnie nauczyło się podstaw narciarstwa.

Tu zarazili się bakcylem "białego szaleństwa", któremu teraz oddają sie na stokach Alp i Dolomitów.

- Nawet udało się zorganizować kilka dość dużych imprez - wspomina Jerzy Polak, słupski działacz Szkolnego Związku Sportowego. - Były konkursy, nagrody... Ale potem nadeszły czasy niesprzyjające takim inicjatywom. Tym bardziej że przez kilka lat z rzędu nie było śnieżnych zim. Wyciąg zniszczał i został zdemontowany, a amatorzy narciarstwa zaczęli jeździć uprawiać ten sport w prawdziwych górach. Górką Narciarza nikt już się nie interesował.

Tymczasem górką zainteresowaliśmy się my. Dlatego, że podobne wyciągi na Kaszubach, które powstawały w tym samym czasie, rozwinęły się w świetnie prosperujące zimą atrakcje turystyczne.

Pod Wieżycą z myślą o miłośnikach narciarstwa powstała nawet namiastka wioski góralskiej, z punktami gastronomicznymi i noclegami.

Tam są tłumy narciarzy, a na słupskiej Górce Narciarza od czasu do czasu można spotkać jedynie rowerzystów. Po wyciągu nie ma śladu, stok zarasta krzakami, zamiast zakopiańskiego gwaru, panuje grobowa cisza.
- Sam się dziwię, że to zamarło - mówi Jan Mądry, sołtys Krępy. - Pewnie ludzie, którzy to zainicjowali, napotkali jakieś biurokratyczne bariery i po prostu się im odechciało. Szkoda, bo byłaby to atrakcja, zwłaszcza w ferie. To nienormalne, że, aby pojeździć na nartach, trzeba wyjeżdżać ze Słupska tak daleko.

Jerzy Polak z SZS uważa, że narciarski stok pod Słupskiem wciąż miałby sens. Zwłaszcza że przez ostatnie lata wzrosła w mieście liczba osób z uprawnieniami instruktorów narciarstwa. Praktykują tylko na wyjazdach, bo w okolicach Słupska nie ma gdzie.

- Urządzenie takiego stoku to nie są duże koszty - mówi społecznik. - Można by uruchomić szkółkę dla młodzieży. Tu uczyliby się podstaw, nie tracąc czasu, a nie dopiero w górach.

Jerzy Barbarowicz, dyrektor Wydziału Kultury i Sportu w słupskim ratuszu, też byłby za reaktywacją Górki Narciarza. Stawia jednak pytanie, kto miałby ją reaktywować.

- Sami z siebie tego nie zrobimy. Musiałaby powstać jakaś społeczna grupa inicjatywna - wyjaśnia.

Deklaruje daleko idącą pomoc każdemu, kto chciałby się podjąć takiego zadania. Czy ktoś się zgłosi? Czekamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza