- Uczę się zaocznie i chciałam sobie trochę dorobić. W naszym regionie nie ma za dużo ofert pracy dorywczej dla uczniów czy studentów. Miałam nadzieję, że pracując w Pomorzance, podreperuję trochę swój budżet - mówi pani Klaudia, czytelniczka.
Dziewczyna pracowała od 13 września do 10 października, od poniedziałku do piątku po osiem, a niekiedy nawet po 10 godzin dziennie.
- Proponowali mi jeszcze soboty, ale się nie zgodziłam. Jednak zdecydowałam się kilka razy na pracę po 10 godzin dziennie - mówi czytelniczka.
Gdy termin umowy minął, kobieta otrzymała wypłatę - 260 złotych.
- Wiem, że sytuacja na rynku pracy jest ciężka, zwłaszcza dla młodych, ale to nie powód, aby ich aż tak wykorzystywać. Tak nie powinno być - dodaje pani Klaudia.
Nasza czytelniczka pracowała na różnych stanowiskach przy pomadkach mlecznych, oblewanych czy w karmelarni.
- Wyczekiwałam dnia wypłaty. Miałam zaplanowane zakupy. Kiedy zobaczyłam, że dostałam tylko 260 złotych, pomyślałam, że to jakaś pomyłka. Okazało się jednak, że tak właśnie została wyceniona moja praca - stwierdza nasza czytelniczka.
Dodaje, że gdyby wiedziała, że tak zostanie potraktowana, nie podjęłaby tej pracy. - Chcę uczulić osoby młode, uczące się zaocznie i studiujące, aby uważały na pracodawców i na umowy, jakie podpisują - stwierdza dziewczyna.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Zakładem Przemysłu Cukierniczego Pomorzanka w Słupsku. Tam odesłano nas do Hr Consulting, która rekrutuje pracowników do prac czasowych na czas określony. Poprzez tę firmę nasza czytelniczka znalazła pracę w Pomorzance.
- Zapewniamy, że wszystko jest w porządku. Ta pani otrzymała jedynie część wynagrodzenia za pracę w miesiącu wrześniu. W kolejnym miesiącu otrzyma wynagrodzenie za przepracowane godziny w październiku. Wszystko jest zgodne z naszym regulaminem - zapewnia Marta Buszewska, dyrektor generalny Hr Consulting.
Nie zmienia to jednak faktu, że za okres od 13 do 30 września młoda kobieta została wynagrodzona za swoją pracę kwotą 260 złotych. Jak się okazuje, miała zostać ukarana kwotą 200 złotych za jednorazowe niestawienie się do pracy.
- Moja córka była wtedy chora, a ja tego samego dnia pojechałam do firmy i przekazałam im zwolnienie lekarskie, które obejmowało okres od 23 do 27 września. Karę otrzymała za dzień 23 września, a więc za dzień, który obejmowało zwolnienie. To, co zrobili mojej córce, to po prostu draństwo - mówi mama naszej czytelniczki.
- Ta pani pracowała na umowę-zlecenie. My nie możemy tutaj nic zrobić. Ubolewam, że dochodzi do takich sytuacji. Tak zwane umowy śmieciowe są w dzisiejszych czasach zarazą. Taka umowa nie jest obwarowana żadną wysokością minimalnego wynagrodzenia. Nawet jeżeli osoba pracuje na takiej umowie dwa lata, nie ma później prawa nawet do zasiłku dla bezrobotnych - mówi Roman Giedrojć, kierownik słupskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?