Odwiedziła nas zmartwiona pani Eleonora, którą zaniepokoił los gołębi na słupskim Starym Rynku.
- Latem wszyscy chętnie je karmią, jednak z nadejściem chłodnych dni spacerowicze zniknęli ze Starego Rynku i ptaki zostały same. Codziennie je dokarmiam, zabieram do pobliskiego weterynarza. Ale co ja sama mogę? Niewiele. Byłam w wydziale ochrony środowiska ratusza, ale oni nie są zainteresowani pomocą ptakom - relacjonuje pani Eleonora.
Kobieta twierdzi, że większość mieszkańców miasta nie lubi gołębi. - Jest ich za dużo i są uciążliwe. Ich odchody niszczą dachy i parapety budynków, mogą też dostarczyć nieprzyjemnych doznań przechodniom - skarży się jeden z naszych czytelników.
Niechęć do gołębi jest tak duża, że jakiś czas temu przeprowadzono w Słupsku akcję odłapywania tych ptaków i wypuszczania ich poza miastem. Niestety, na niewiele się to zdało - ptaki natychmiast wróciły do centrum.
Mimo tego pani Eleonora zachęca do większej empatii wobec ptaków i zainteresowania się ich losem.
Inaczej uważa jednak Marek Ziółkowski, słupski ornitolog.
- Powinniśmy jak najmniej ingerować w życie dzikich zwierząt. Chory ptak nie zawsze wymaga naszej pomocy. Często zwierzęta tylko podejrzanie wyglądają, w rzeczywistości nic im nie jest. Z drugiej jednak strony możemy się od nich czymś zarazić. Dlatego lepiej zachować dystans - mówi Marek Ziółkowski.
Przypomina również, że kiedy już zdecydujemy się dokarmiać ptaki, musimy pamiętać o odpowiedniej karmie.
- Ptaków nie powinno się karmić chlebem ani innymi produktami mącznymi. Gołębie to zjedzą, ale to nie znaczy, że im to nie zaszkodzi. Najlepiej sypać im nasiona słonecznika i ziarna zbóż - radzi słupski ornitolog.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?