Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelniczka twierdzi, że pracodawca wykorzystywał jej dziecko. Uważaj na dorywczą pracę

Fot. Kamil Nagórek
Młodzież często dorabia sobie, roznosząc ulotki.
Młodzież często dorabia sobie, roznosząc ulotki. Fot. Kamil Nagórek
Nastoletnia córka pani Marioli ze Słupska postanowiła zarobić, roznosząc ulotki. Pracodawca nie tylko chciał jej zabrać część pierwszej wypłaty, ale także nie dał kolejnej pensji.

Marta (nazwisko do wiadomości redakcji) w połowie roku szkolnego stwierdziła, że chciałaby wreszcie zarobić trochę na swoje wydatki. Nastolatka w ostatniej klasie podstawówki nie miała problemów z nauką, więc wybrała roznoszenie popołudniami ulotek. Koleżanka podpowiedziała jej, gdzie ma się zgłosić.

Pierwszego dnia pracy dziewczyna została poinstruowana przez przełożonego, jaki obszar Słupska musi zaopatrzyć w ulotki.

- Miałam roznosić reklamy trzech firm działających na terenie miasta - mówi Marta. - Był to dość duży obszar. Miałam roznieść je do mieszkańców między innymi ulicy Tuwima, Cecorskiej, Poznańskiej czy Przemysłowej. Musiałam więc w ciągu dnia przejść znaczną część Słupska.

Właściciel firmy przedstawił Marcie warunki pracy. Miała ona w ciągu 2-3 dni roznieść trzy i pół tysiąca ulotek. Za niektóre płacono od sztuki jeden grosz, a za inne dwa grosze. Nie było też mowy o żadnych oszustwach i wyrzucaniu ich do kosza, bo mężczyzna zapowiedział, że jeden z pracowników będzie sprawdzał, czy dziewczyna wkłada je do skrzynek.

- Praca na początku mi się podobała, bo po szkole, w wolnym czasie mogłam poroznosić ulotki - mówi mała słupszczanka. - Policzyłam sobie, że w ciągu kilku miesięcy będę miała kilkaset złotych tylko dla siebie.

Po pierwszym półtora miesiącu Marta obliczyła z mamą, że powinna zarobić 300 złotych. Właściciel firmy liczył przy naszych czytelniczkach kilka razy kwotę, którą powinien wypłacić Marcie.

- Najpierw oszukał mnie na złotówkę - śmieje się Marta. - To małe pieniądze, ale dla mnie to aż sto rozniesionych ulotek. Potem zadzwoniła jego żona i zapowiedziała, że jej mąż wypłacił mi za dużo i będę musiała zwrócić aż 180 złotych. Już wtedy powiedziałam, że tego nie zrobię.
Ta sytuacja nie spodobała się pani Marioli, matce Marty. Zapowiedziała właścicielowi firmy, że córka nie odda zarobionych pieniędzy.

- Następnego dnia poszłam do pracy, a właściciel firmy powiedział mi, że przez następne dwa miesiące będę pracowała za darmo - mówi Marta. - Nie zgodziłam się na to i powiedziałam, że odejdę. Ten jednak przekonał mnie, żebym została, bo będzie mi normalnie płacił.

Tymczasem po pierwszej rozniesionej partii ulotek czytelniczka nie mogła doprosić się kolejnej wypłaty pieniędzy.

- Winny jest córce 50 złotych - mówi pani Mariola.

- Nie możemy nic zrobić, bo właściciel nie podpisał z nią umowy, a ona naprawdę harowała, roznosząc te reklamy. Nie mam pojęcia, co zrobić, by odzyskać pieniądze.

O zdanie na ten temat zapytaliśmy Romana Giedrojcia ze słupskiego oddziału Powiatowej Inspekcji Pracy.
- Sytuacja jest skomplikowana, ale często zdarza się, że pracodawcy wykorzystują w taki sposób młodych ludzi - mówi Roman Giedrojć. - Problem w tym, że roznoszenie ulotek reklamowych nie jest najczęściej przypieczętowane umową o pracę. Postaramy się jednak pomóc czytelniczce. Zapraszamy ją do siedziby Powiatowej Inspekcji Pracy. Możliwe nawet, że aby odzyskała ona pieniądze, będzie trzeba zgłosić sprawę do prokuratury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza