Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnik: Rowerzyści bardzo często mają za nic przepisy ruchu drogowego

Daniel Klusek
– Staram się jeździć na rowerze zgodnie z przepisami. Wiele razy widziałem rowerzystów, którzy popełniają wykroczenia – mówi pan Jan, którego spotkaliśmy na ścieżce na wiadukcie przy al. 3 Maja.
– Staram się jeździć na rowerze zgodnie z przepisami. Wiele razy widziałem rowerzystów, którzy popełniają wykroczenia – mówi pan Jan, którego spotkaliśmy na ścieżce na wiadukcie przy al. 3 Maja. Łukasz Capar
- Rowerzyści bardzo często mają za nic przepisy ruchu drogowego. Na chodnikach i jezdniach czują się bezkarni - twierdzi pan Jarosław ze Słupska. Potwierdza to policja i sami rowerzyści.

Pan Jarosław mieszka na Zatorzu, a pracuje w centrum miasta. Codziennie rano przemierza pieszo kilka kilometrów. Bardzo często mija rowerzystów. Jak twierdzi, większość z nich nie przestrzega przepisów ruchu drogowego.

- Kilka dni temu, w drodze do pracy, przyjrzałem się zachowaniu rowerzystów. Żaden z tych, którzy mnie minęli, nie przestrzegał przepisów - twierdzi nasz czytelnik. - Mimo że na wysokości wiaduktu i niżej, w kierunku ulicy Wolności jest ścieżka rowerowa, wielu cyklistów przejeżdżało chodnikiem przeznaczonym wyłącznie dla pieszych. Ci, którym zwróciłem uwagę, w najlepszym razie puszczali moje słowa mimo uszu. Od dwóch osób usłyszałem jednak nieprzyjemne komentarze, a nawet wyzwiska. Gdy szedłem przez wiadukt, zobaczyłem tylko jednego rowerzystę na ścieżce. Ale i on łamał przepisy, bo jechał pod prąd - w kierunku Zatorza, ale ścieżką od strony Kauflandu.

Nie lepiej, jak twierdzi słupszczanin, było również na ulicy Wolności.

- Rowerzyści mają tam wyznaczoną ścieżkę i najczęściej nią się poruszają. Ale na przejściach dla pieszych wszyscy, których minąłem, złamali przepisy - mówi pan Jarosław. - Na przejściu na skrzyżowaniu ulic Wolności i Mickiewicza nie ma wyznaczonego przejazdu dla rowerzystów. A to oznacza, że rower można tam tylko przeprowadzić. Oczywiście nikt tak nie zrobił.

Za pośrednictwem "Gło­su" chce zaapelować do rowerzystów, aby przestrzegali przepisów.

- One obowiązują przecież nie tylko kierowców samochodów i pieszych, ale również ich. Ja też często jeżdżę na rowerze. Rozumiem rowerzystów, którzy narzekają, że w mieście jest zbyt mało ścieżek, że jazda po ulicy może być niebezpieczna. Ale to jeszcze nie oznacza, że można łamać prawo - twier­dzi nasz czytelnik. - A tak dzieje się nagminnie.

Potwierdza to młodszy aspirant Lesław Kot ze słupskiej drogówki.

- Bardzo często widzę, że na wiadukcie przy alei 3 Maja rowerzyści jeżdżą ścieżkami pod prąd. To wynika z braku ich wiedzy lub świadomości. Od osób pełnoletnich nie wymaga się już bowiem żadnych dokumentów uprawniających do jazdy rowerem - mówi Lesław Kot. - Tymczasem na wiadukcie rowerzyści po ścieżkach powinni jechać zgodnie z kierunkiem jazdy samochodów. Jeśli na przejściu dla pieszych nie ma wyznaczonego pasa dla rowerzystów, należy zejść z roweru i przeprowadzić go przez jezdnię. Wyjątkiem są tu osoby w wieku do lat 10 i ich opiekunowie.

Dodaje, że rowerzyści są regularnie kontrolowani przez policjantów.

- Kilka tygodni temu ukarałem mandatem stuzłotowym rowerzystę, który przejechał na czerwonym świetle przez przejście bez wyznaczonego pasa dla rowerów, a dodatkowo cały czas rozmawiał przez telefon, który trzymał w ręku - mówi funkcjonariusz słupskiej drogówki.

Za przejazd przez przejście mimo braków pasa dla rowerzystów grozi mandat w wysokości 100 zł. Natomiast od 20 do 500 zł kary można dostać za jazdę ścieżką rowerową pod prąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza