Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnik: słupski PKS nie zadbał o pasażerów po awarii autobusu

Daniel Klusek [email protected]
Czytelniczka skarży się na słupski PKS, twierdząc, że nie zadbał on o pasażerów po awarii autobusu. Przedstawiciele przewoźnika zapewniają, że zrobili wszystko, jak należy, i przepraszają za niedogodności.
Czytelniczka skarży się na słupski PKS, twierdząc, że nie zadbał on o pasażerów po awarii autobusu. Przedstawiciele przewoźnika zapewniają, że zrobili wszystko, jak należy, i przepraszają za niedogodności. Archiwum
Czytelniczka skarży się na słupski PKS, twierdząc, że nie zadbał on o pasażerów po awarii autobusu. Przedstawiciele przewoźnika zapewniają, że zrobili wszystko, jak należy, i przepraszają za niedogodności.

Ciocia pani Aleksandry ze Słupska, osoba starsza i schorowana, w poniedziałek była na badaniach w słupskim szpitalu. Przed południem chciała wrócić do domu pekaesem relacji Słupsk - Potęgowo. Do domu dotarła jednak na piechotę.

- Na trasie autobus zatrzymała policja, widząc, że koła pojazdu dosłownie latają - twierdzi zdenerwowana czytelniczka. - Policjanci nie puścili tego autobusu w dalszą drogę. A co z ludźmi? Niech radzą sobie sami. Autobusu dodatkowego PKS nie podstawił. Ludzie mieli wysiąść z pojazdu i czekać na kolejne połączenie albo pójść piechotą.

Ciocia naszej czytelniczki stwierdziła jednak, że pójdzie pieszo, licząc na to, że być może po drodze zatrzyma się samochód lub autobus, któ­ry dowiezie ją do domu.

- Żadnego autobusu jed­nak nie zobaczyła. Ciocia jest bardzo schorowaną kobietą, na dodatek otyłą. Jak może tak być, że ludzie są zostawieni sami sobie? A co z takimi babciami, które ledwo co chodzą? - pyta pani Aleksandra. - Odcinek, który pokonała moja ciocia na piechotę, to około 12 kilometrów!
Kobieta zastanawia się również, w jaki sposób słups­ki PKS zrekompensuje straty finansowe tym pasażerom, którzy kupili bilety, a nie dojechali do celu.

Marek Zagalewski, rzecz­nik prasowy PKS w Słupsku, twierdzi, że sytuacja nie do końca przedstawiała się tak, jak ją opisała nasza czytelniczka.

- Autobus, który wyjechał ze Słupska o godzinie 11.35, faktycznie miał awarię, ale nie tak poważną, jak przedstawia to ta pani. Pojazd został zatrzymany przez policję w okolicach Starej Dąbrowy z powodu braku współosiowości. Tył jechał lekkim skosem w stosunku do przodu, ponieważ zużyła się guma drążków reakcyjnych tylnego mostka - mówi Marek Zagalewski. - Nie była to jednak poważna usterka, a bezpieczeństwu pasażerów nic nie groziło. Policja nakazała im jednak opuszczenie pojazdu. Dodaje, że kierowca autobusu natychmiast zawiado­mił o fakcie dyżurnego ruchu w Słupsku. - Gdyby sytuacja tego wymagała, dyżurny ruchu wysłałby na miejsce autobus zastępczy. Ale nie było takiej potrzeby, bo pasażerowie stwierdzili, że poczekają 25 minut na kolejny autobus, który również im pasował

- mówi rzecznik prasowy słupskiego przewoźnika. - Ten kurs obsługiwał PKS z Lęborka. Dlatego dyżurny ze Słupska poinformował swojego lęborskiego odpowiednika, by ten skontaktował się z kierowcą tamtego autobusu i zapowiedział mu, że dosiądą się do niego nasi pasażerowie i by nie kasował ich po raz kolejny za przejazd. Trudno powiedzieć, dlaczego ta pani nie poczekała na kolejny autobus.

Ciocia naszej czytelniczki może się jednak domagać zwrotu pieniędzy za cały kurs. - Ta pani musi tylko do nas wystąpić z odpowiednim wnioskiem - mówi Marek Zagalewski. - Przepraszamy pasażerów za niedogodności. Usterka autobusu została szybko naprawiona i szybko wrócił on na swoje trasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza