Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnikowi odebrano dodatek, chociaż wcześniej go otrzymywał. Bez problemu

Ilona Stec [email protected] Fot. Archiwum
ZUS wydaje decyzje na podstawie orzeczenia i nie może być inaczej.
ZUS wydaje decyzje na podstawie orzeczenia i nie może być inaczej.
Pan Krzysztof jest ciężko chorym człowiekiem. Przez osiem lat otrzymywał wraz z rentą dodatek pielęgnacyjny przysługujący osobom niezdolnym do samodzielnej egzystencji.

Teraz, choć jego stan zdrowia się nie poprawił, dodatek mu odebrano.

Dlaczego? Tego nie może zrozumieć ani on sam, ani jego żona a zarazem pełnomocniczka Mieczysława T., która odwiedziła naszą redakcję i opowiedziała nam o sytuacji, w jakiej znalazł się jej chory mąż.

Mieszkają na wsi pod Karliniem. Przeprowadzilisię tu dwa lata temu z Kielc. Zmianę zalecali lekarze. Pan Krzysztof od 2001 roku choruje na nowotwór przysadki mózgowej. Całkowicie stracił węch, prawie nie widzi, przeszedł operację plastyczną kości czołowej, w jej miejsce ma wszczepiony implant. Stale musi przyjmować hormony podtrzymujące życie. - Mój mąż jest ciężko chorym człowiekiem, wymagającym stałej pomocy i opieki - twierdzi Mieczysława T.

Gdy zachorował, miał 43 lata. Od ośmiu lat jest na rencie inwalidzkiej. Dwa lata temu sąd w Kielcach orzekł, że jest trwale niezdolny do pracy i przyznał mu stałą rentę. Wraz z rentą pan Krzysztof przez osiem lat otrzymywał dodatek pielęgnacyjny z ZUS, przyznawany czasowo.

Co dwa lata stawał przed orzecznikiem ZUS, który oceniał czy jest on nadal niezdolny do samodzielnej egzystencji, czy też jego stan się poprawił. Decyzję o przyznaniu dodatku wciąż przedłużano. Gdy kończył się termin ostatniej, pan Krzysztof stawił się ponownie przed orzecznikiem ZUS, tyle, że już nie w Kielcach, lecz w Koszalinie. Lekarz orzecznik koszalińskiego Oddziału ZUS uznał, że pan Krzysztof jest nadal trwale całkowicie niezdolny do pracy, nie jest jednak niezdolny do samodzielnej egzystencji. To oznaczało, że przestaje mu przysługiwać dodatek pielęgnacyjny.

- Skoro stan zdrowia męża się nie poprawił i wiadomo, że się już nie poprawi, co wynika z opinii lekarzy - jak można było uznać, że jest lepiej i że może on teraz radzić sobie sam? - dziwi się Mieczysława T. - Orzecznika interesowało tylko to, czy mąż sam chodzi, czy sam się umyje, ubierze, zje i czy jest w stanie sam skorzystać z toalety. Owszem chodzi, je, myje się, ubiera, w toalecie też sobie radzi, ale sam z domu nie wyjdzie, bo bardzo źle widzi. Nie jest w stanie skorzystać z rozkładu jazdy, nie dostrzega krawężników, nie zrobi sam zakupów, sam też nie ugotuje sobie jedzenia. Ktoś musi stale się nim opiekować i mu pomagać, dowozić na leczenie - mówi żona.

Utrata dodatku pielęgnacyjnego oznacza zmniejszenie dochodu pana Krzysztofa o około 200 złotych. Przy niewielkiej rencie liczy się każdy grosz. Odwołali się od decyzji orzecznika. Bez skutku. Sprawa jest obecnie w sądzie. Tam nie podjęto jednak jeszcze decyzji. Dostarczona dokumentacja medyczna okazała się niewystarczająca, potrzebne są kolejne orzeczenia biegłych, m.in. endokrynologa.

- Takiego specjalistę znajdę tylko w Słupsku lub Szczecinie. Nie mamy samochodu. Dla nas to cała wyprawa. Do Karlina od nas jeżdżą cztery autobusy dziennie. Stamtąd musielibyśmy dotrzeć do Koszalina i dopiero jechać dalej. Jak ja mogę tak ciągać chorego człowieka po to, by zdobyć jeszcze jedną opinię podczas, gdy w dokumentacji męża jest już dziewięć opinii biegłych i kilkanaście orzeczeń lekarskich, wystawionych przez specjalistów z całej Polski, u których leczył się mój mąż, łącznie z opinią endokrynologa - zwraca uwagę Mieczysława T. Są też m.in. dwie opinie biegłych sądowych z Koszalina.

Okulisty - który przyznaje, że pan Krzysztof jest trwale niezdolny do pracy i jego stan nie rokuje poprawy, ale zdolny jest do samodzielnej egzystencji - i onkologa. Biegły onkolog jest innego zdania. Stwierdza, że chory spełnia kryteria wymagane przy orzeczeniu o niezdolności do samodzielnej egzystencji i że - ze względu na brak szansy poprawy jego stanu - ta niezdolność ma charakter trwały. W domu - podkreślił biegły - chory nie wymaga wprawdzie pomocy w podstawowych czynnościach, ale taka pomoc jest mu potrzebna poza domem.

Być może dlatego, że obie opinie różnią się, poproszono pana Krzysztofa o dostarczenie dodatkowych.

- Mój mąż cierpi, jest zdołowany. Choroba pozbawiła go węchu, wzroku, nie dość, że nie może pracować, zarobić na rodzinę, że jego jedyną radością jest wyjście z psem do ogrodu - to jeszcze musi znosić tyle upokorzeń, narażony jest na tyle uciążliwości - mówi rozgoryczona Mieczysława T. Dlaczego orzeczenie koszalińskiego lekarza - orzecznika ZUS tak skrajnie różni się od orzeczenia wystawionego przez jego kolegę w Kielcach?

- Przy orzekaniu o niezdolności do samodzielnej egzystencji obowiązują konkretne zasady orzecznicze. Lekarz ustala, czy i w jakim stopniu wyłączone są poszczególne funkcje organizmu - czy chory może samodzielnie się poruszać, czy nie, jak radzi sobie z wykonywaniem podstawowych czynności samoobsługowych - wyjaśnia Danuta Borsuk - Zawadzka, zastępca dyrektora koszalińskiego Oddziału ZUS.- Badania przeprowadzają specjaliści, trudno więc dyskutować z ich oceną. Zdarza się jednak, że z takich samych orzeczeń o chorobie wyciągane są różne wnioski, na ocenę stanu chorego może mieć też wpływ jego kondycja psychofizyczna w momencie badania - stąd być może rozbieżności w ocenach lekarzy orzeczników.

ZUS wydaje decyzje na podstawie orzeczenia i nie może być inaczej. Ten pan miał prawo od tej decyzji się odwołać. Skorzystał z tego. Sprawa jest w dobrych rękach, należy więc teraz poczekać na rozstrzygnięcie sądu. Ostatecznie ten pan może jeszcze zwrócić się do zespołu do spraw orzekania o niepełnosprawności i ubiegać o zasiłek pielęgnacyjny wypłacany przez ośrodek pomocy społecznej - informuje dyrektor Danuta Borsuk - Zawadzka.

- Oczywiście, że zaczekamy na rozstrzygnięcie sądu, jest nam jednak bardzo przykro, że tak traktowani są ciężko chorzy ludzie - mówi rozżalona Mieczysława T.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza