Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Daneu nie ma wątpliwości: Urlep o koszu wie wszystko (wideo)

Paweł Łakomski
Paweł Łamski
Choć w Słupsku grał parę miesięcy, to wciąż wymieniany jest w gronie najlepszych koszykarzy w historii klubu. Rozmowa z Jaką Daneu, byłym zawodnikiem Czarnych Słupsk oraz reprezentacji Słowenii.

Grał pan w Czarnych bardzo krótko, ale kiedy słupscy kibice zastanawiają się, kto był najlepszym koszykarzem w historii klubu, mówią, że na pewno jednym z nich był Jaka Daneu.

- Naprawdę? W takim razie jestem niezwykle wdzięczny. Nie przypuszczałem, że mój krótki pobyt w Czarnych jest tak odbierany. Jestem dumny w takim razie. Niestety, kontuzja sprawiła, że musiałem odejść.

Nie do końca było wiadomo, dlaczego konkretnie wyjechał pan ze Słupska. Czy to przez kontuzję pleców?

- Tak. Oczywiście, każdy koszykarz w swojej karierze ma problemy z plecami. Kiedy analizowałem całą sytuację, to doszedłem do wnio­sku, że przyczyny pogłębienia mojego urazu, moż­na upatrywać w tym, że u Zmago Sagadina w Słowenii trenowaliśmy niesamowicie ciężko. W Polsce zmierzyłem się z inną rzeczywistością. Treningi były lżejsze. Straciłem swoją muskulaturę.

Kiedy patrzy pan w przeszłość, to czas spędzony w Czarnych Słupsk był udany?

- To było dobre doświadczenie. Po raz pierwszy i ostatni w swojej karierze grałem zagranicą. Wszystko było dla mnie nowe. Nigdy jednak nie żałowałem, że przyjechałem do Słupska.

Co szczególnie pozostało panu w pamięci z pobytu w Polsce?

Cały czas mam przed oczami, kiedy wychodziliśmy na mecz i widzieliśmy wszystkich kibiców Czarnych, którzy tworzyli niesamowitą atmosferę! Pamiętam także dokładnie halę Gryfia i jestem pewien, że dziś bym się nie zgubił w tym obiekcie. Dodatkowo mam w pamięci, że po każdym spotkaniu chodziliśmy na saunę, co było dla mnie nowością, bo wcześniej tego nie robiłem.

Co robił pan po zakończeniu kariery?

- Pracowałem w strukturach Olimpija Ljubljana, przez kilka lat. Później byłem trenerem kadetów, a następnie asystowałem Jurde Zdovcowi i Saso Filipovskiemu, przy pierwszej drużynie. Ostatnio znów prowadziłem juniorów z Ljubljany.

Jak może pan wytłumaczyć legendę Andreja Urlepa w Polsce? Dlaczego w polskiej lidze udało mu się osiągnąć wszystko, a następnie nikt w Słowenii się po niego nie zgłosił?

- Zelijko Obradović, czyli najbardziej utytułowany tre­ner w Europie, powiedział mi kiedyś, że zna tylko dwóch trenerów, którzy znają się na koszykówce Zmago Sagadina (były trener Anwilu Włocławek - przyp.red.) i właśnie Andreja Urlepa. Moim zdaniem Urlep wie o koszykówce wszystko! Nie wiem, czemu nie pracował ze słoweńskimi drużynami. Nie do końca znam jego historię, ale był w końcu selekcjonerem kadry Słowenii w 1997 roku.

Aktualnie pracuje w Czarnych Słupsk.

- Naprawdę? Nie wiedzia­łem. Kibice Czarnych mogą być spokojni. Zelijko Obradović nie rzuca słów na wiatr.

Rozmawiamy w Celje podczas EuroBasketu 2013. Co pan sądzi o polskiej reprezentacji?

- Jestem naprawdę rozczarowany. Wydawało mi się, że będą w stanie powalczyć nawet o wyjście z grupy. Spodziewałem się lepszej gry ze strony Gortata i Lampego. Z drugiej strony, kiedy patrzę na wszystkie wyniki EuroBasketu, to naprawdę nic mnie już nie zaskoczy.

Czy reprezentacja Polski na chwilę obecną ma jakiekolwiek szansę na nawiązanie równorzędnej walki z gospodarzami turnieju?

- Zawsze są szanse, bo na tym polega koszykówka. Rosja przegrała ze Szwecją i czy ktoś by się tego spodziewał? Polska nie gra na 100 procent swoich możliwości. Potencjał macie spory, ale bez dobrej gry w defensywie Gortata będzie wam ciężko pokonać Słowenię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza