Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Danuta Wałęsa: Życie w blasku fleszy to zupełnie nie moja bajka

Monika Zacharzewska
Danuta Wałęsa: –  Nie jestem i nie mam zamiaru być gwiazdą.
Danuta Wałęsa: – Nie jestem i nie mam zamiaru być gwiazdą. Archiwum
Rozmowa z Danutą Wałęsą, żoną byłego prezydenta Lecha Wałęsy, autorką książki "Marzenia i tajemnice".

Jeszcze ponad rok temu prawdziwą historię życia państwa Wałęsów znała tylko Pani, rodzina, najbliżsi znajomi. Dziś to tysiące osób, którym opowiedziała ją Pani pisząc wspomnienia "Marzenia i tajemnice". Nie żałuje Pani niczego, co znalazło się w książce? Może dziś chciałaby Pani coś dodać, wyjaśnić?

- Nie, nie żałuję niczego, co znalazło się w książce. Niczego też bym nie zmieniła. Ani w swoim życiu, ani w swoich wspomnieniach. Uważam, że człowiek, który ciągle czegoś żałuje, ciągle coś zmienia, ciągle ma do siebie pretensje jest bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Trzeba umieć akceptować to, co się robi i po prostu unikać błędów z przeszłości, czyli uczyć się na błędach swoich i innych. Rozpoczynając pracę nad wspomnieniami nie zastanawiałam się nad tym, jak one będą odebrane. Marzyłam jedynie o tym, aby zostały dobrze przyjęte. Praca nad wspomnieniami trwała niemal dwa lata. Przez ten długi czas zastanawiałam się nad moim ponad 60-letnim życiem. Po ukazaniu się wspomnień doszłam do wniosku, że dzięki tej książce jakbym narodziłam się do nowego, innego życia. Narodziłam się jakby do etapu już dojrzałej starości. Dzięki tej książce inaczej patrzę na wiele rzeczy, na ludzi, na świat. Stałam się wolna, pewniejsza siebie, zarazem może bardziej tolerancyjna.

W wielu wywiadach opowiadała Pani jakie były reakcje Pani męża na publikację biografii, w której zdradza Pani jakie relacje łączyły Was przez lata. A jak zareagowały dzieci i osoby, które pani opisała w książce?

- Dzieci zareagowały pozytywnie. Choć jedna z córek do tej pory nie przeczytała książki. Uważa, że książka jest dla niej zbyt ważna, a ona nie jest jeszcze gotowa do przyjęcia jej treści. Dlatego musi poczekać. Inna córka stwierdziła, że odkryła matkę z zupełnie innej strony. Była w szoku czytając ją. Zrozumiała jak skomplikowane i trudne było nasze życie rodzinne, czego sobie do końca nie uświadamiała będąc dzieckiem, a następnie dziewczyną. A reakcje osób opisanych w książce? W większości sympatyczne. Kilka osób uważa, że jest o nich zbyt mało. Wiem też, że pewien duchowny poczuł się dotknięty i mówił o mnie z przekąsem "ta pisarka". Trudno, samo życie! Bardzo ważne są dla mnie reakcje czytelników. Może nieskromnie, ale przyznam że są one serdeczne, bardzo serdeczne. Dostaję wiele listów, na które w miarę możliwości staram się odpowiadać. Kiedyś napisała do mnie ponad 80-letnia pani, która przebywa w domu opieki. Opisała swoje życie. Napisała, że czuła się osamotniona, zmęczona życiem, zniechęcona do wszystkiego. Po przeczytaniu książki wstąpiła w nią nowa energia. Ta pani stwierdziła, że też zacznie spisywać swoje życie. Nie, nie liczy na to, że jutro ktoś wyda z tego książkę. Uznała, że samo opisanie życia jest dla niej ważne, a może pojutrze kogoś ta jej opowieść zainteresuje. Innym razem pewna młoda kobieta stwierdziła, że czytając książkę uświadomiła sobie, jak wyglądały czasy komuny i początek naszej wolności. To jest fajne. Oczywiście wśród tych nadchodzących listów zdarza się w miesiącu kilka z wyzwiskami. To też samo życie.

Po historię Państwa życia sięgnęli wielcy polscy twórcy - Krystyna Janda i Andrzej Wajda. Czuje się Pani jak gwiazda? Nadąża pani z odpowiedziami na prośby o wywiady, spotkania?

- Nie jestem i nie mam zamiaru być gwiazdą. W blasku fleszy już raz byłam, w 1983 roku w Oslo, gdy w imieniu męża odbierałam Pokojową Nagrodę Nobla. Wtedy ze względu na okoliczności musiałam stanąć w błysku fleszy, teraz nie muszę. W blasku fleszy czuję się źle. To nie moja bajka. Mam rodzinę, jedenaścioro wnucząt, dom, ogród. Mam swoje obowiązki i swoje życie. Jestem matką, żoną, babcią i taką osobą chcę pozostać. Dlatego nie często spotykam się z dziennikarzami, nie korzystam ze wszystkich zaproszeń. Po prostu chcę mieć swoje, własne życie. Mnie błysk fleszy do życia nie jest potrzebny.

Po sukcesie książki, słyszałam opinię, że teraz odreagowuje Pani lata spędzone w cieniu męża, że okazało się, że to Pani jest dla wielu osób bohaterką. Bo gdyby nie Pani, Lech Wałęsa nie osiągnąłby swoich celów. Zgadza się z tym Pani?

- Niczego nie odreagowuję. Życie człowieka ma wiele etapów, każdy z nich wzbogaca człowieka o nowe doświadczenia. Natomiast małżeństwo można porównać do medalu, który ma dwie strony. To obie strony tworzą medal, jeden medal.

W jednym z wywiadów przyznała Pani, że dojrzała do tego, by poświęcać sobie więcej uwagi. Nie ma Pani żalu do siebie o to, że nie stało się to wcześniej? I jak czuje się Pani, gdy media piszą o Pani "rzeczniczka kobiet"?

- Jak wspomniałam nigdy niczego nie żałuję. Rozpamiętywanie nie buduje, nie prowadzi do pozytywnej przeszłości. Trzeba iść do przodu, gdyż ten kto nie idzie do przodu, cofa się. Jest mi niezwykle miło, że tak wiele pań odnajduje w tej książce fragmenty swoich losów. Po wydaniu książki niektórzy usiłowali zrobić ze mnie feministkę. Nie jestem i nie zamierzam być feministką. Tak samo jak nie mam zamiaru wstępować do partii kobiet czy klubu prezydentowych, bo i takie pomysły podrzucano. Do polityki też mnie nie ciągnie. Nie lubię polityki.

W wywiadach mówi Pani, że to dobrze, że Andrzej Wajda kręci film, bo ktoś powinien pokazać historię tamtych lat. Poznaje Pani siebie w postaci stworzonej przez Agnieszkę Grochowską? I jak Pani czuje się oglądając swoje życie na scenie. Czym Krystyna Janda zaskoczyła Panią, zaszokowała czymś kreując Pani postać w teatrze?

- Taki lub podobny film powinien powstać wcześniej. Nie chodzi o jakieś ambicje osobiste. To były ważne wydarzenia w naszej historii, które trzeba pokazać gdyż młode pokolenie nie zna tych czasów. Może pozna je szybciej dzięki filmowi? Wcześniej w mojej roli widziałam inną aktorkę. Ale przecież to nie ja decyduję o obsadzie! Pan Andrzej wybrał panią Agnieszkę Grochowską. Spotkałyśmy się dwa razy. Długo i sympatycznie rozmawiałyśmy. Okazało się, że ma charakter podobny do mojego. Jest silna, choć pozornie na to nie wygląda. Pani Agnieszka jest dobrym wyborem pana Andrzeja. I jeszcze ciekawostka. Podczas pierwszego spotkania dowiedziałam się, że pani Agnieszka na potrzeby filmu ścięła włosy na krótko. A ja przez wiele lat miałam długie (śmiech). Ktoś nie sprawdził. Ale to detal, w sumie nieistotny.

Natomiast w dniu premiery sztuki "Danuta W. " zaskoczyła mnie u pani Krystyny jedna rzecz: emocje, emocje, emocje. Nie spodziewałam się, że tak doświadczona aktorka może aż tak przeżywać premierę. To miłe, że ludzie są emocjonalni. Lubię emocje.

23 stycznia Krystyna Janda zagra spektakl "Danuta W." Słupsku. Widzowie, którzy czytali książkę spodziewają się jej wiernego przedstawienia. Czy w spektaklu nie zabrakło niczego, co chciała Pani przekazać? Czy przed premierą rozmawiałyście z Krystyną Jandą o spektaklu?

- Książka liczy ponad 500 stron, scenariusz sztuki około 100. Trzeba było dokonać wyboru, bo któż wysiedziałby pół dnia w teatrze?! Wszystkie najważniejsze wydarzenia i wątki są zachowane. Przed premierą spotkałyśmy się z panią Krystyną raz. Jest to wybitna, doświadczona i profesjonalna aktorka. Dlatego niczego nie sugerowałam, w nic nie ingerowałam pozostawiając pani Krysi całkowitą swobodę.

W zapowiedziach filmu Andrzeja Wajdy, Agnieszka Grochowska przyznaje ze śmiechem, że nie jest w stanie grać, bo musi zapanować nad gromadką maluchów, które grają Państwa dzieci. Może po sukcesie biografii, pomyśli Pani o poradniku dla rodziców - jak dobrze wychować taką gromadkę?

- Mimo, że swoim życiu wykonywałam ze 40 zawodów nie czuję się powołana do udzielania takich rad. Każde dziecko, każdy człowiek jest indywidualnością. Mogę jedynie powiedzieć: kochajmy swoje dzieci. Podobnie kochajmy ludzi, a wtedy świat może będzie piękniejszy i lepszy.

Danuta W. w Słupsku
Spektakl "Danuta W." będzie można zobaczyć na scenie słupskiej filharmonii 23 stycznia 2013 roku o godz. 19. Spektakl trwa 150 minut z przerwą. Bilety po 140 zł można jeszcze dostać w kasie filharmonii. W sprawie rezerwacji można kontaktować się z organizatorem pod nr. tel. 797 448 232.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza