Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego krzyż przed kościołem Mariackim krwawił? Minęła kolejna rocznica tego zdarzenia [zdjęcia]

Wojciech Frelichowski
Wojciech Frelichowski
Krzysztof Piotrkowski
39 lat temu, 12 marca 1982 roku, na krzyżu stojącym przed kościołem Mariackim w Słupsku, zauważono czerwonobrunatne zacieki. Wierni interpretowali to zdarzenie jednoznacznie: to krew Chrystusa.

„12 marca 1982 roku, w drugi piątek Wielkiego Postu (w czasie trwania stanu wojennego), o godz. 11, idąc do kościoła na dyżur spowiedzi , spoglądając na Krzyż Misyjny zauważyłem wypływającą ciecz z Krzyża. Kiedy podszedłem bliżej pod Krzyż, wypływająca strumieniami ciecz koloru czerwono-brunatnego, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dotknąłem cieczy palcem i po skosztowaniu odczułem smak słodko-słony, smak krwi”, czytamy we wspomnieniach księdza prałata Ryszarda Króla, wieloletniego dziekana i proboszcza Parafii NMP w Słupsku.

Przez następne kilka tygodni przed krzyżem gromadził się tłum wiernych. Wśród nich interpretacja tego zdarzenia była tylko jedna: to krew Jezusa Chrystusa.

Sensacyjna wieść o krwawieniu krzyża, mimo rygorów stanu wojennego, obiegła całą Polskę. W ciągu kilku dni krzyż przed kościołem Mariackim dla wielu Polaków stał się symbolem nie tylko wiary, ale także oporu przeciwko stanowi wojennemu.

W następnych dniach i tygodniach do Słupska, pomimo rygorów stanu wojennego, przybywały pielgrzymki, aby móc się pomodlić przed krwawiącym krzyżem. U jego podstawy składano kwiaty, palono znicze, śpiewano pieśni religijne.

Milicja i Służba Bezpieczeństwa wpadła w popłoch, i to podwójny. Po pierwsze bano się, że zgromadzenia ludzi po krzyżem przerodzą się w protest przeciwko władzy. Z drugiej strony lokalni komendanci bali się, że ich przełożeni na szczeblu centralnym zarzucą im brak stanowczości przy uporaniu się ze zgromadzeniami pod krzyżem. Przypomnijmy, że w stanie wojennym wszelkie zgromadzenia, poza mszami w kościołach, były zakazane. Zgromadzenia przed krzyżem do kategorii mszy w kościele jednak nie zaliczały się.

Zjawisko wzbudziło niepokój władz do tego stopnia, że zdecydowano się na pobranie próbki cieczy sączącej się z krzyża. Próbki przekazano do Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku. W oficjalnym komunikacie o wynikach badań wykluczono obecność elementów przypominających skład krwi. Podano natomiast hipotezę, że takie zjawisko znane jest w nauce jako płacz czerwonego dębu. Nie wykluczono także obecności glonów i mikroorganizmów.

Laboratoryjnej analizy cieczy podjęła się również Diecezja Koszalińsko-Kołobrzeska. Wyniki wskazywały, że przypomina ona ludzką krew.

Władze wojewódzkie były przerażone coraz bardziej. Prosiły stronę kościelną, aby krzyż przenieść do kościoła i usunąć na nim zacieki. Kościół odmówił.

Pod koniec czerwca 1982 roku „nieznani sprawcy” usiłowali nocą zmyć nacieki na krzyżu, co zauważyli okoliczni mieszkańcy. „Sprawcy” zbiegli.

Krwawa ciecz wypływał z krzyża do 30 marca 1986 r. Dziewięć lat później krzyż przeniesiono do południowej kruchty (wejścia) do kościoła Mariackiego. Nadal jest przedmiotem kultu wiernych.

Natomiast przed kościołem postawiono nowy krzyż. 18 kwietnia 2005 r. – w dniu rozpoczęcia konklawe mającego wybrać nowego papieża po śmierci Jana Pawła II - zauważono na nim czerwone krople.

- Krople wypływały z krzyża, z jego prawego ramienia - mówił Michał Nagi, który zauważył niecodzienne zjawisko.

Władze kościelne były jednak bardziej wstrzemięźliwe.

- Przyczyn takiego stanu może być naprawdę wiele - mówi proboszcz. - Krzyż był zrobiony ze świeżego dębu, a te drzewa czasem wydzielają płyn o ciemnym zabarwieniu. Aby z pewnością stwierdzić co to jest, potrzeba specjalistycznych badań – powiedział wówczas „Głosowi” Paweł Jochaniak, proboszcz Parafii NMP.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza