Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego tak mało pamiętamy ze szkoły i jak uczy się nasz mózg? O tajnikach ludzkiej pamięci mówi neurobiolog dr Wojciech Glac

Magdalena Konczal
Magdalena Konczal
O tym dlaczego tak mało pamiętamy ze szkoły, czy mózgi dziewczynek i chłopców różnią się od siebie oraz jak uczy się pokolenie Z porozmawialiśmy z neurobiologiem drem Wojciechem Glacem.
O tym dlaczego tak mało pamiętamy ze szkoły, czy mózgi dziewczynek i chłopców różnią się od siebie oraz jak uczy się pokolenie Z porozmawialiśmy z neurobiologiem drem Wojciechem Glacem. fot. Arkadiusz Smykowski
Mózg to niezwykły narząd. Potrafi na przykład przypomnieć nam fragment zasłyszanej niegdyś piosenki, w momencie, gdy musimy odpowiedzieć na pytanie egzaminacyjne. Albo dobrze zapamiętuje smak tortu z dzieciństwa, ale już datę bitwy pod Termopilami niekoniecznie. O tym, dlaczego tak mało pamiętamy ze szkoły, jak to się dzieje, że pewne informacje zostają w głowie, a inne z niej ulatują i jak się uczyć, by skutecznie zapamiętywać, porozmawialiśmy z drem Wojciechem Glacem – neurobiologiem z Uniwersytetu Gdańskiego. Z okazji Europejskiego Dnia Mózgu przypominamy rozmowę z naszego archiwum.

Czy pamięta Pan może wzór na pole koła?
Wzór na pole koła… O kurczę, przychodzą mi do głowy jakieś wzory, ale nie wiem, czy to jest wzór na obwód, czy na pole. Nie pamiętam.

Poprawna odpowiedź to πr ² .
Pomyślałem o tym, ale to byłby strzał (śmiech).

Ja od razu się przyznam, że też musiałam sprawdzić ten wzór, bo go nie pamiętałam. Dlaczego tak słabo pamiętamy informacje, których uczyliśmy się w szkole?
Dzieje się tak dlatego, że niektóre informacje, które zapamiętaliśmy, są informacjami, których nie mamy za bardzo okazji wykorzystać w życiu. Ślady pamięciowe, które powstały, jeżeli nie są przywoływane z pamięci, mają tendencję do zacierania się i nawet jeżeli przetrwały, to trudno do nich dotrzeć.

Często takie ślady niejako ulegają fragmentacji, więc do dyspozycji pozostaje tylko część informacji, tak jak w naszym przypadku, kiedy sama informacja o polu koła wydaje nam się znajoma, ale nie mamy pełnego dostępu do tych danych, aby je odtworzyć.

Jak to się w ogóle dzieje, że my daną informację zapamiętujemy?
Ślady pamięciowe powstają w mózgu przy udziale struktury, która nazywa się hipokampem. Jest to część kory mózgowej. Kiedy coś oglądamy, słuchamy, czytamy, kiedy w jakikolwiek sposób informacje docierają do naszego mózgu, to ta część kory, która zajmuje się percepcją, jest pobudzona i rozpoznaje poszczególne obiekty, którymi są obrazy, dźwięki i inne bodźce.

W momencie, gdy nasz mózg nadaje tej informacji lub całej tej sytuacji duże znaczenie, wówczas hipokamp utrwala połączenia między neuronami (synapsy), które są zaangażowane w powstanie świadomego wrażenie tego, co widzimy, słyszymy, czytamy itd. W ten sposób powstaje jakiś fakt, który pamiętamy.

Niektóre informacje zostają z nami na długo, a inne, mówiąc potocznie, ulatują z naszej głowy. Dlaczego tak się dzieje?
To jest związane przede wszystkim z emocjami. Kiedy zdobywamy nową wiedzę i towarzyszą nam duże emocje, to wówczas pobudzenie emocjonalne przekłada się na siłę pobudzenia hipokampa. Kodowanie informacji w pamięci staje się bardziej intensywne. Jeśli zaś pobudzenie jest niewielkie, taki zapis w naszym mózgu jest odpowiednio osłabiony i podatny na to, by ulec zatarciu.

Drugim takim układem, który ma ogromne znaczenie dla łatwości powstawania pamięci i jej trwałości, jest układ nagrody. Układ nagrody nadaje sytuacji oraz poszczególnym informacjom znaczenie. Często odbywa się to dzięki skojarzeniu danej informacji z czymś, co ma na nas bezpośredni wpływ, dotyczy nas osobiście. Wówczas ta informacja nabiera osobistego wymiaru, a my kierujemy na nią swoją uwagę, tym samym zwiększając prawdopodobieństwo jej utrwalenia.

Dlaczego tak mało pamiętamy ze szkoły i jak uczy się nasz mózg? O tajnikach ludzkiej pamięci mówi neurobiolog dr Wojciech Glac

Jednak pamięć, żeby była czymś trwałym, musi być wykorzystywana. Częściowo dzieje się to samoistnie, w czasie snu, w trakcie którego hipokamp konsoliduje pamięć. Proces automatyczny często nie jest jednak wystarczający, więc aby mieć pewność, że coś na trwałe zapisze się w naszej pamięci, musimy dbać o to, aby konsolidacja pamięci nie odbywała się wyłącznie automatycznie, ale również wolicjonalnie. Innymi słowy, musimy po prostu korzystać z wiedzy zgromadzonej w pamięci, aby utrwalała się dzięki regularnym wzbudzaniu danych śladów pamięciowych.

Co się dzieje w naszym mózgu, gdy wykorzystujemy w codziennym życiu określone dane?
Proces ten można porównać do tworzenia ścieżki na zarośniętej łące. Kiedy regularnie przechadzamy się po tej łące, wówczas ścieżka, którą wydeptujemy, staje się coraz bardziej wyraźna i coraz łatwiej stawiać po niej kroki, nie ryzykując potknięcia o jakąś kępę trawy. Analogicznie dzieje się w mózgu.

Kiedy pobudzenie pomiędzy konkretnymi neuronami odpowiedzialnymi za dany ślad pamięciowy ma miejsce regularnie, zmiany plastyczne w obrębie połączeń między nimi, czyli synaps, powodują, że coraz łatwiej jednej komórce nerwowej jest pobudzić kolejną, a tym samym coraz łatwiej pokonywać impulsom cały szlak, a więc odtworzyć dany ślad pamięciowy. Kiedy nie korzystamy z danej ścieżki na łące, ona powoli zarasta i tak samo dzieje się w mózgu. Co prawda synapsy nie zarastają, ale może dojść do utraty tych zmian plastycznych, które gwarantowały wzmocnienie działania danych synaps.

Co jeszcze jest ważne w procesie zapamiętywania?
Ważne jest dobre ustrukturyzowanie pamięci. Jeśli zapamiętujemy jakiś fakt bez kontekstu, a więc odniesienia do czegoś, co już wiemy, albo konkretnej sytuacji życiowej, z którą dana wiedza jest związana, to wtedy może zdarzyć się, że przeszukując pamięć, wędrując myślami od jednego do kolejnego skojarzenia, możemy po prostu nie natrafić na tę wiedzę, ponieważ została ona skojarzona z innymi faktami, które nie do końca są tymi, z którymi powinna zostać powiązana.

Innymi słowy, to poprawne łączenie faktów ze sobą lub ich przypisywanie do konkretnej sytuacji, wydarzenia, miejsca itd. powoduje, że naturalnie dany ślad pamięciowy przychodzi nam do głowy, kiedy znajdujemy się w sytuacji, która jego dotyczy lub korzystamy z danego obszaru wiedzy, którego on dotyczy.

Im więcej jest tych powiązań między nowymi a starymi śladami pamięciowymi i im są one bardziej trafne, a także wtedy, kiedy nowe dane skojarzone zostają z czymś, co jest bardzo mocno ugruntowane w naszej pamięci, tym łatwiej będzie dochodziło do przywołania takiego nowo utworzonego śladu pamięciowego.

Mógłby Pan podać jakiś przykład?
Chcemy zapamiętać, jaką wielkość ma Finlandia. I teraz, jeśli ucząc się tego faktu, nie wyobrazimy sobie tego kraju, nie zobaczymy go na mapie i nie poczujemy związku emocjonalnego z Finlandią, np. wyobrażając sobie św. Mikołaja, który tam mieszka, to wówczas będzie nam trudno przywołać ten fakt z pamięci.

A jeżeli ktoś nas zapyta o to, a my posiadamy tę wiedzę powiązaną z Mikołajem, to od razu ten Mikołaj nam powie, jaka jest odpowiedź na pytanie, ponieważ ślad pamięciowy dotyczący wielkości Finlandii jest powiązany z siecią neuronów odpowiedzialnych za kodowanie postaci św. Mikołaja. Więc jeżeli będziemy próbować zapamiętać, nazwijmy to suche fakty, bez kontekstu, to wtedy taki ślad pamięciowy może pozostać odizolowany, słabo powiązany z innymi śladami pamięciowymi i trudniej będzie go przywołać do świadomości.

Podobnie może być z nauką dat historycznych. Te zapamiętywane bez kontekstu szybko wylatują z głowy…
Tak, zawsze musi być jakaś historia, najlepiej emocjonująca, z odniesieniem do czegoś, co już wiemy. Jeśli ma się trochę czasu, warto dobudować ten kontekst, wówczas pamięć będzie trwalsza i łatwiej dostępna.

Wróćmy jeszcze do tego pola koła. Oboje nie pamiętaliśmy wzoru, co może wynikać z tego, że po szkole nigdy nie zdarzyła się już taka sytuacja, w której mielibyśmy konieczność policzenia pola koła. Nie używając tej wiedzy, nie mieliśmy do niej dostępu i te szlaki się zatarły albo mieliśmy problem z tym, żeby je wydobyć w całości. Nie byliśmy pewni, czy to jest ten wzór, który przychodził nam do głowy. Ślad wzoru w głowie był, ale bez żadnego kontekstu. Pojawiało się πr ², ale już nie wiedzieliśmy, co to jest. Zabrakło więc powiązania lub co bardziej prawdopodobne, ono się zatarło.

Dlaczego tak mało pamiętamy ze szkoły i jak uczy się nasz mózg? O tajnikach ludzkiej pamięci mówi neurobiolog dr Wojciech Glac

Ciekawe jest to, że niektóre fragmenty wiedzy trudno wydobyć w niepasujących do nich kontekstach, a inaczej jest wtedy, kiedy mamy skorzystać z wiedzy w konkretnej sytuacji, której ta wiedza dotyczy. Zmierzam do tego, że rozmawiając, pytani o pole koła możemy mieć problem z wydobyciem tego śladu pamięciowego, ale dostając np. na kartce zadanie, w którym konieczne byłoby policzenia, jakie jest pole danego koła, ten wzór mógłby zostać zapisany przez nas zupełnie automatycznie, naturalnie i co więcej, poprawnie.

To pokazuje, jak wielkie znaczenie ma kontekst oraz jak ważne jest wykorzystywanie wiedzy w praktyce. Wówczas jej odtwarzanie zachodzi bez wysiłku, nieświadomie i poprawnie. Im więcej praktycznych zastosowań danej wiedzy i im więcej tej praktyki w postaci zadań, które odnoszą się do naszej codzienności, tym bardziej efektywny jest proces tworzenia pamięci.

Trzeba by było pewnie zweryfikować, które informacje są potrzebne w programie nauczania i będą wykorzystywane w przyszłości, a z których dobrze by było zrezygnować, ale to już chyba temat na inną rozmowę… Jakie techniki warto stosować w szkole, ale też w nauce indywidualnej, żeby łatwiej nam było zapamiętywać?

Na pewno nie powinniśmy uczyć się zbyt intensywnie. Nasz mózg nie ma takiej mocy przerobowej, żeby przez wiele godzin poznawać wiele faktów za jednym razem. W takim przypadku nie ma co liczyć na konsolidację pamięci, która odbywa się w czasie snu. Ona też ma określone możliwości. Sen nie jest na tyle długi, by utrwalić tak dużo informacji. Dlatego warto nie zostawiać nauki na ostatnią chwilę, tylko uczyć się systematycznie.

Systematyczność pozornie może wydawać się niektórym osobom mało opłacalna, bo wydaje się nam, że zanim zdążymy skorzystać z tej wiedzy, np. na sprawdzianie, egzaminie, ona zdąży ulecieć z naszej pamięci. Ale tak wcale nie jest. Najlepiej jednak jeżeli powtarzanie, czyli przywoływanie wiedzy z pamięci zachodzi tak samo regularnie. Wówczas każde takie powtórzenie utrwala ślad pamięciowy.

Wyobraźmy sobie spiralę, która rozszerza się od punktu w środku. Nasz proces uczenia się jest tą linią spiralną. Kolejne kręgi oznaczają zdobywanie coraz to nowej wiedzy, ale ponieważ są to kręgi, to znaczy, że ucząc się nowych rzeczy, wciąż odwołujemy się do tego, co już wiemy, kiedy wydłużająca się linia spirali przechodzi obok poprzedniego cyklu, czyli kiedy nowa wiedza odwołuje się do już nabytej w naszej pamięci. To bardzo efektywny proces uczenia się. Może trudny na początku, ale warty spróbowania. Bo efekty są zdumiewające, a satysfakcja pozwoli na przyswojenie nawyku uczenia się w ten właśnie sposób.

Warto oczywiście nadać wagę i sens temu, czego się uczymy, zastanowić się, do czego nam będzie to potrzebne. Poza tym zadbajmy o emocje, a emocje pojawiają się wtedy, gdy mamy do czegoś osobisty stosunek. Poszukajmy w naszej pamięci informacji związanych z określonym tematem, a także zastanówmy się, co znaczy dla nas to, czego będziemy się uczyć. Proces uczenia wymaga skupienia uwagi, ona z kolei po pewnym czasie samoistnie wygasa, trzeba więc robić przerwy, żeby odnowić zasoby naszego mózgu, które są odpowiedzialne za uwagę.

Co najlepiej robić w trakcie takich przerw?
To powinien być czas relaksu, który nie będzie obciążał naszego mózgu. Nie róbmy wówczas czegokolwiek, co wymaga od nas uwagi: nie rozmawiajmy z nikim, nie czytajmy czegoś, nie oglądajmy mediów społecznościowych czy filmów. Możemy odpocząć na przykład na łonie natury albo we własnym pokoju, bo tam wszystko jest nam znane i nie musimy zawieszać na niczym wzroku. Oczywiście możemy też zamknąć oczy i wtedy nasza uwaga będzie oswobodzona.

Poza tym w przerwach dobrze jest się ruszać. Nie wystarczy samo wietrzenie pokoju. To ruch powoduje większy dopływ krwi do mózgu, co z kolei pobudza produkcję różnego rodzaju czynników wzrostowych, wytwarzanych po to, żeby łatwiej było tworzyć połączenia między neuronami i utrwalać je.

Czy ocena lub sytuacja egzaminacyjna może stać się motywacją dla mózgu, by z powodzeniem zapamiętywał informacje?
Strach jest silnym motywatorem. Jeżeli wyobrazimy sobie, że to coś, czego mamy się uczyć, będzie decydowało o naszym życiu albo przetrwaniu w szkole czy na uczelni (śmiech), to na pewno mamy do czynienia z silnym motywatorem. Jest jednak pewne zagrożenie z tym związane. Proces uczenia, który odbywa się w atmosferze strachu, powoduje, że w nas pojawiają się negatywne emocje i wówczas trudno jest samoczynnie zmotywować się do nauki. Będziemy to robić tylko w momencie, gdy coś nam zagraża.

Kiedy się boimy, bo jest już blisko egzaminu lub sprawdzianu, to wtedy ta emocja związana z zagrożeniem jest na tyle silna, że nawet jeśli to, czego się uczymy, wydaje nam się atrakcyjne i zasadniczo wywołuje przyjemne wrażenia, to te pozytywne emocje mogą być przykryte nieprzyjemnymi emocjami związanymi ze strachem. Wtedy znika radość nauki.

Dlaczego tak mało pamiętamy ze szkoły i jak uczy się nasz mózg? O tajnikach ludzkiej pamięci mówi neurobiolog dr Wojciech Glac

Sytuacja zagrożenia sprawia, że doświadczenie nauki zapamiętujemy jako fatalną sytuację, która była dla nas jedynie przymusem. Dlatego warto uczyć się systematycznie, by egzamin był tylko formalnością, a może nawet sytuacją, w której będziemy upatrywać nagrody, czyli przyjemności związanej z bardzo dobrą oceną, która będzie ukoronowaniem i potwierdzeniem naszego wysiłku włożonego w uczenie się.

Warto jednak zaznaczyć, że nie jest dobrze nagrody upatrywać jedynie w ocenie. I wcale tak się nie stanie, jeżeli będziemy widzieć sens w uczeniu, zastosowanie tej wiedzy w życiu, szansy na zrozumienie mechanizmów zachodzących w środowisku i społeczeństwie. Wówczas nagroda będzie niezależna od oceny, czasem natychmiastowa, kiedy stanie się dla kogoś jasne coś, co obserwuje w swoim życiu, a czasem odroczona, kiedy wie, że coś mu się przyda, pod warunkiem że ma pewność, że się przyda.

A co ze stosowaniem kar, nagród czy wymagań w nauce. Znam takie osoby, które zakładają podręcznik cukierkami czy czekoladkami i kiedy nauczą się określonej porcji materiału, mogą zjeść słodycz. To może motywować mózg do nauki?
Zanim zaczniemy uciekać się do takich materialnych nagród, przyjemności, to warto (i to jest bardziej skuteczne) pomyśleć nad tym, po co ja się właściwie uczę, dlaczego to jest ważne. Większość tego, czego się uczymy, ma jakiś sens, jest do czegoś przydatne, więc wystarczy dokonać aktu refleksji, po to, by zdobyć dla siebie samego dowód, że to, co będę robić, jest czymś cennym dla mnie.

Osobiście uważam, że to jest rola nauczyciela. Nauczyciel jako przewodnik powinien wiedzieć, gdzie idziemy, co jest warte zobaczenia i umieć odpowiedzieć na pytanie właśnie o to, dlaczego warto coś poznać. Zanim jednak nauczyciel rozwieje wątpliwości, każdy uczeń czy student najlepiej, aby sam się nad tym zastanowił.

Niektórzy jednak potrzebują taktowania, by móc być dłuższy czas wytrwać w tej czynności, którą wykonują. Nagradzanie samego siebie może być więc czymś cennym dla kogoś, kto ma problem, żeby utrzymać tę motywację, uwagę na procesie uczenia się. Natomiast trzeba być ostrożnym, żeby nie robić tego wtedy, kiedy to nie jest potrzebne.

Czy są jakieś różnice w mózgu chłopców i dziewczynek, które mają wpływ na ich uczenie się?
Nie ma, wszyscy jesteśmy tak samo predysponowani do uczenia się. Jest to funkcja uniwersalna naszego mózgu, natomiast każdy z nas ma pewne preferencje co do tego, jaki temat czy zagadnienie go interesuje. Mamy też takie stereotypy, które czynią różne płcie niby mniej czy bardziej predysponowanymi do uczenia się pewnych przedmiotów.

One nie mają jednak mocnego przełożenia na wiedzę naukową. Są takie badania, które wskazują, że w momencie rozpoczynania edukacji zarówno dziewczynki, jak i chłopcy mają ten sam potencjał dotyczący każdego z przedmiotów szkolnych. Natomiast w trakcie edukacji pojawiają się pewne, nazwijmy to „predyspozycje”, które nie mają charakteru wrodzonego, ale nabyty.

Im częściej spotykamy się ze stereotypem, że dziewczyna to się do matematyki nie nadaje, a facet nigdy nie będzie ładnie pisał wypracowań, tym bardziej ulegamy instynktownie tej sugestii i nie wierzymy w siebie. Skoro wszyscy dookoła myślą, że nie damy rady, to my też zaczynamy tak myśleć. To się dzieje automatycznie, kiedy dostajemy sygnały, że się do czegoś nie nadajemy, nie mamy w sobie motywacji do osiągnięcia celu. Nasz mózg nie lubi robić rzeczy, które są skazane na niepowodzenie, więc nie jesteśmy w stanie podtrzymać procesu nauki, a tym samym skutecznie uczyć się i rozwijać.

To jest ciekawe, co Pan mówi, bo mogłoby się wydawać, że mózgi w zależności od płci są predysponowane albo do nauk ścisłych, albo do humanistycznych, co przekładałoby się chociażby na mniejszą obecność kobiet na politechnikach, ale tak jak Pan mówi, to wynika z kwestii kulturowych.

Tak, to są uwarunkowania kulturowe. Mówi się co prawda o pewnych minimalnych różnicach dotyczących funkcjonowania mózgu kobiety i mężczyzny, które mogą czynić kobietę bardziej predysponowaną do analiz mających charakter społeczny, a mężczyzn, do takich, które są skupione na jednym, konkretnym wycinku rzeczywistości.

Są takie badania, które to potwierdzają. Jednak jeżeli przyjrzymy się głębiej temu zagadnieniu, to możemy przecież dojść do wniosku, że to tylko preferencja, zresztą nie aż tak silna, ale preferencja, która sprawia, że motywujemy się do czegoś bardziej, a do czegoś mniej.

Siła motywacji wpływa na sukces, a więc np. większe zainteresowanie człowiekiem u dziewczynki może prowadzić do tego, że to w czym nie widać człowieka, będzie mniej interesujące, a więc wkładać będzie w to odpowiednio mniej pracy, co przełoży się na być może gorsze efekty. Innymi słowy, nie chodzi o zdolność do nauczenia się matematyki, a o to, czy sprawia mi to frajdę.

Z czego może wynikać ta różnica, o której Pan wspomniał?
Z asymetrii pobudzenia naszych półkul mózgowych. W męskich mózgach aktywność w obrębie każdej z półkul osobno jest większa niż międzypółkulowa wymiana informacji. Z kolei w mózgu kobiety ta wymiana informacji jest bardziej międzypółkulowa, co sprzyja integracji wielu różnych danych, natomiast może mniej sprzyja temu, żeby skupić uwagę na jednym wycinku rzeczywistości.

Ale trzeba pamiętać, że to są niewielkie różnice i zależą od problemu, którym się zajmujemy. Na poziomie szkolnym te różnice nie mają jednak żadnego znaczenia. Do tego jeszcze kobiety są z reguły bardziej empatyczne, a więc siłą rzeczy, łatwiej zwracają uwagę i motywują się w przypadku zagadnień, w których mamy człowieka. Pamiętajmy jednak, że mówimy o różnicach na poziomie średnich dla danej grupy, a nie o czymś, co dotyczy każdego z danej grupy chłopców czy dziewczynek.

Zmierzam do tego, że te różnice zacierają się czasem znacznie, a nawet odwracają się, kiedy porównujemy ze sobą konkretnego chłopaka z konkretną dziewczyną. Różnice indywidualne są większe niż różnice międzypłciowe, choć występuje wyraźna tendencja do wykazywania pewnych cech przez chłopców i dziewczynki. Ona ma charakter biologiczny, ale bardzo mocno podlega wpływom społecznym.

Niektórzy nauczyciele dzielą się spostrzeżeniami, że współcześni uczniowie mają problemy z przenalizowaniem dłuższego tekstu, a niekiedy nawet ze zrozumieniem go. Mówi się o tym, że mózgi osób, należących do pokolenia Z czy też pokolenia cyfrowego się zmieniły. Czy rzeczywiście tak jest?

To oczywiście nie jest związane z pokoleniową zmianą dotyczącą struktury mózgu, są to zmiany powstałe na skutek innego trybu życia, czyli dostępu do mediów cyfrowych, które stały się łatwo dostępną rozrywką, skupiają uwagę, ale jednocześnie ją bardzo mocno obciążają. Przez to wszystko proces uwagi jest piętą achillesową osób z tego pokolenia, tym bardziej im więcej i częściej korzystają z urządzeń ekranowych.

Nie jest to oczywiście problem wyłącznie tego pokolenia, ale de facto każdej osoby, która często korzysta z mediów cyfrowych i służą jej one do rozrywki. To się kończy tym, że procesy uwagi szwankują, bo nasze mózgi są przemęczone. To, że częściej dotyczy to osób młodych, wynika z faktu, że starsze osoby bazują wciąż jeszcze w jakimś stopniu na nawykach dotyczących form spędzania czasu wolnego, które zostały wytworzone przed erą wszechobecnych smartfonów.

To, że ludzie są w stanie skupić się na rozrywkach płynących z sieci, wynika z tego, że tam jest mnóstwo nagród, które są zapodawane co sekundę bez żadnego wysiłku. Natomiast przeczytanie tekstu i zrozumienie go jest czymś, co sprawia, że nagroda przychodzi bardzo późno i wymaga sporych kosztów. Odroczenie nagrody jest czymś nie do przejścia dla wielu osób, które mają trochę „rozbestwione” mózgi tymi łatwymi i licznymi nagrodami.

Jak powinno się uczyć takie osoby, których mózgi są „rozbestwione” przez częste korzystanie z mediów cyfrowych?
To trudne, ale nie niemożliwe. Można dodać do nauki element zabawy, gry, dzielić proces na wyraźne etapy, które kończą się jakąś aktywnością pozwalającą na odczucie satysfakcji. To może być czasem zwykłe zadanie pytania, po którym – jeśli padnie odpowiedź – nauczyciel wykonuje gest aprobaty. I już, to działa.

Im bardziej ktoś ma problemy z uwagą, tym bardziej trzeba mu wyjaśnić, gdzie jest ta nagroda i kiedy ona przyjdzie, jak będzie wyglądała drogą, która do niej wiedzie. Wszystko po to, aby dana osoba mogła przewidywać i mieć poczucie kontroli nad sytuacją. To zawsze uspokaja i tym samym pozwala, żeby jakoś zacząć naukę. Bardzo cenna jest też praca w zespole, wymiana informacji, zdań, wspólne działanie, a także patrzenie na kogoś, z kim lubimy się uczyć. To jest również nagradzające, a więc staje się czymś, co czyni proces uczenia się atrakcyjniejszym dla osób z deficytami uwagi.

Jak sobie przypominam własne doświadczenia szkolne, to pamiętam dużą frustrację związaną z tym, że nikt nie nauczył mnie, jak skutecznie się uczyć. I chyba nie jest to tylko moje odosobnione doświadczenie. Myśli Pan, że dobrym pomysłem byłoby nauczanie, czy to w ramach osobnego przedmiotu, czy jakoś pomiędzy, technik i metod skutecznej nauki?

Według mnie, zamiast mówić o tym, jak ludzie powinni się uczyć, warto by było pokazać to w praktyce. Nauczyciel powinien tak zorganizować pracę, żeby wszystko to, o czym mówiliśmy wcześniej, stało się czymś naturalnym. My ucząc się pewnych sposobów pracy, powielamy je później, kiedy pracujemy samemu. Jeżeli nauczyciel tak zorganizuje lekcję, że te wszystkie elementy, które są ważne w procesie uczenia się, będą obecne, to już nie trzeba nic mówić, bo taki sposób nauki staje się nawykiem i automatycznie powoduje, że ktoś przybiera pewną postawę i technikę uczenia się.

No właśnie, a kiedy ktoś zdobędzie z lekcji nawyk przepisywania podręcznika, to tak samo może wyglądać jego proces uczenia się w przyszłości…
Wtedy to jest bardzo dobra nauka ładnego pisania (śmiech). Oczywiście żartuję sobie, takie przepisanie nie ma większego sensu. Są lepsze możliwości wykorzystania tego czasu.

Jakie?
Chociażby zamienienie tego tekstu na schemat, graf, napisanie alternatywnego tekstu. Warto wspomnieć też o wszystkich sposobach, które są przetwarzaniem wyższego rzędu, a więc szukaniem zastosowań, krytykowaniem danego zagadnienia albo szukaniem argumentów na tak, odnajdywanie w życiu przejawów tego, czego się uczymy, rozwiązywanie konkretnych problemów. Jest mnóstwo sposobów, które pozwalają na przetwarzanie wiedzy, a nie tylko jej powielanie.

dr Wojciech Glac – neurobiolog, pracujący na Uniwersytecie Gdańskim, popularyzator nauki w dziedzinie neurobiologii.

Rozmowa została pierwszy raz opublikowana na łamach Strefy Edukacji 28 marca 2023 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dlaczego tak mało pamiętamy ze szkoły i jak uczy się nasz mózg? O tajnikach ludzkiej pamięci mówi neurobiolog dr Wojciech Glac - Strefa Edukacji

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza