Debata dotycząca DNA słupskiej kultury, a więc określenia jej stanu, wzbudziła mieszane uczucia w środowisku kultury. Od osób, które w nim działają, usłyszeliśmy, że to ciekawe przedsięwzięcie, ale niepełne.
- Nie wiem, czy można budować pełną analizę na podstawie 60 ankiet i 30 wywiadów. To zbyt mały materiał do wyciągania głębszych wniosków - powiedziała nam uczestniczka debaty w ratuszu.
Inna z kolei zwracała uwagę na to, że twórcy analizy nie uwzględnili funduszy, które trafiają do działających w mieście placówek kultury z Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku. Władze wojewódzkie wspierają także w dużym stopniu organizacje pozabudżetowe, które nauczyły się zdobywać w Gdańsku coraz większe pieniądze.
- W Słupsku zaczęła się era dyskusji. Obawiam się, że się zadyskutujemy, a tu trzeba już myśleć o pozyskaniu funduszy unijnych i składaniu gotowych projektów na konkursy wojewódzkie i krajowe. To ważne, bo wiele samorządów już dysponuje dobrymi projektami z poprzedniej perspektywy - ostrzega dyrektorka jednej ze słupskich instytucji.
Z kolei jeden ze słupskich malarzy uważa, że trzeba robić swoje, a nie oglądać się na mody, którym ulegają różne władze w różnych okresach. - Najważniejszy jest zdrowy rozsądek, a nie działanie ideologiczne - dodaje.
Michał Sęk, członek zespołu DNA, podczas wczorajszego wystąpienia w słupskim ratuszu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?