Dokąd dojeżdżają do pracy mieszkańcy Lęborka? Tych, którzy wykorzystują do tego własny samochód ciężko przepytać i ująć w statystykach.
Jeśli jednak jeżdżą pociągiem, to jakieś dane powinny mówić o dojazdach chociażby z liczby sprzedanych biletów na dworcu w Lęborku. Poszliśmy tym tropem i poprosiliśmy o pomoc przedstawicieli SKM, bo właśnie nią dojeżdżają do pracy mieszkańcy miasta. Po kilku dniach udało się opracować wyniki.
Marcin Głuszek, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu SKM, komentuje: - Z Lęborka około 43 procent mieszkańców, czyli pasażerów, dojeżdża Szybką Koleją Miejską do Gdańska, Sopotu i Gdyni. Pozostała część naszych klientów z tej aglomeracji przemieszcza się w stronę Słupska i okolic. Blisko 80 procent sprzedawanych biletów na te odcinki to bilety okresowe.
Bardziej szczegółowych danych nie udało nam się uzyskać, bo dla SKM stanowią one tajemnicę handlową.
Wciąż warto
O dojazdach 28-letniego Piotra z Lęborka zdecydowały pieniądze. Na miejscu jako ochroniarz mógł zarobić jakieś 6 złotych za godzinę, w Trójmieście taka sama praca wyceniana jest na 9 złotych.
- I dla tych pieniędzy warto pojechać nawet do Sopotu. Chociaż czasem pracuję po 12 godzin i tłukę się w pociągu, to finansowo i tak wychodzę na swoje. W końcu czuję, że warto pracować - opowiada.
Piotr znalazł już rozwią-zanie uciążliwych dojazdów. Rozwiązanie ma 27 lat, nazywa się Ewa i mieszka w Gdyni.
- Dojazd do pracy nie jest taki uciążliwy, jeśli jest tylko w jedną stronę. Znalazłem sobie dziewczynę w Trójmieście i teraz mogę u niej nocować - dodaje Piotr.
Ewa, która dojeżdża do Gdyni, na początku nie mogła znaleźć dla siebie miejsca w pociągu.
- Tłok, głośne rozmowy przez komórki, głośne słuchanie mp3 i to na dodatek po ciężkim dniu pracy. Po kilku miesiącach nauczyłam się przydatnej umiejętności - po prostu zasypiam. Trzeba trochę potrenować i potem na pewno człowiek nie przegapi stacji, na której wysiada. Drzemka pomaga też jakoś zregenerować siły po porannym wstawaniu - opowiada Ewa.
Inne pomysły na dojazdy to książka, słuchanie muzyki, jeśli ktoś ma pracę biurową to dojazdy może wykorzystać na czytanie dokumentów. Nieliczni i dosyć odważni rozkładają na kolanach laptopa i pracują na nim. Szczególnie odważni są Ci, którzy laptopa używają także w wieczornych, raczej pustych pociągach.
Kiedy przestaną dojeżdżać?
- Jak znajdę dobrą pracę na miejscu. To proste - odpowiada Piotr.
Dofinansowanie dla krótkodystansowców
Do pracy dojeżdżają także mieszkańcy zarejestrowani w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lęborku. A jeśli nie otrzymują wynagrodzenia większego niż 200 procent pensji minimalnej, mogą liczyć na dofinansowanie kosztów dojazdów.
- W ubiegłym roku z takiej możliwości skorzystało 183 osób. Średnia dopłata wynosiła około 450 złotych - informuje Wanda Konieczna, dyrektor PUP Lębork
Gdzie dojeżdżały osoby korzystające z dofinansowania?
- Były to raczej krótkie podróże, na przykład z Wicka do Lęborka, z Lęborka do Łeby. Nie dopłacaliśmy do dojazdów do Trójmiasta, bo nikt z osób tam dojeżdżających nie zwrócił się do nas z taką prośbą. Prawdopodobnie na rynku pracy w Trójmieście pracodawcy są w stanie zapłacić o wiele więcej niż podwójne minimalne wynagrodzenie, co automatycznie sprawia, że dofinansowanie się nie należy - dodaje dyrektorka.
Przedstawiciele Urzędu Pracy podkreślają, że w przypadku osób bezrobotnych mobilność jest właściwie sprawą oczywistą. Jeden z obowiązków osoby bezrobotnej zakłada bowiem, że taka osoba jest gotowa do podjęcia pracy, do której łączny czas dojazdu (tam i z powrotem) środkami komunikacji zbiorowej nie przekracza trzech godzin.
Dojazdy oddziałują
Oprócz straconego czasu i czasem zdrowia regularne dojazdy wpływają też na inne dziedziny życia. - Wszystko robi się po drodze - mówi Piotr, który dojeżdża do pracy w Gdyni. - Zakupy, spotkania towarzyskie albo nawet sprawy urzędowe. Po drodze z pracy do domu. Dlaczego? Bo jak już wrócę do swojego mieszkania, to ostatnią rzecz, na którą mam ochotę, to ponowne z niego wychodzenie. Przynajmniej do rana.
Ogólnokrajowy trend, który według specjalistów od rekrutacji jest konsekwencją rosnącej mobilności Polaków, znalazł swoje uzewnętrznienie w CV. Tu coraz rzadziej pojawia się rubryka miejsce zamieszkania. Pracownicy gotowi są dojeżdżać do wyma-przonej pracy poważne odległości, a pracodawcom zależy raczej na ludziach na miejscu. Lepiej nie przekreślać szans, wpisując konkretne adresy. Bo pracownikowi nie przeszkadza np. godzina w pociągu, a pracodawca od razu może odrzucić takie dokumenty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?