Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dojazdy do pracy mieszkańców Lęborka

Grzegorz Bryszewski [email protected]
Lęborski dworzec
Lęborski dworzec Fot. Krzysztof Falcman
Piąta rano, czasem czwarta. Gdy inni mieszkańcy Lęborka przewracają się na drugi bok, oni wyjeżdżają do pracy. Jak udało nam się ustalić, najczęściej jeżdżą do Trójmiasta, rzadziej udają się w kierunku Słupska.

Dokąd dojeżdżają do pracy mieszkańcy Lęborka? Tych, którzy wykorzystują do tego własny samochód ciężko przepytać i ująć w statystykach.

Jeśli jednak jeżdżą pociągiem, to jakieś dane powinny mówić o dojazdach chociażby z liczby sprzedanych biletów na dworcu w Lęborku. Poszliśmy tym tropem i poprosiliśmy o pomoc przedstawicieli SKM, bo właśnie nią dojeżdżają do pracy mieszkańcy miasta. Po kilku dniach udało się opracować wyniki.
Marcin Głuszek, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu SKM, komentuje: - Z Lęborka około 43 procent mieszkańców, czyli pasażerów, dojeżdża Szybką Koleją Miejską do Gdańska, Sopotu i Gdyni. Pozostała część naszych klientów z tej aglomeracji przemieszcza się w stronę Słupska i okolic. Blisko 80 procent sprzedawanych biletów na te odcinki to bilety okresowe.

Bardziej szczegółowych danych nie udało nam się uzyskać, bo dla SKM stanowią one tajemnicę handlową.

Wciąż warto

O dojazdach 28-letniego Piotra z Lęborka zdecydowały pieniądze. Na miejscu jako ochroniarz mógł zarobić jakieś 6 złotych za godzinę, w Trójmieście taka sama praca wyceniana jest na 9 złotych.

- I dla tych pieniędzy warto pojechać nawet do Sopotu. Chociaż czasem pracuję po 12 godzin i tłukę się w pociągu, to finansowo i tak wychodzę na swoje. W końcu czuję, że warto pracować - opowiada.
Piotr znalazł już rozwią-zanie uciążliwych dojazdów. Rozwiązanie ma 27 lat, nazywa się Ewa i mieszka w Gdyni.

- Dojazd do pracy nie jest taki uciążliwy, jeśli jest tylko w jedną stronę. Znalazłem sobie dziewczynę w Trójmieście i teraz mogę u niej nocować - dodaje Piotr.

Ewa, która dojeżdża do Gdyni, na początku nie mogła znaleźć dla siebie miejsca w pociągu.

- Tłok, głośne rozmowy przez komórki, głośne słuchanie mp3 i to na dodatek po ciężkim dniu pracy. Po kilku miesiącach nauczyłam się przydatnej umiejętności - po prostu zasypiam. Trzeba trochę potrenować i potem na pewno człowiek nie przegapi stacji, na której wysiada. Drzemka pomaga też jakoś zregenerować siły po porannym wstawaniu - opowiada Ewa.

Inne pomysły na dojazdy to książka, słuchanie muzyki, jeśli ktoś ma pracę biurową to dojazdy może wykorzystać na czytanie dokumentów. Nieliczni i dosyć odważni rozkładają na kolanach laptopa i pracują na nim. Szczególnie odważni są Ci, którzy laptopa używają także w wieczornych, raczej pustych pociągach.
Kiedy przestaną dojeżdżać?

- Jak znajdę dobrą pracę na miejscu. To proste - odpowiada Piotr.

Dofinansowanie dla krótkodystansowców

Do pracy dojeżdżają także mieszkańcy zarejestrowani w Powiatowym Urzędzie Pracy w Lęborku. A jeśli nie otrzymują wynagrodzenia większego niż 200 procent pensji minimalnej, mogą liczyć na dofinansowanie kosztów dojazdów.

- W ubiegłym roku z takiej możliwości skorzystało 183 osób. Średnia dopłata wynosiła około 450 złotych - informuje Wanda Konieczna, dyrektor PUP Lębork

Gdzie dojeżdżały osoby korzystające z dofinansowania?

- Były to raczej krótkie podróże, na przykład z Wicka do Lęborka, z Lęborka do Łeby. Nie dopłacaliśmy do dojazdów do Trójmiasta, bo nikt z osób tam dojeżdżających nie zwrócił się do nas z taką prośbą. Prawdopodobnie na rynku pracy w Trójmieście pracodawcy są w stanie zapłacić o wiele więcej niż podwójne minimalne wynagrodzenie, co automatycznie sprawia, że dofinansowanie się nie należy - dodaje dyrektorka.

Przedstawiciele Urzędu Pracy podkreślają, że w przypadku osób bezrobotnych mobilność jest właściwie sprawą oczywistą. Jeden z obowiązków osoby bezrobotnej zakłada bowiem, że taka osoba jest gotowa do podjęcia pracy, do której łączny czas dojazdu (tam i z powrotem) środkami komunikacji zbiorowej nie przekracza trzech godzin.

Dojazdy oddziałują

Oprócz straconego czasu i czasem zdrowia regularne dojazdy wpływają też na inne dziedziny życia. - Wszystko robi się po drodze - mówi Piotr, który dojeżdża do pracy w Gdyni. - Zakupy, spotkania towarzyskie albo nawet sprawy urzędowe. Po drodze z pracy do domu. Dlaczego? Bo jak już wrócę do swojego mieszkania, to ostatnią rzecz, na którą mam ochotę, to ponowne z niego wychodzenie. Przynajmniej do rana.

Ogólnokrajowy trend, który według specjalistów od rekrutacji jest konsekwencją rosnącej mobilności Polaków, znalazł swoje uzewnętrznienie w CV. Tu coraz rzadziej pojawia się rubryka miejsce zamieszkania. Pracownicy gotowi są dojeżdżać do wyma-przonej pracy poważne odległości, a pracodawcom zależy raczej na ludziach na miejscu. Lepiej nie przekreślać szans, wpisując konkretne adresy. Bo pracownikowi nie przeszkadza np. godzina w pociągu, a pracodawca od razu może odrzucić takie dokumenty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza