Bardzo często na łamach "Głosu Pomorza" piszemy o problemie dziko żyjących kotów. Mimo że nie mieszkają one w domach, mają opiekunów, którzy regularnie je dokarmiają, a także dbają o ich zdrowie.
Jedną z takich osób jest pani Barbara, nasza czytelniczka ze słupskiego osiedla Niepodległości. Ona opiekuje się kilkoma kotami mieszkającymi w rejonach ulicy Andersa.
- Staram się codziennie wystawiać im miski z jedzeniem. One są już prawie oswojone. Pozwalają mi podchodzić do siebie, czasem nawet się łaszą - mówi pani Barbara. - Raz nawet zdarzyło się, że poszłam z jednym kotem do weterynarza, bo zauważyłam, że coś dzieje się z jego łapką.
Kobieta chce być oficjalną opiekunką kotów, bo wówczas mogłaby dostawać ze schroniska karmę dla zwierzaków. Nie wie jednak, jak ma się postarać o taki certyfikat.
A to jest bardzo proste. Osoby, które zajmują się bezdomnymi kotami, powinny pójść do Wydziału Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Słupsku.
- Tam należy złożyć wniosek o wpisanie do rejestru karmicieli - mówi Katarzyna Rosińska, kierownik słupskiego schroniska dla zwierząt. - Z wydziału otrzymuje się specjalne zaświadczenie, a z nim należy zgłosić się do nas.
Oficjalni karmiciele mogą liczyć na pomoc schroniska w opiece nad zwierzętami.
- Na każdego kota dajemy co miesiąc pół kilo karmy. Zapewniamy również sterylizację kotów, aby zmniejszyć ich populację, a także opiekę weterynaryjną. Jeśli opiekunowie mają problemy ze schwytaniem kota, wypożyczamy mu specjalne klatki. Po wyleczeniu zwierzak z powrotem trafia do swojego środowiska - mówi Katarzyna Rosińska.
Szefowa schroniska dodaje, że obecnie w Słupsku zarejestrowanych jako oficjalni karmiciele kotów jest sześć osób. Każda z nich opiekuje się kilkoma lub kilkunastoma zwierzętami.
Jedną z oficjalnych opiekunek jest pani Zofia z ul. Morcinka. Zarejestrowała się w ratuszu w maju, gdy po raz pierwszy napisaliśmy o takiej możliwości. Dokarmia co najmniej kilkanaście kotów.
- Dziękuję gazecie za pomoc. Dzięki "Głosowi Pomorza" mogę trochę oszczędzić na karmie. To fantastycznie, że wam też zależy na losie bezdomnych kotów - mówi pani Zofia.
Szefowa schroniska apeluje do słupszczan, aby nie przeganiali bezdomnych kotów i nie zamykali przed nimi okienek piwnicznych.
- Tam, gdzie są koty, nie ma gryzoni. Jeśli w budynku mieszka kolonia wysterylizowanych zwierząt, nie ma niebezpieczeństwa ich rozmnażania, nie ma też przykrego zapachu - zapewnia Katarzyna Rosińska. - Gdy przegonimy taką kolonię, jest niemal pewne, że w ciągu kilku miesięcy w jej miejsce pojawi się nowa. Ale to mogą być już koty niewysterylizowane, więc problem może się nasilić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?