Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom otwarty dla wszystkich

Marzena Sutryk [email protected]
Podczas Dnia otwartego w Domu Miłosierdzia w Koszalinie w minioną niedzielę każdy mógł się przekonać na własne oczy, co się dzieje za drzwiami, które tak naprawdę są otwarte dla każdego. Mieszkańcy Koszalina i okolicy wzięli udział we wspólnej mszy świętej – te są co niedziela o godzinie 11, a w dni powszednie o 19.
Podczas Dnia otwartego w Domu Miłosierdzia w Koszalinie w minioną niedzielę każdy mógł się przekonać na własne oczy, co się dzieje za drzwiami, które tak naprawdę są otwarte dla każdego. Mieszkańcy Koszalina i okolicy wzięli udział we wspólnej mszy świętej – te są co niedziela o godzinie 11, a w dni powszednie o 19. Radosław Brzostek
- Tworzymy miejsce, w którym osoby w przeróżnych potrzebach zostaną objęte wsparciem. Chcemy wziąć odpowiedzialność za człowieka i pomóc mu wyjść na prostą mówi ks. Radek z Koszalina.

W minioną niedzielę każdy chętny mógł zobaczyć, jak działa nowo powstały Dom Miłosierdzia w Koszalinie. To miejsce żyje na nowo od roku. Wtedy zaniedbany budynek kupiło Stowarzyszenie Dom Miłosierdzia.

- Przyjmiemy każdego, kto do nas przyjdzie - mówi ks. Radosław Siwiński. - Nie pytamy człowieka, skąd przychodzi, ale jak możemy mu pomóc.

Kto za tym stoi?
Stowarzyszenie ma swój zarząd. Na jego czele stoi młody ksiądz, pochodzący z Kołobrzegu ks. dr Radosław Siwiński. W latach 1996-2004 żył we francuskiej Wspólnocie św. Jana. W tym czasie przez rok pracował w Rumunii i kilka miesięcy spędził w Afryce, w Gwinei. Po powrocie do Polski wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie, gdzie w 2007 roku został wyświęcony na kapłana. Potem posługiwał w parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego w Słupsku. W 2008 roku wyjechał do Krakowa na studia doktoranckie. Od września 2008 roku do stycznia 2011 był kapelanem Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego. W październiku 2011 roku powrócił do diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Wykłada filozofię w WSM w Koszalinie.

Wiceprezesem jest pochodząca z Trzcianki 29-letnia Ilona Czeszejko. Ukończyła kulturoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Swoje drogę z Bogiem zaczęła we wspólnocie modlitewno-ewangelizacyjnej Ichtys.

Skarbnik to 28-letni Mateusz Orłowski pochodzący ze Szczecinka. Obecnie mieszka w Gdyni. To absolwent Wydziału Mechanicznego Politechniki Gdańskiej. Od 1999 roku zaangażowany jest w Ruch Światło-Życie.

Skąd pomysł na Dom Miłosierdzia? Wyszedł od ks. Radosława Siwińskiego.
- Mieszkałem w Krakowie. Miałem tam grupę studentów, z którymi wspólnie robiliśmy fajne rzeczy. Doszliśmy do wniosku, że różne instytucje są w pewnym sensie skostniałe i że fajnie by było stworzyć taki dom bez granic, który przyjmie każdego potrzebującego - mówi ks. Radosław Siwiński. I przyjechałem do Koszalina. Porozmawiałem z biskupem Edwardem Dajczakiem, a on mi powiedział: ufam ci, rób to.

Po co taki dom?
- Nie chodzi o to, żeby tylko dać człowiekowi chleb, nakarmić i zostawić samemu sobie, ale dowiedzieć się, jak można mu pomóc, także w tym, by odnalazł się na nowo w społeczeństwie - mówią zrzeszeni wokół Domu Miłosierdzia. - Alkoholika zawieziemy na odwyk, byłemu więźniowi pomożemy znaleźć pracę i nawiązać kontakt z rodziną, człowiekowi z depresją udzielimy wsparcia i wysłuchamy. Nie chcemy spełniać roli specjalistycznych ośrodków. Chcemy zapewnić ciągłe, kilkuletnie oparcie człowiekowi, który takiego oparcia potrzebuje. A wszystko to dokonywać się będzie przy największym lekarzu, jakim jest Jezus.

Stowarzyszenie kupiło w Koszalinie ogromny budynek, który przed laty był m.in. siedzibą oddziału Kasy Chorych, a ostatnio należał do łódzkiej uczelni humanistycznej. Obiekt udało się kupić za milion, z pieniędzy - jak nam powiedziano - pochodzących od ludzi dobrej woli i z kredytu.

Ci, którzy razem z ks. Radkiem zabrali się za to dzieło, musieli zakasać rękawy. Budynek przez lata nie był remontowany, jest zniszczony, wymaga ogromnych nakładów.

Prace remontowe trwają tu do dziś. Jest jeszcze wiele do zrobienia (m. in. noclegownia, jadłodajnia). Dlatego, jak mówi ks. Radek, stowarzyszenie będzie wdzięczne za każdą formę wsparcia może to być 1% podatku, wsparcie finansowe, bądź rzeczowe (np. materiały budowlane).

- Przydadzą się też każde ręce do pracy, ale też przydadzą się wolontariusze, którzy zechcą pomagać w prowadzeniu Domu Miłosierdzia. Wciąż jest nas za mało - mówi ks. Radek. - A potrzebujemy choćby ludzi, którzy zechcą czuwać w Domu. Bo u nas mamy 24-godzinny dyżur, by w każdej chwili, gdy ktoś zwróci się o pomoc, miał go kto przyjąć.

Kto tu mieszka?
W Domu Miłosierdzia powstała już kaplica, do której każdy może wejść, także wprost z ulicy, by pomodlić się w ciszy i spokoju. Jest też kuchnia, sanitariaty, a także kilka gotowych pomieszczeń, gdzie znalazło już schronienie kilka osób. Te na co dzień pracują przy budowaniu tego specyficznego azylu dla zagubionych.

Wśród nich jest pani Maria, która przyjechała tu z ks. Radkiem z Krakowa. Znała go z pobliskiego kościoła. - Nie wiem, co mnie podkusiło, ale zaprosiłam go do domu - opowiada pani Maria. - Wcześniej mój syn popełnił samobójstwo, powiesił się. Potem zmarł mój mąż. Zostałam sama. Ciężko mi było. Jeszcze właścicielka mieszkania dawała mi popalić. Już nie dawałam rady. I ksiądz Radek zapytał, czy pojadę z nim do takiego domu. Zgodziłam się. To było dwa lata temu. Długo trzeba było czekać, ale warto było. Tu odnalazłam spokój i bezpieczeństwo. I czuje się potrzebna bo ja tutaj wszystkim gotuję - mówi kobieta.

Pani Maria zajmuje w Domu Miłosierdzia niewielki pokoik, ogrzewany przy pomocy piecyka elektrycznego. Ma tu łóżko, kilka szafek, gdzie trzyma swoje rzeczy, trochę książek, święte obrazki, do tego radio. Mówi, że nie jest jej tutaj smutno.
- A jak czasami człowiek ma gorszy dzień, to weźmie książkę albo Pismo Święte i jest już lepiej - stwierdza.

Nigdzie nie wychodzi, nie ma takiej potrzeby, a pomodlić to się przecież może na miejscu albo na dole w kaplicy, gdzie są codziennie msze. Na zakupy też nie musi chodzić, bo w Domu jest wszystko.
- My nie musimy się o nic martwić. To ks. Radek martwi się o nas i o wszystko dba - mówi pani Maria. W jej oczach pojawiają się łzy: - Jestem mu tak bardzo wdzięczna, że mnie tu zabrał tu jest teraz mój dom.

W zeszłym roku trafił tu też Krzysiek ze Słupska. Studiował wcześniej dziennikarstwo w Warszawie, ale w pewnym momencie stanął - jak mówi - na rozdrożu i musiał przemyśleć parę rzeczy. Nie chce jednak mówić o swojej przeszłości. - Usłyszałem parę dobrych rzeczy o księdzu Radku i tak tu trafiłem. Mieszkam tu, pomagam przy remoncie, pomagam innym. A co będzie dalej? Nie wiem
W Domu Miłosierdzia mieszka też Monika z Krakowa. Jest wolontariuszem.

- Wstępnie jestem tu na rok - mówi. - Twórców Stowarzyszenia poznałam w Krakowie, gdzie studiowałam. To tam zrodziła się idea takiego domu. I zawsze miałam taką wizję, że jak ten dom powstanie, to przyjadę pomóc. I jestem.

Monika jest z wykształcenia historykiem sztuki. Studiowała też religioznawstwo. Pracowała w muzeum, ale też jako nauczyciel. W pewnym momencie uznała, że musi, jak określa, wyhamować i zająć się pomocą na rzecz innych.

- Potrzebny był mi też czas odpoczynku od dotychczasowego życia - dodaje.
Co na to jej rodzina? - Już na studiach wyprowadziłam się z domu, więc taka rozłąka to nic nowego - mówi. - Nie było wielkich protestów, ale zachwytu też nie było. Usłyszałam, że po studiach powinnam się zająć karierą, która przyniosłaby wymierny zysk. Ale to było z troski. Przed nią jeszcze teoretycznie pół roku w Domu. Czy zostanie na dłużej? - Dzisiaj nie umiem na to odpowiedzieć - odpowiada.
Co jest tu dla niej ważne?

- Uczę się tutaj życia w wierze - mówi Monika. Czy miewa chwile zwątpienia? - Tak, ale nigdy nie były na tyle silne, żeby spakować się i stąd wyjechać - twierdzi.

I dodaje, że czasami zazdrości koleżankom normalnego życia, domu, rodziny, normalnej pracy. Ale nie wiem, czy tak będę kiedyś żyć. Czas pokaże - dodaje na koniec

Możesz pomóc

Możesz przekazać 1% z podatku na rzecz Domu Miłosierdzia w Koszalinie; nr KRS to: 0000 36 76 78.
Kontakt: www.dommilosierdzia.pl, tel. 660 53 95 14

Z kroniki Domu Miłosierdzia
11.10. 2011 Dom w trakcie zakupu
28.12. 2011 - Jesteśmy na finałowym etapie zakupu budynku, w którym ma powstać Dom Miłosierdzia. Jednocześnie jest to dla nas początek pięknej i zarazem trudnej drogi, podczas której będzie powstawało całe zaplecze Domu. Budynek wymaga generalnego remontu, jak również podstawowego wyposażenia, a to wiąże się z dużymi kosztami. Mamy jeden cel: chcemy pomagać ludziom, którzy tak bardzo są spragnieni miłości. Pragniemy nieść im Jezusa Boga Żywego!
10.02. 2012 - Wasze wsparcie zaowocowało! W tym miesiącu kupujemy wyczekany i wymodlony Dom.
14.04. 2012 - Obecny czas to liczne sprawy administracyjne, to projekty, w najbliższym czasie to również oczyszczanie Domu z ogromnego bałaganu, który tam teraz panuje. To także czas, w którym zaczynamy nagłaśniać sprawę całego Dzieła w mediach. Prosimy o wiele modlitwy, o mówienie wszędzie o tym Bożym Dziele i o pomoc w znalezieniu sponsorów.
8.09. 2012 - Dom Miłosierdzia był już błogosławiony i na znak tego w budynku wisi różaniec przymocowany do sufitu na jednym z korytarzy (bez pomocy Bożej dzieła takiego przecież nikt by nie zaczynał). Jednak teraz Dom doczekał się postawienia krzyża, aby już nikt, kto będzie mijał budynek nie miał wątpliwości, że oto właśnie tu powstaje Dom Jezusa!
8.11. 2012 - Po ponad dwóch latach działania zostaliśmy wpisani do rejestru Organizacji Pożytku Publicznego. Przywilej ten wiąże się nade wszystko z możliwością przekazania 1% z podatków.
23.12. 2012 - Otworzyliśmy upragnioną kaplicę wraz z pierwszymi drzwiami i pomieszczeniem na spotkanie z człowiekiem.
9.01. 2013 - Kończymy instalowanie wszystkich okien w Domu.
Z całego serca dziękujemy naszemu darczyńcy.
14.03. 2013 - Wełna i płyty OSB już na budynku. Ogromne połacie drewnianych stropów zmienia swój 7.04.2013 Dzień otwarty w Domu Miłosierdzia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza