Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

domagały się podziału majątku

Andrzej Radajewski
LĘBORK. Pan Ryszard uważa się za ofiarę postępowania komorniczego. Zarzuca miejscowemu komornikowi sądowemu kilka uchybień, a przede wszystkim to, że na oczach sąsiadów potraktowano go niemal jak przestępcę.

W listopadzie 1991 roku dzisiaj 74-letniemu panu Ryszardowi zmarła żona. W lutym następnego roku na wniosek dwóch córek, które

domagały się podziału majątku

do jego mieszkania przyszedł komornik, aby sporządzić listę rzeczy stanowiących wyposażenie lokalu. - Sprawa o podział majątku toczyła się... 11 lat - mówi pan Ryszard. - Miałem przeciętnie osiem rozpraw rocznie. Sąd wciąż je z jakichś powodów odraczał. Wyrok zapadł dopiero 20 grudnia ubiegłego roku. Zgodnie z nim jedna z córek miała dostać rower-składak, korale bursztynowe i z kłów morsa, siedem złotych pierścionków, płaszcz skórzany bez wartości (zjadły go mole) oraz trzy okazjonalne monety tysiąc- i 200-złotowe. Drugiej córce przyznano 9,5 tys. złotych, ale ta scedowała 4300 zł na swoją siostrę. Pocztowe monity o odbiór ruchomości wysyłane do córki na niewiele się zdały, więc pan Ryszard złożył je w maju br. do depozytu radcy prawnego. Pan Ryszard: - W czerwcu córka odebrała tylko monety i składak zarzucając mi, że pozostałe przedmioty mają o wiele niższą wartość i nie są tymi, które miała odebrać. Wzięła też 3.823 zł jako część przyznanej jej kwoty uszczuplonej o koszta czynności radcy prawnego. Okazało się, że nie był to koniec sprawy. Córka upomniała się o swoje przez komornika, który

wszczął postępowanie egzekucyjne

i zjawił się ze swoją trzyosobową ekipą na początku czerwca w domu pana Ryszarda. - Dla mnie była to obraza prawa - relacjonuje pan Ryszard. - Nacisnęli guzik domofonu. Usłyszałem tylko "Za chwilę będziemy". Przyszli z łomem bez pokrowca. Sąsiedzi myśleli, że to jakieś porachunki. Dlaczego nie otrzymałem żadnego zawiadomienia o terminie rewizji? Dlaczego pozwolono, aby w tym najściu czynnie uczestniczyła moja córka, która bez żenady grzebała z pracownikami pani komornik w moich szafach? Czy komornik miał prawo zrewidować dwie moje znajome, które weszły do mieszkania podczas przeszukania?
Pan Ryszard odchorował ten incydent. Nazywa go

fatalną pomyłką

i naruszeniem jego honoru. - O mało nie przyprawili mnie o zawał serca - mówi lęborczanin. - Ciśnienie skoczyło mi do 200/120. Nie mogłem spać po nocach. Do dzisiaj jestem na silnych lekach uspokajających. Skierowana do Sądu Rejonowego w Lęborku skarga na postępowanie komornika nic nie dała, gdyż prezes sądu nie dopatrzył się uchybień i uznał skargę za bezzasadną. Pan Ryszard: - Pismo skierowałem do I Wydziału Cywilnego, tymczasem prezes wystosował do mnie odpowiedź prywatną bez możliwości odwołania się, a ja oczekuję informacji o dalszym toku załatwiania sprawy i zarządzenia, na które będzie przysługiwał środek zaskarżenia.
Komornik Romualda Włodarczyk-Trojan nie ma sobie

nic do zarzucenia.

Jest zdziwiona skargą pana Ryszarda. - Przeszukanie, a nie jak twierdzi dłużnik rewizja, lokalu odbyła się spokojnie. Przedstawiłam się przez domofon. A łom? To był przyrząd do wywarzania zamków w drzwiach, który leżał na niesionej przez pracowników skrzynce z narzędziami. Ten pan w przeciwieństwie do innych dłużników był bardzo spokojny. Któraś z osób będących w tym mieszkaniu chciała nas poczestować czymś do picia. Włodarczyk-Trojan podkreśla, że w przypadku przeszukań komornik nie musi wystosowywać do dłużnika zawiadomienia o jego terminie. - Konieczne jest tylko zawiadomienie o wszczęciu postępowania egzekucyjnego i ten pan je posiadał. Włodarczyk-Trojan twierdzi, że Kodeks Postępowania Cywilnego dopuszcza możliwość brania udziału w czynnościach egzekucyjnych wierzyciela, a więc w tym przypadku córki pana Ryszarda. - Nie jest prawdą, że ta pani przeszukiwała mieszkanie razem z nami. Zapewniam, że niczego nie ruszała. Była świadkiem i miała do tego prawo. Jeśli chodzi o panie, które o ile pamiętam opuszczały mieszkanie, to nie były one rewidowane, ale na moje życzenie same okazały torebki. Komornik ma prawo o to poprosić, jeśli istnieje podejrzenie lub zauważy, że przedmioty wartościowe mogły zostać przekazane osobom trzecim.
Pan Ryszard

będzie się odwoływał

nawet w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości w Strasburgu. Jest inwalidą II grupy. Nie może pogodzić się, że płaci koszty postępowania komornika (w czerwcu i lipcu ściągnięto z jego renty po 323,02 zł a w sierpniu 155 zł). Ręczy za to, że przedmioty, które miały być przekazane córce były oryginalne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza