Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Donald Tusk wciąż nie daje zapomnieć o sobie i PiS, i opozycji

Witold Głowacki
Tusk podczas obchodów stulecia niepodległości Polski przypomniał o sobie na kilka sposobów
Tusk podczas obchodów stulecia niepodległości Polski przypomniał o sobie na kilka sposobów Bartek Syta
Z okazji stulecia niepodległości szef Rady Europejskiej przyjechał do Polski. Wystarczył jeden wywiad, jeden wykład i kilka gestów, by ściągnął na siebie uwagę i mediów, i ich odbiorców niemal na równi z Marszem Niepodległości.

Donald Tusk przypomniał o sobie w trakcie obchodów stulecia niepodległości na kilka sposobów. Widać wyraźnie, że były premier i szef Rady Europejskiej nie zamierza zapominać o polskiej polityce. Kolejno rozsierdził prawicę mocnym wystąpieniem podczas Igrzysk Wolności, krzepił serca twardego elektoratu opozycji w wywiadzie dla „Wyborczej”, złożył kwiaty przed pomnikiem Piłsudskiego, wreszcie wziął udział w państwowych uroczystościach, gdzie nie został powitany przez prezydenta Andrzeja Dudę i musiał stanąć w tylnych rzędach dygnitarzy, co można uznać za akcent pluszowo-martyrologiczny, doceniając wszak, że Tusk zniósł to z godnością.

To króciutkie rocznicowe polskie tournée Tuska bardzo wiele nam mówi o jego rzeczywistej pozycji w polskiej polityce. Choć na co dzień szef Rady Europejskiej jest w niej niemal nieobecny, pozostaje stałym punktem odniesienia zarówno dla opozycji, jak i dla partii rządzącej. Gdy zabiera głos, liberałowie i prawica zamieniają się w zgodne chóry, z których pierwszy wtóruje Tuskowi, a drugi próbuje stworzyć możliwie donośny kontrapunkt. Pamiętając więc, że kadencja Donalda Tuska kończy się na kilka miesięcy przed polskimi wyborami prezydenckimi (ale po parlamentarnych), a spekulacje na temat jego w nich udziału nie cichną, warto prześledzić, jak przebiegało to tournée.

Na początek w weekendowej „Gazecie Wyborczej” ukazał się duży wywiad z Tuskiem, przeprowadzony z okazji stulecia niepodległości. Rozmowa to bardzo specyficzna. Prowadzący ją naczelny „Wyborczej” Adam Michnik i jego pierwszy zastępca Jarosław Kurski zwracają się w niej do Tuska bardzo ciepło i po imieniu - co samo w sobie jeszcze nie dziwi, bo całą trójkę łączą przecież życiorysy opozycjonistów z czasów PRL, ale w połączeniu z treścią i wymową pytań tworzy to dość rzadko spotykaną w dziennikarstwie atmosferę całego wywiadu.

Choć Jarosław Kurski otwarcie zagrzewał Tuska do boju („Dziś jesteś jedynym Polakiem na tyle rozpoznawanym na świecie, że najszybciej zdołasz posprzątać ten bałagan. (…) Ktokolwiek zostanie prezydentem po tym niepowtarzalnym Andrzeju Dudzie nie odbuduje pozycji Polski tak szybko. Czy z tego nie wynika dla ciebie jakiś imperatyw?”), szef Rady Europejskiej nie dał się nakłonić na jednoznaczną zapowiedź kandydowania w wyborach. Jego odpowiedź daje nam jednak do zrozumienia, że w odpowiednim czasie, owszem, można się tego spodziewać. - Nie mogę być dobrym organizatorem pracy Rady Europejskiej zachowującym bezstronność, jeśli będę występował w charakterze konkurenta jednego z członków tej Rady. Niezależnie od tego co się zdarzy za rok, dyskrecja jest jedynym dopuszczalnym sposobem postępowania - mówił Tusk. Na jeszcze jedno bardzo otwarte polityczne wyznanie pierwszego zastępcy redaktora naczelnego „Wyborczej” - „(…) Nie wierzę, że ciebie osobiście nie upokarza, że prezydentem Polski jest Andrzej Duda, marszałkiem Sejmu Marek Kuchciński, zapleczem intelektualnym kancelarii premiera Marek Suski. (…) Może to patetyczne, ale ja się czuję upodlony” Tusk odpowiedział po prostu milczeniem. Nie zapomniał za to o słowach o „zakopywaniu przepaści, która dzieli Polaków”.

W sobotę Tusk był z kolei gościem dorocznych łódzkich Igrzysk Wolności. Wygłosił wykład „Polska i Europa. Dwie rocznice dwie lekcje”. Padły w nim między innymi słowa: „Józef Piłsudski, kiedy pokonywał bolszewików, a więc bronił Zachodu, miał trochę trudniejszą sytuację niż my dzisiaj. Kiedy Lech Wałęsa pokonywał bolszewików w symbolicznym sensie, miał o wiele trudniejszą sytuację. Skoro oni dali radę pokonać bolszewików, dlaczego wy nie mielibyście pokonać współczesnych bolszewików. Dlatego brońcie Polski, brońcie wolności, brońcie niepodległości”, które wyjątkowo rozsierdziły polityków partii rządzącej.

Tusk nawiązywał też w wykładzie do wiosennych wyborów do Parlamentu Europejskiego. „Za kilka miesięcy wybierzemy Europarlament. Tam mogą pojawić się dwa nurty polityczne. Jeden coraz bardziej brunatny, jednoznacznie antyeuropejski, stawiający coraz bardziej na nacjonalizm. I drugi nurt - tych, którzy chcą UE integrować tak długo, jak się da. W obu scenariuszach może dla Polski nie być miejsca, jeśli w Warszawie będzie polityka stawiająca na resentymenty narodowe. To nie kwestia dekad, tylko najbliższych miesięcy” - mówił szef Rady Europejskiej.
Tusk mówił też o swoich doświadczeniach wynikających z pełnienia funkcji. Frazy w rodzaju „Z Donaldem Trumpem spieraliśmy się, czy dla siedmiu najpotężniejszych państw Zachodu ład oparty na zasadach i wspólnych wartościach jeszcze obowiązuje” dość jasno pokazują, z jakim kapitałem politycznym może wracać pod koniec 2019 roku na krajową scenę Tusk - o ile tylko się na to zdecyduje.

W niedzielę, czyli 11 listopada, Tusk zaczął dzień od złożenia kwiatów pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego. W odróżnieniu od prezydenta Andrzeja Dudy, który nieco wcześniej składał wieniec niemal samotnie, Tuska otaczała spora grupa zwolenników. Sympatycy opozycji - czy też samego Tuska -bardzo chętnie zestawiali więc razem zdjęcia z obu ceremonii. Tuskowi towarzyszyli m.in. szef PO Grzegorz Schetyna, b. premier Ewa Kopacz, wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz i nowo wybrany prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Co znamienne, wszyscy oni schowali się niejako w cieniu Tuska, tak jakby symbolicznie potwierdzali jego przywództwo.

Następnie Tusk uczestniczył w państwowych obchodach Święta Niepodległości na placu Piłsudskiego. Spotkał go tam niewątpliwy afront. Prezydent Andrzej Duda nie znalazł czasu, by przywitać szefa Rady Europejskiej, a miejsce dla Tuska znalazło się dopiero w czwartym lub piątym (trudno określić precyzyjnie, w którym, goście nie stoją w wojskowym szeregu, a w zależności od ujęcia są widoczne różnice) rzędzie zgromadzonych na trybunach dostojników. Tusk w żaden sposób tego nie skomentował, w przeciwieństwie do polityków i zwolenników opozycji, którzy zasypali media społecznościowe zdjęciami Jarosława Kaczyńskiego w pierwszym rzędzie i komentarzami o „małości” organizatorów uroczystości.

Co nawet zabawne. Podczas całego świątecznego weekendu Tusk nie zrobił dosłownie nic, co można by jednoznacznie uznać za bezpośrednie zaangażowanie się w polską politykę. Nawet słowa o „współczesnych bolszewikach” zostały wypowiedziane aluzyjnie, ezopowo, teoretycznie można je odnosić do zagrożeń zewnętrznych czy też do rosnących w siłę w Europie ruchów skrajnej prawicy. Ten specyficzny i bardzo skuteczny styl wypowiedzi Tusk doskonali od długiego czasu - i niemal na pewno warto się do niego przyzwyczajać.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Donald Tusk wciąż nie daje zapomnieć o sobie i PiS, i opozycji - Portal i.pl

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza