Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopiero po 21 reklamacjach wykryto wadę

Daniel Klusek [email protected]
sxc.hu
Niemal półtora roku trwała walka pani Elżbiety ze Słupska o naprawę telefonu komórkowego w sieci Orange. Udało się dopiero po naszej interwencji. Kobieta dostanie nowy aparat.

Pod koniec maja ubiegłego roku pani Elżbieta kupiła nowy telefon komórkowy Nokia C1 w sieci Orange. Niedługo jednak nim się nacieszyła. Już po kilku dniach telefon zaczął trzeszczeć podczas rozmów.

- Słyszałam osobę, z którą rozmawiałam, ale w słuchawce cały czas były trzaski, które powodowały, że długo rozmawiać się nie dało - mówi pani Elżbieta.

- Ponieważ telefon był na gwarancji, poszłam z reklamacją do serwisu Nokii. Tam go sprawdzili i stwierdzili, że wszystko jest w porządku. W porządku jednak nie było, bo nasza czytelniczka, zamiast rozmówcy, w słuchawce słyszała głównie trzaski. Po kilku dniach ponownie wróciła więc z telefonem do serwisu. Oni odesłali go do serwisu w Raszynie. Po kilkunastu dniach aparat wrócił z adnotacją, że jest sprawny i normalnie można z niego korzystać.

- Oczywiście trzaski nie ustały. Przestałam więc chodzić do serwisu Nokii, o sprawie zaczęłam informować salon Orange w Słupsku przy ulicy Łukasiewicza, bo to przecież tam sprzedano mi ten telefon
- mówi nasza czytelniczka.

Pracownicy salonu telefon przyjmowali, dawali aparat zastępczy, jej wysyłali do Raszyna, po kilkunastu dniach informowali, że można go odebrać. Kobieta telefon odbierała, stwierdzała, że nic się nie zmieniło w jego stanie technicznym i po dniu, dwóch od odbioru ponownie przynosiła do salonu z prośbą o naprawę. I historia się powtarzała. W ciągu niemal półtora roku kobieta oddawała aparat do reklamacji... 20 razy.

- Prawie go nie używałam, bo mój telefon przez cały czas był w reklamacji, a ja korzystałam z aparatów zastępczych. Mam więc dużą skalę porównawczą, bo rozmawiałam przez bardzo wiele słuchawek. Oczywiście w żadnej nic nie trzeszczało - opowiada pani Elżbieta.

- Co gorsza, po ostatnich rzekomych naprawach mój telefon działa coraz gorzej. Nie tylko trzeszczy, ale jeszcze sam się rozłącza w trakcie rozmowy. Jedna z pracownic salonu powiedziała mi wprost, żebym sprzedała w komisie ten telefon i kupiła sobie inny, używany, za niewielkie pieniądze.

Kobieta twierdzi, że w salonie Orange wciąż mówiono jej, że tam nic więcej nie mogą zrobić w jej sprawie. Nikt też nie zaproponował jej wymiany aparatu na nowy.

Tydzień temu słupszczanka odebrała telefon z 20. naprawy. Tym razem specjaliści z serwisu Nokii również nie wykryli żadnej wady słuchawki. Zdesperowana kobieta przyszła więc do nas z prośbą o interwencję.

- Ja oczywiście za chwilę ponownie pójdę do salonu Orange i oddam telefon do reklamacji numer 21. Ale nie mam już siły walczyć. Jestem starszą osobą i chcę mieć spokój - mówi pani Elżbieta i nie ukrywa łez niemocy.

Poradziliśmy jej więc, aby przy kolejnej reklamacji zażądała wreszcie wymiany aparatu na nowy, sprawny. Sami zainterweniowaliśmy w jej sprawie w centrali sieci Orange. Skutecznie.

- Kolejny raz za pośrednictwem salonu Orange w Słupsku telefon klientki został odesłany do serwisu Regeneris w Raszynie. Z informacji uzyskanej telefonicznie z tego serwisu wynika, że tym razem ekspertyza będzie zawierała opinię pozytywną dla klientki, wykryto bowiem wady aparatu - informuje Maria Piskier, główny specjalista PR w sieci Orange.

- W tej sytuacji salon Orange w Słupsku wymieni aparat telefoniczny na nowy. Ze względów proceduralnych potrwa to jednak kilka dni. Pani Elżbieta nie może się doczekać nowego aparatu.

- Dziękuję redakcji za po­moc. Tak jak mi powiedzieliście, zażądałam wymiany telefonu na nowy. Cieszę się, że to podziałało, bo byłam już zdesperowana i bezsilna - mówi słupszczanka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza